
Policjanci z Deczyna w północnych Czechach przez kilkadziesiąt kilometrów ścigali pijanego kierowcę, który uciekał przez miasto i okoliczne wioski jadąc w obszarze zabudowanym z prędkością do 150 km/h. W trakcie szaleńczej jazdy uciekinier zadzwonił pod numer alarmowy i powiedział, żeby policjanci zostawili go w spokoju, bo jedzie do domu.
Jak informuje czeska policja, funkcjonariusze ruszyli w pościg za mazdą 5, której kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Z opisu trasy wynika, że kierowca uciekając przez mundurowymi wyjechał z miasta w pobliskie góry, wrócił do Deczyna, po czym pojechał w drugą stronę, przemierzając w sumie około 50 km. W czasie jazdy zadzwonił pod numer alarmowy 158 i poprosił, by policjanci zostawili go w spokoju, bo jedzie tylko do domu.
Funkcjonariusze nie spełnili prośby i ostatecznie zatrzymali uciekiniera w wąskiej uliczce w wiosce w okolicach Hrzeńska w Czeskiej Szwajcarii. Okazało się, że 26-latek ma wydychanym powietrzu 1,21 promila alkoholu (limit w Czechach wynosi 0,0) . Mężczyzna przeprosił za swoje zachowanie i wyznał, że żałuje, że stworzył swoją jazdą zagrożenie dla osób postronnych.
Nie oznacza to, że uniknie kary. Za popełnione czyny grozi mu odebranie prawa jazdy i grzywna lub kara do roku pozbawienia wolności.
Przeczytaj też: Tirem po osobówkach. Pijany szofer rozjechał 14 aut