Co Tusk z Komorowskim robili za rządów PO? Donald Tusk zwołał konferencję prasową i stwierdził, że zmieniając Kodeks wyborczy w roku wyborczym,PiS „gwałci podstawowe zasady demokracji”. „Platforma Obywatelska, gdy rządziła, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. uchwaliła całkiem nowy kodeks wyborczy” – odpowiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości. – Każdy, kto zmienia reguły gry, wprowadza nowe zasady w Kodeksie wyborczym tuż przed wyborami, tak naprawdę gwałci podstawowe zasady demokracji – ocenił w piątek szef PO Donald Tusk.Zobacz także: Tusk o wysokich emeryturach dla byłych esbeków. Ujawnił, kto się zajmuje „naprawieniem krzywd”Tusk twierdził, że jego partia ma duże szanse na zwycięstwo, ale PiS może sfałszować wybory. Powoływał się na sondaże dające Platformie wysokie poparcie. W portalu tvp.info zebraliśmy komunikaty Platformy dot. sondaży od czerwca do stycznia. Okazało się, że niezależnie od tego, czy poparcie rosło, czy spadało, pokazywali rzekomy wzrost. Interesujące jest również, że PO płaciła duże pieniądze osobom, które pracują w sondażowniach – szczegóły TUTAJ oraz TUTAJ.Czego dotyczy obecna zmiana kodeksu, której tak bardzo boi się Tusk? Uchwalona w czwartek przez Sejm nowela wprowadza m.in. rozwiązania dotyczące bezpłatnych przewozów dla wyborców w gminach bez publicznego transportu. Według PiS, które zaproponowało te rozwiązania, mają one wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach. Na mocy nowych przepisów wprowadzony zostanie także Centralny Rejestr Wyborców – co było propozycją rządową. Zobacz także: Donald Tusk chce oddać byłym esbekom wysokie emerytury. Powstanie "tuskowe"?Do komentarzy Tuska odniosła się m.in. Urszula Rusecka, posłanka PiS. Jak napisała: „PO, gdy rządziła, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2011 uchwaliła całkiem nowy kodeks wyborczy, zmieniając ZASADY GŁOSOWANIA i sposób liczenia mandatów!” W przeszłości do sprawy odnosił się m.in. wicemarszałek Senatu Marek Pęk. Zaznaczył, że to Donald Tusk i Bronisław Komorowski zmieniali kodeks w roku wyborczym 2011. Chodziło o ordynację wyborczą i okręgi. Prezydent Bronisław Komorowski optował także za wprowadzeniem wyborów dwudniowych. Z poparciem większości parlamentarnej przepis znalazł się w nowym kodeksie wyborczym, który miał wejść w życie 1 sierpnia 2011 r., niespełna trzy miesiące przed wyborami. Jednak w lipcu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny, który zajął się tą sprawą, ustalił, że dwudniowe wybory – zarówno samo takie rozwiązanie, jak i brak określonych kryteriów, w jakich mogłyby być organizowane – są niezgodne z Konstytucją. TK zakwestionował także zgodność z ustawą zasadniczą przepisu o zakazie płatnych spotów wyborczych.Uznał natomiast konstytucyjność przepisu wprowadzającego jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu. To była bardzo poważna zmiana, której istotę następująco tłumaczył senator Zbigniew Romaszewski:„Ordynacja wyborcza powinna służyć interesom państwa i jego obywateli, toteż wybór takiej a nie innej ordynacji powinien jasno wskazywać cele, które ma realizować, a nie być wynikiem PR-owskich (dawniej mówiło się propagandowych) machinacji koalicji rządzącej. System ordynacji powinien sprzyjać realizacji zadań tego organu, który jest wybierany wedle jej zaleceń. Dlatego też popieram wprowadzenie ordynacji wyborczej do Sejmu opartej o j.o.w. w dwu turach. Wprowadzenie natomiast ordynacji opartej o j.o.w. w jednej turze, w wyborach do Senatu uważam za wyraz ignorancji nie znajdujący żadnego merytorycznego uzasadnienia. W ten sposób Senat, nie mający konstytucyjnie wpływu na władzę wykonawczą i pełniący rolę izby refleksji, zostaje pozbawiony różnorodności poglądów, niezbędnych do ciekawej i merytorycznej analizy, tego co wyprodukował Rząd czy Sejm”.„Można się spierać, czy w sytuacji istniejącego obecnie i rozrastającego się upartyjnienia, wręcz partyjnictwa, Senat spełnia swoją rolę. Natomiast przy dalszej ewolucji w oparciu o przyjętą ordynację, może stać się on ostatecznie organem całkowicie zbędnym. W ten sposób zostałaby zrealizowana idea Donalda Tuska, który nawet pełniąc funkcję wicemarszałka Senatu nie był w stanie zrozumieć istoty senackiej refleksji w budowaniu państwa i prawa” – oceniał zmarły w 2014 r. polityk i weteran opozycji niepodległościowej w PRL.