
Ostatnia dekada stycznia tego roku przynosi dwie okrągłe rocznice ważnych wydarzeń w historii narodów Rzeczypospolitej. 22 stycznia obchodziliśmy 160. rocznicę powstania styczniowego (1863) To wówczas pod znakiem Orła, Pogoni i Michała Archanioła, symbolizujących wspólnotę wolności Polski, Litwy i Rusi-Ukrainy, pod hasłem „W imia Otca, Ducha, Syna ce nasza mołytwa, jako trójca ta jedyna Polszcza, Ruś y Łytwa”, przodkowie nasi ruszyli do walki z rosyjską przemocą. 28 stycznia będziemy zaś świętować 450. rocznicę konfederacji warszawskiej – zaprzysiężenia pokoju religijnego między wyznaniami w świeżo narodzonej w 1569 roku Rzeczypospolitej Polski i Litwy.
Vivat Szlachcic Pan i fundator wojska – to fragment napisu znajdującego się na szabli, która trafiła do Muzeum Archeologicznego w Wielkim Tyrnowie...
zobacz więcej
Akt ten stanowi jeden z najważniejszych pomników prawnoustrojowych w dorobku cywilizacyjnym wchodzących w jej skład narodów, które odrzuciły szaleństwo wojen religijnych, ogarniających po 1517 roku ówczesną Europę, i w imię republikańskiej wolności swoich obywateli uznały swobodę chwalenia Boga przez każdego według jego upodobania, tradycji i przykładu przodków. Była to decyzja w ówczesnym świecie bez precedensu. Kontekst, który tym rocznicom nadała rosyjska wielkoskalowa agresja na Ukrainę i będąca jej skutkiem największa od 1945 roku wojna w Europie, dodatkowo podkreśla ich wagę. Pozwalają one bowiem odwołać się do wspólnej dla Polaków, Ukraińców, Litwinów i Białorusinów walki z imperializmem moskiewskim w imię obrony własnej wolności i pokazują, jak różne cywilizacyjnie tradycje starły się w 1863 roku i ścierają się dzisiaj – tradycja wolności – na której ufundowana była Rzeczpospolita i tradycja tyranii – stanowiącej do chwili obecnej istotę państwa moskiewskiego.
Dziedzictwo prawnoustrojowe Rzeczypospolitej Obojga Narodów stawiało ją w rzędzie przodujących cywilizacyjnie państw europejskich. Od 1430 roku obowiązywała w Polsce, na Litwie, Białorusi i na Ukrainie zasada „Neminem captivabimus nisi iure victim” (nikogo nie będziemy więzić, kogo prawem nie przekonamy, czyli kogo nie skaże niezawisły sąd, wybierany przez współobywateli, a nie powoływany przez króla czy przez niepodlegającą kontroli obywatelskiej korporację). Był to polski odpowiednik angielskiego „Habeas corpus act”, tyle że o niemal 250 lat wcześniejszy. Prawda, że dotyczący tylko szlachty, ale ta stanowiła blisko 10 proc. mieszkańców kraju i jak nigdzie w Europie była obywatelami, a nie uprzywilejowanymi poddanymi, i to bez względu na to, czy była to szlachta polska, litewska, ruska, tatarska, katolicka, prawosławna, protestancka, muzułmańska, a nawet starozakonna, bo i taki fakt miał miejsce w postaci słynnego uszlachcenia przez Zygmunta Starego Michela Ezofowicza bez zmiany wyznania.
160 lat temu, 22 stycznia 1863 roku, wybuchło Powstanie Styczniowe, skierowane przeciwko Rosji, największy i najdłużej trwający zryw...
zobacz więcej
Ten odsetek ludzi posiadających pełnię praw wyborczych demokracje zachodnie osiągnęły w drugiej połowie XIX wieku. I takim to społeczeństwem – dziedzicem kilkusetletniej tradycji prawnej i parlamentarnej, spadkobiercami konstytucji nihil novi z 1505 roku, Statutu Łaskiego z 1506 roku, pisanych po starobiałorusku Statutów litewskich z lat 1529, 1566 i 1588, artykułów henrykowskich i elekcji viritim z 1572 roku, swobód religijnych zagwarantowanych aktem konfederacji warszawskiej 1573 roku, Konstytucji praw i wolności Wojska Zaporoskiego Pyłypa Orlika z 1711 roku, Konstytucji 3-go maja i Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów z 1791 roku, prawnukami konfederatów barskich, wnukami powstańców kościuszkowskich i synami powstańców listopadowych – usiłowała rządzić samodzierżawna Rosja, nieznająca pojęcia prawa obowiązującego i rządzących, i rządzonych, ani pojęcia obywateli, lecz znająca jedynie wolę cara i poniżenie jego poddanych. Nie da się zrozumieć decyzji naszych pradziadów, nie pamiętając o tej tradycji i o upokorzeniu, jakim było panowanie moskiewskie nad nimi. Trzeba ją przypominać także i dziś, by wykształcone zasadniczo po II wojnie światowej demokracje Europy Zachodniej nie uzurpowały sobie prawa do kontrolowania i pouczania naszych narodów jako rzekomo „młodych demokracji”.
7 lipca 2021 roku ministrowie spraw zagranicznych Polski – Zbigniew Rau, Litwy – Gabrielus Landsbergis i Ukrainy – Dmytro Kułeba podpisali Deklarację wileńską o wspólnym dziedzictwie europejskim i kulturowym i wspólnej tradycji walki naszych narodów z despotyzmem Rosji. 23 stycznia bieżącego roku prezydenci Polski – Andrzej Duda, Litwy – Gitanas Nausėda i ambasador Ukrainy – Wasyl Zwarycz (który odczytał list od prezydenta Zełeńskiego) przed Bramą Straceń na stokach warszawskiej cytadeli – w miejscu męczeńskiej śmierci licznych patriotów polskich, wspólnie oddali hołd uczestnikom powstania styczniowego.
Zgodnie z tradycją Rzeczypospolitej modlitwę za poległych, pomordowanych i zmarłych powstańców odmówili księża katolicki i prawosławny, pastor protestancki, rabin wyznania mojżeszowego i mufti muzułmański na znak, że w tym największym i najdłuższym powstaniu zbrojnie o odrodzenie Rzeczypospolitej upomnieli się wszyscy jej synowie. Obecni byli także przedstawiciele wolnej Białorusi z panią prezydent elekt Swiatłana Cichanouską, dwa dni później przyjętą także w Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP. Ta manifestacja jedności pamięci i tradycji to ważny gest.
W 160. rocznicę Powstania Styczniowego przedstawiciele Polski, Litwy i Ukrainy wspólnie uczcili pamięć jego uczestników, składając wieńce w...
zobacz więcej
Powstanie styczniowe było czwartym, licząc od konfederacji barskiej, wielkim powstaniem narodów dawnej Rzeczypospolitej przeciw despotyzmowi rosyjskiemu, który ciążył nad nami wszystkimi od rady perejesławskiej poddającej Ukrainę Rosji w 1654 roku. Było ostatnią wojną obywateli I Rzeczypospolitej stoczoną 68 lat po jej upadku przez niepogodzony z tym jej demos – ponadetniczny naród polityczny, świadomy swoich praw i tradycji – wspólnotę obywateli – największą w Europie, a do powstania USA największą na świecie wspólnotę ludzi wolnych, jaką była Rzeczpospolita Obojga Narodów.
Obecna agresja rosyjska na Ukrainie wywołuje żywiołową solidarność Polaków, Litwinów i Białorusinów z najechanymi przez Moskali Ukraińcami. Nie jest to jednak wyłącznie odruch serca, ale i polityka wynikająca z najlepiej pojętej wspólnoty interesów naszych narodów. Nasze wspólne doświadczenie z Imperium Rosyjskim nakazuje nam bowiem pamiętać, że odkąd w roku 1654 wojska moskiewskie zajęły Kijów, a w 1655 roku zdobyły i spaliły Wilno, mordując 20 tys. jego mieszkańców, każde następne pokolenie Polaków, aż do roku 1993 widziało obce okupacyjne armie na swojej ziemi. Zaledwie osiem lat po klęsce w roku 1709 sprzymierzonego ze Szwecją wojska zaporoskiego hetmana Iwana Mazepy pod Połtawą, otoczony moskiewskimi pułkami Sejm Polski i Litwy, znany w historii jako Sejm Niemy, gdyż nikt ze sterroryzowanych posłów nie zabrał w jego trakcie głosu, milcząco zaakceptował nieformalny protektorat Rosji nad Rzecząpospolitą.
160 lat temu, 22 stycznia 1863 r., wybuchło Powstanie Styczniowe. Dzięki współpracy biura prasowego Kancelarii Prezydenta i Muzeum Wojska Polskiego...
zobacz więcej
Zapomniana dziś wojna sukcesyjna polska 1733–1738 to jednocześnie czas, gdy interwencja rosyjska złamała wolną elekcję królów polskich i wielkich książąt litewskich oraz okres ostatecznego podporządkowania sobie przez Petersburg Siczy Zaporoskiej. Gdy zaś w 1772 roku Rosja, Prusy i Austria dokonały pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej, wystarczyły zaledwie trzy lata, by na rozkaz carycy Katarzyny II ostatecznie zlikwidowano Sicz. Ponurym symbolem wspólnoty losów Polski i Ukrainy są niemal jednobrzmiące moskiewskie wyroki na nas wydane – ten z manifestu Katarzyny II z roku 1775 –znoszącego Sicz Zaporoską z zakazem używania „na przyszłe lata i samej nazwy zaporoskich Kozaków” i tego z ostatecznej konwencji rozbiorowej Rzeczypospolitej z roku 1797, w której jej grabieżcy zakazali używania „miana i nazwy Królestwa Polskiego”.
Zebrani 23 stycznia br. na stokach warszawskiej cytadeli Polacy, Białorusini, Litwini i Ukraińcy oddali hołd bohaterom wspólnej walki sprzed 160 lat. Przywołajmy nazwiska tych, którzy wówczas walczyli – naturalnie jedynie kilka – przykładów symboli i nie tylko tych najbardziej znanych – wodzów naczelnych czy to konspiracji, czy walki, jak: Stefan Bobrowski, Marian Langiewicz, Ludwik Mierosławski, Józef Hauke-Bosak czy Romuald Traugutt. Poszerzmy tę pamięć, tak aby była wspólną pamięcią polsko-litewsko-białorusko-ukraińską, a nawet łotewską, jeśli Łotysze, co bardzo prawdopodobne, zechcą także przyznać się do tej tradycji.
Pierwszymi straconymi za zaangażowanie w przygotowywanie powstania byli bowiem Łotysz – Ian Arnhold, Polak – Franciszek Rostkowski i Ukrainiec Petro Śliwicki, rozstrzelani przez Moskali 28 czerwca 1862 roku w fosie twierdzy w Modlinie. Nie sposób wymienić wszystkich nazwisk dowódców partyzanckich oddziałów powstańczych, wspomnijmy więc dla przykładu: Polaka – płk Dionizego Czachowskiego i jego towarzysza broni Ukraińca z Połtawszczyny por. Andrija Potebnie, poległych z bronią w ręku w walce z moskiewską przemocą, a także legendarnego dowódcę powstańców litewskich na Żmudzi Adamasa Bitisa. To z ich czynów brali natchnienie żołnierze niezłomni partyzantki antysowieckiej przełomu lat 40. i 50. XX wieku na Litwie, Białorusi, w Polsce i na Ukrainie, a symbolem kontynuacji tej sztafety pokoleń są sąsiadujące ze sobą dwie partyzanckie mogiły na Białorusi pod Surkontami – ta żołnierzy oddziału Ludwika Narubtta z 1863 roku i ta żołnierzy Macieja Kalenkiewicza z roku 1944 – i jednych, i drugich padłych w boju z rosyjskim najazdem. Dziś reżim Łukaszenki niszczy te kurhany wolności.
Jesteśmy tutaj razem – przedstawiciele narodów, które wtedy walczyły o zrzucenie rosyjskich kajdan, o zrzucenie carskiej opresji, o wolność, o...
zobacz więcej
Symbolem powstania na Litwie i Białorusi są Zygmunt Sierakowski i Konstanty (Kastuś) Kalinowski – budziciel białoruskiego ruchu narodowego, wydawca i redaktor pierwszej gazety w języku białoruskim – „Mużyckiej Prawdy” oraz autor pisanego z celi śmierci „Listu spod moskiewskiej szubienicy”. Obaj zostali powieszeni na placu Łukiskim w Wilnie, tajnie pogrzebani, a z woli Opatrzności Bożej odnalezieni szczęśliwie po 153 latach i z czcią przez nasze narody w morzu flag białoruskich, litewskich i polskich, złożeni w 2019 roku w Panteonie Powstańczym w Wilnie pod znakami Orła, Pogoni i Michała Archanioła, tych samych, które widniały na pieczęci Rządu Narodowego z 1863 roku.
Wspomnijmy także jako symbol cierpienia rzesz wdów i sierot Apolonię z Dalewskich Sierakowską i jej roczną córeczkę urodzoną już po egzekucji ojca i zmarłą rok później na zesłaniu w Samarze. Ta pamięć, to doświadczenie naszych narodów, powtórzone w XX wieku na większą i potworniejszą skalę z rąk imperializmu rosyjskiego w jego sowieckim wydaniu, nakazuje nam dziś głośno zaprotestować przeciw porywaniu przez najeźdźcę ukraińskich dzieci z obszarów okupowanych, oddzielaniu ich od rodziców i wysyłaniu do rosyjskich rodzin w celu rusyfikacji. Kradzież dzieci celem wynarodowienia to praktyka znana naszym narodom od czasów ukazu Mikołaja I, dotyczącego dzieci uczestników powstania lat 1830–1831, a także – już na masową skalę – pamiętana z lat okupacji niemieckiej (1939–1945). Dziś powtarzana przez okupacyjne władze rosyjskie jest współczesną nam zbrodnią, godną najwyższego potępienia.
Każdy z naszych narodów doskonale pamięta rosyjską niewolę – i tę z okresu zaborów, i tę sowiecką. Pamiętaliśmy ją jednak dotąd oddzielnie. Polacy pamiętali polskie cierpienia, Ukraińcy – ukraińskie, Litwini – litewskie, a Białorusini – białoruskie. Tymczasem były to cierpienia wspólne. I to właśnie słusznie zostało przypomniane przy okazji obchodów roku 1863.
W niedzielę przypada 160. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. O niepodległościowym zrywie w mediach społecznościowych napisał premier Mateusz...
zobacz więcej
Epoka po upadku powstania styczniowego to czas, gdy Ukraina nazwana została Małorosją, Polska przemianowana na Kraj Przywiślański; a Litwa i Białoruś na „gubernie zachodnie Imperium Rosyjskiego”. Rusyfikacja Ukrainy symbolizowana jest przez Cyrkularz wałujewski z 18 lipca 1863 roku, wydany w samym środku trwającego powstania styczniowego i jako rosyjska reakcja na nie. Jego dopełnieniem był Ukaz emski z 1876 roku. Na mocy tych rozporządzeń Moskale wprowadzili zakaz publicznego używania języka ukraińskiego na obszarach Ukrainy podbitych w poprzednich wiekach przez Rosję. Polityka ta miała odpowiednik w rusyfikacji Polski po roku 1863, symbolizowanej przez Iosifa Hurkę i Aleksandra Apuchtina, oraz takiejże polityce rosyjskiej wobec Litwy i Białorusi czasów Michaiła Murawiowa „Wieszatiela”, manifestowanej we wszystkich naszych krajach przez karanie chłostą dzieci szkolnych za mówienie w ich ojczystych językach. Dziś na tymczasowo okupowanych przez rosyjskich najeźdźców terenach Ukrainy jesteśmy świadkami wznowienia praktyk rusyfikatorskich płynących z tego samego ducha rosyjskiego imperializmu, znanych nam z wyżej wspomnianych doświadczeń.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania była branka – władze rosyjskie ogłosiły przymusowy pobór do rosyjskiego wojska, w którym służba wynosiła 25 lat – podejrzanej o działalność patriotyczną młodzieży, która odziana w rosyjskie mundury miała przelewać swą krew dla podboju nowych ziem, dla wiecznie głodnej nowych zdobyczy terytorialnych Rosji. Nie bez powodu w pieśni powstańczej śpiewano: „Za ojców braci kości bielejące w Sybiru śniegach, wśród Kaukazu skał”. Trwał wówczas rosyjski podbój Kaukazu i lwia część wziętych z Polski rekrutów pognana by została do walki z broniącymi niepodległości Czerkiesami i Czeczeńcami. Dziś podobny los grozi Białorusinom, a już jest udziałem mniejszości narodowych w Rosji gnanych na obcą im wojnę przeciw Ukrainie, a nawet samym obywatelom Ukrainy z obszarów okupowanych, którzy są bezprawnie wcielani do armii rosyjskiej.
Narodowy Bank Polski 16 stycznia 2023 r. wprowadzi do obiegu dwie monety kolekcjonerskie poświęcone 160. rocznicy Powstania Styczniowego – srebrną...
zobacz więcej
Zarówno powstanie styczniowe, jak i wolnościowa tradycja I Rzeczypospolitej, symbolizowana przez konfederację warszawską, nie są martwą historią. Są częścią naszego dziedzictwa, źródłami naszych charakterów narodowych – fundamentem naszego dawnego i obecnego sprzeciwu wobec rosyjskiego dążenia do zniewolenia nas i narzucenia nam upokarzających pęt moskiewskiej niewoli. Przypominanie tego dziedzictwa nie jest wyłącznie gestem moralnym. Jest sensu stricte działaniem politycznym, wzmacniającym zdolności obronne naszych narodów, ich morale, świadomość sytuacji, celów i wyzwań, a także tego, co nas czeka, jeśli wyzwań tych nie podejmiemy. Hasła z pieśni powstańczej z roku 1863 są nadal aktualne i w opisie sytuacji: „Obok Orła znak Pogoni” i w nakazie działania: „Braciom naszym dopomagaj, nieprzyjaciół naszych zmagaj” i w przestrodze, by już nigdy więcej nie było tak, by „poszli nasi w bój bez broni”.
Dlatego zachowajmy solidarność polsko-litewsko-ukraińsko-białoruską, dopomagajmy Ukrainie w jej obronie, a Białorusi w wyzwoleniu i zbrójmy się.