
Nazywają nas „niebiańskim tysiącem”, bo z tysiąca osób, które znalazły się w naszej grupie więźniów i pojechały walczyć na Ukrainę, tylko około 20 pozostaje zdolnych do walki – przyznał rosyjski jeniec z grupy Wagnera podczas przesłuchania w ukraińskiej niewoli.
Od miesięcy u boku rosyjskiej armii walczą najemnicy z tzw. grupy Wagnera, słynący z bezwzględności. Wydaje się, że nie mają już kogo wysyłać na...
zobacz więcej
Nagranie z wypowiedzią najemnika opublikował portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, stworzony przez Siły Operacji Specjalnych armii Ukrainy.
Więzień recydywista został zwerbowany na wojnę w sierpniu 2022 r. w jednej z kolonii karnych, w której odbywał drugi wyrok pozbawienia wolności za kradzież. Jak oznajmił podczas przesłuchania, przed wyjazdem na front miał problemy z narkotykami.
Mężczyzna odpowiedział na wezwanie grupy Wagnera i zgodził się walczyć na Ukrainie, ponieważ – jak przyznał – wmówiono mu, że konflikt na Ukrainie jest wojną z „Amerykanami i nazistami”.
Na polu walki okazało się, że więźniowie są traktowani przez dowódców jak „mięso armatnie”. – Spośród tysiąca osób przeżyło zaledwie około stu, wliczając rannych. (...) Tylko w jednym miejscu zginęło około 500 żołnierzy – relacjonował jeniec.
Należąca do prokremlowskiego biznesmena Jewgienija Prigożyna grupa Wagnera stanowi jeden z najważniejszych komponentów rosyjskiej armii na Ukrainie. Prywatna firma wojskowa działa tam na szczególnie trudnych odcinkach frontu, m.in. w obwodzie donieckim. Oddziały wagnerowców walczące w Donbasie są złożone w dużej mierze z mężczyzn zwerbowanych w zakładach karnych.
– Spośród 50 tys. skazańców, wysłanych na front przez grupę Wagnera, na polu walki pozostało 10 tys. Reszta zginęła, jest ranna, poddała się lub zdezerterowała – oznajmiła 21 stycznia Olga Romanowa, kierująca fundacją Ruś Siedząca, która broni praw więźniów w Rosji.