Fernando Santos już w Warszawie. Kim jest nowy trener reprezentacji Polski?

Najpierw miał być Polak, potem Vladimir Petković, kilka dni temu wydawało się, że stery reprezentacji obejmie Paulo Bento... Ostatecznie nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych zostanie inny Portugalczyk, Fernando Santos. 68-letni szkoleniowiec wylądował dziś w Warszawie, a jutro zostanie zaprezentowany podczas konferencji PZPN.

68-letni selekcjoner widziany był na Okęciu wczesnym poniedziałkowym popołudniem. Jutro, podczas specjalnej konferencji PZPN, ma zostać ogłoszony nowym selekcjonerem. Santos zastąpi na stanowisku Czesława Michniewicza, z którym nie przedłużono kontraktu po mundialu w Katarze.

Portugalczyk nie marnuje czasu: od razu po wylądowaniu udał się na spotkanie z prezesem PZPN, Cezarym Kuleszą, który był największym orędownikiem zatrudnienia zagranicznego szkoleniowca z doświadczeniem reprezentacyjnym.

����Fernando Santos przyleciał dziś do Warszawy po południu. Udał się na spotkanie z Cezarym Kuleszą. Jutro lepsze zdjęcia na https://t.co/oAPjhiwA0B z konfernecji ;) pic.twitter.com/kisYDQtHXx

— Kacper Sosnowski (@Kacpo24) January 23, 2023

Santos to uznana, światowa marka. Przez kilka ostatnich lat prowadził reprezentację Portugalii, którą w 2016 roku poprowadził do mistrzostwa Europy. Potem było już, niestety, tylko gorzej: zaledwie 1/8 finału na mundialu w Rosji, taki sam wynik podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, a na koniec ćwierćfinał w Katarze, przegrany sensacyjnie z Marokańczykami.

Wielu kibiców w ojczyźnie zarzuca mu defensywny, asekurancki styl gry. Mając do dyspozycji takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo, Bruno Fernandes czy Bernardo Silva nie tylko nie chciał, ale i nie próbował grać efektownie, atrakcyjnie dla oka. Portugalia stawiała na żelazną dyscyplinę w obronie, często kosztem jakości widowiska.

Nie ma jednak wątpliwości, że to szkoleniowiec z autorytetem, ceniony w szatni, który ma posłuch nawet u największych gwiazd. Skoro poradził sobie z Cristiano Ronaldo, wyzwania w polskiej szatni na pewno mu niestraszne...