
Pingwinów wypatruje się z... kosmosu. Dzięki zdjęciom satelitarnym w okolicach Verleger Point na zachodnim wybrzeżu Antarktyki, naukowcy z brytyjskiej bazy polarnej odkryli liczącą około 500 osobników kolonię pingwinów cesarskich. Co ciekawe, mimo że są to największe na świecie pingwiny, z kosmosu wypatrywane są nie tyle ptaki, co ich odchody.
Tylko około 25 proc. podróży samochodem odbywa się po zmroku. Jednak prawie połowa wypadków śmiertelnych ma miejsce w nocy. Roje owadów unikają...
zobacz więcej
To właśnie zabarwiony guanem lód morski jest tym, czego szukają na zdjęciach satelitarnych biolodzy z British Antarctic Survey (BAS), którzy starają się zlokalizować kolonie pingwinów cesarskich. W piątek 20 stycznia poinformowali o swoim najnowszym odkryciu: liczącej około 500 osobników kolonii na Verleger Point na zachodnim wybrzeżu Antarktydy (74° 42' S, 136° 11'W).
To już 33. z 66 znanych kolonii tych ptaków, którą zlokalizowano dzięki zdjęciom satelitarnym.
– To ekscytujące odkrycie. Nowe zdjęcia satelitarne wybrzeża Antarktydy umożliwiły nam znalezienie wielu nowych kolonii. I chociaż jest to dobra wiadomość, podobnie jak wiele innych niedawno odkrytych, kolonia jest niewielka; znajduje się w regionie poważnie dotkniętym zanikaniem lodu morskiego – mówi kierujący badaniem dr Peter Fretwell.
Nowa kolonię pingwinów cesarskich naukowcy BAS zlokalizowali, analizując zdjęcia z należącego do Komisji Europejskiej satelity Copernicus Sentinel-2. Następnie odkrycie potwierdzono na fotografiach w wysokiej rozdzielczości z komercyjnego satelity Maxar WorldView-3.
Nie widać na nich pingwinów, a jedynie brązowe plamy guana, które naukowcy mogą stosunkowo łatwo zidentyfikować na tle lodu i skał. Na ich podstawie szacują też liczebność kolonii.
Każda nowo odkryta kolonia pingwinów cesarskich cieszy przyrodników, bo gatunek ten należy do zagrożonych. Jego egzystencja w ogromnym stopniu zależy od lodu morskiego, którego ilość z powodu zmian klimatycznych drastycznie się kurczy.