RAPORT

Pogarda

Polska na celowniku ruskich trolli. W kotle dezinformacji mieszają wszystko ze wszystkim

Dmitrij Miedwiediew (L) jest jednym z najaktywniejszych rzeczników wojny (fot.  Mikhail Svetlov/Getty Images)
Dmitrij Miedwiediew (L) jest jednym z najaktywniejszych rzeczników wojny (fot. Mikhail Svetlov/Getty Images)

Najnowsze

Popularne

Rosyjska propaganda koncertuje się na atakowaniu Polski, widząc zaangażowanie naszego państwa w pomoc Ukrainie i zwalczanie wpływów Kremla w Europie i na świecie. Moskwa stosuje różne metody, by z jednej strony tworzyć ferment w kraju i podsycać spory, z drugiej zaś obrzydzać nasz kraj za granicą. Niestety, w wiele z fabrykowanych na użytek Rosji tez wpisuje się część przedstawicieli opozycji, z liderem PO Donaldem Tuskiem na czele i sympatyzujące z nimi środowiska medialno-celebryckie.

Rosyjska propaganda kontynuuje oczernianie Polski. Generałowie straszą wojną

Propaganda na Kremlu nieustannie próbuje uzasadnić masową mobilizację i wysyłanie mężczyzn na front. „Wojskowi sugerują więc, że kraje NATO,...

zobacz więcej

Rosyjska propaganda określa Polskę jako lidera „rusofobii” w Europie i przekonuje, że polityka rządu PiS – popieranie Ukrainy, apele o umacnianie wschodniej flanki NATO, zwiększanie i unowocześnianie armii, a także żądanie jak najostrzejszych kar dla Rosji – szkodzi interesom naszego kraju. Dla Moskwy jesteśmy, po USA i Wielkiej Brytanii, głównym wrogiem uniemożliwiającym realizację jej interesów i planów.


To nic nowego, zważywszy na wieloletnie manipulacje, jakie sączył do głów swoim rodakom Władimir Putin, opowiadając im „swoją” wersję historii, przede wszystkim dotyczącą II wojny światowej. To w jego opowieściach Polska jawiła się zawsze jako faszystowska, antysemicka intrygantka, kraj odpowiedzialny za wybuch wielkiej wojny ojczyźnianej.


Tezy te bardzo często rosyjski dyktator okraszał odwołaniami do historii minionych wieków – a tam zawsze wychodziło na to, że to Polska chciała skrzywdzić Rosję, odciągała ruskie narody od macierzy i dążyła do narzucenia im katolicyzmu. Wszystko było podawane przez rosyjską propagandę w myśl zasady – co złego, to Polska.

Do tych „mądrości” odwołują się dziś też różni przedstawiciele rosyjskiej „opinii publicznej”, jak choćby członek rosyjskiej Dumy Anatolij Wasserman, który „problemów” z Polską i „szalejącej” u nas rusofobii doszukuje się w „micie szlacheckim” i … zazdrości, że nasz kraj, w przeciwieństwie do Rosji, nie stał się imperium.


Wolność kontra zniewolenie


A więc zazdrość… zapewne o to, że to różne emanacje Moskwy – jak zwraca uwagę w swojej znakomitej, wydanej w zeszłym roku monografii „Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X–XXI” prof. Andrzej Nowak – dążyły do skupienia, oczywiście w siłowy sposób, w swoich granicach wszelkich ziem, które jej zdaniem należały do Rusi. Wszystko jedno, czy ich mieszkańcy tego chcieli, czy nie. 

Putin popłynął. Oskarżył „zachodnie armie” o blokowanie Leningradu

Rosyjski dyktator Władimir Putin w 80. rocznicę przerwania blokady Leningradu spotkał się w swoim rodzinnym Petersburgu z weteranami, wiekowymi...

zobacz więcej

Dla Moskwy to nie miało żadnego znaczenia, tak jak dziś dla Putina jest nieistotne, czy Ukraińcy chcą zostać Ukraińcami, czy mają własne ambicje, plany, cele – on wszystko to uważa za manipulację Zachodu, który chce, wspierając tożsamość Ukraińców czy Białorusinów, osłabić Rosję.


Jest to jedno ze źródeł jego ogromnej nienawiści do wszystkiego co ukraińskie, dlatego też decyzje, które Putin podejmuje, są często nieracjonalne dla wielu zachodnich badaczy, analityków czy polityków. 


Polska jako przeszkoda


I tak, jak dla Putina Ukraina jest anty-Rosją, która musi zostać zniszczona, jeśli nie chce dobrowolnie przyłączyć się do macierzy, tak i Polska jest znienawidzona, gdyż „nastawia” Zachód przeciwko Rosji, a tym samym mobilizuje go do jedności i do pomocy Ukrainie.


To zaś powoduje, że rosyjscy dezinformatorzy plują jadem nienawiści na Polskę i jej obecne władze, widząc w nich wroga i chcąc w ten sposób z jednej strony wystraszyć polskie społeczeństwo, tak żeby dwa razy się zastanowiło , czy jest gotowe ponosić koszty takiej polityki, a z drugiej – wzbudzać niechęć społeczeństw zachodnich do Polski i krajów naszego regionu, by obarczyć je odpowiedzialnością za to, że Kijów nie jest skory przystać na negocjacje.


Negocjacje, które nie miałyby nic wspólnego w osiągnieciem pokoju, za to wiele z przyjęciem dyktatu Kremla.


Dla rosyjskiej dezinformacji ważne jest jednak, by dzielić Zachód na państwa, które nie dają się „bałamucić” Anglosasom, czy nie są „rusofobiczne” z natury jak Polacy – i pokazywać, że dzięki zachowaniu neutralności czy też staniu na uboczu można wiele zyskiwać, co pokazują przykłady choćby Serbii czy Węgier.


Gdy jednak to się nie udaje, a do głosu dochodzą kolejne inicjatywy, które zagrażają rosyjskim siłom na froncie czy też ograniczają rosyjskie wpływy – to mamy do czynienia z frontalnym atakiem trolli za klawiaturami i w światłach kamer.

Rosyjska propaganda rozpowszechnia wymyśloną mapę. Spreparowali „materiał TVP”

Kolejna odsłona rosyjskiej propagandy. W sieci rozpowszechniany jest rzekomy screen z prognozy pogody w polskiej telewizji, na którym Polska...

zobacz więcej

Wystraszyli się czołgów


Dlatego też rosyjska propaganda niezwykle silnie zaatakowała Polskę, gdy pojawiła się informacja, że nasz kraj tworzy międzynarodową inicjatywę mającą na celu przesyłanie Ukrainie czołgów Leopard 2. Głos w tej sprawie zabrał m.in. wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew, wcześniej grający rolę liberała na Kremlu, teraz jeden z najaktywniejszych rzeczników wojny.


Starał się on bagatelizować przekazywanie czołgów, określając je mianem „żelaza, które wkrótce stanie się zardzewiałym złomem” niezdolnym, by uratować „rozpadający się” „sztuczny” kraj, jakim jest Ukraina. Za tymi określeniami poszły i inne „analizy” rosyjskich ekspertów, którzy w lekceważącym tonie wypowiadali się o czołgach.


Jednocześnie deputowany do Dumy Państwowej Michaił Szeremet zaatakował prezydenta Andrzeja Dudę za jego deklarację ich dostawy na Ukrainę, przekonując, że jego „brak pamięci historycznej” spowoduje, że Polskę „czeka całkowite zniszczenie i zapomnienie”. Jego zdaniem polski przywódca podżega przy tym do „rozpętania III wojny światowej, która doprowadzi do końca całej ludzkości”.


Wspomniany Miedwiediew z kolei w swoich przewidywaniach na nowy rok przywołał bardzo często stosowaną przez Kreml dezinformację, jakoby Polska chciała podzielić Ukrainę i zabrać jej Lwów – to zaś ma tłumaczyć zainteresowanie, jakie nasz kraj przejawia wobec dramatu wschodnich sąsiadów. 


Wzbudzanie nienawiści


Działania rosyjskiej dezinformacji obliczone są również na wzbudzanie negatywnych emocji  Polaków w stosunku do Ukraińców mieszkających w naszym kraju, zniechęcanie ich do dalszej pomocy walczącym i szerzenie obaw przed możliwym atakiem Rosji na nasz kraj.

2022 był rokiem bohaterstwa. Oby 2023 został zapamiętanych jako czas zrealizowanych nadziei

Rosji nie udało się do tej pory pokonać Ukraińców ani fizycznie, ani psychicznie. Ich bohaterstwo naznaczyło rok 2022. Oby przyszły rok został...

zobacz więcej

– W ostatnim czasie, po pewnym okresie uspokojenia, propaganda Kremla znów silnie eksponuje treści dezinformacyjne na temat rzekomego masowego udziału polskich najemników w walkach na Ukrainie – podkreślił pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. Zwrócił on przy tym uwagę, że w najnowszym wariancie okazują się oni być „polskimi żołnierzami”.


Zaznacza przy tym, że można się w najbliższym czasie spodziewać nasilenia manipulacji dotyczących naszego kraju, w szczególności w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych.


Totalsi grają na rosyjską nutę


Niestety w działanie te wpisuje się wielu przedstawicieli totalnej polskiej opozycji, którzy powielają nieraz słowo w słowo tezy promowane przez rosyjską dezinformację, m.in. podważając reformę armii, kontrakty wojskowe, potrzebę ochrony granicy z Białorusią, a także wpisując się w krytykę Polski na arenie międzynarodowej.


Liderem w tych działaniach jest nieodmiennie były premier Donald Tusk, który w reakcji na zarzuty sformułowane pod jego adresem w filmie dokumentalnym „Nasz człowiek w Warszawie” zareagował pozwem, licząc chyba jedynie na słabą pamięć Polaków. Podczas gdy dziś przekonuje, jak to zawsze stronił od bliskich relacji z Kremlem, w rzeczywistości przez lata był rzecznikiem „nowego otwarcia” na Rosję, popierając tym samym politykę „dialogu” z Moskwą, promowaną przez Berlin.


Dzisiejsza postawa rządu w Warszawie, tak różna od tej promowanej przez Tuska, spotyka się z ostrym atakiem Rosji. Od postawy polskiego społeczeństwa zależy, czy dezinformacja ta będzie przynosić sukcesy. To zaś będzie miało bezpośredni wpływ na walki mające miejsce za naszą wschodnią granicą, a w konsekwencji bezpieczeństwo naszego kraju i regionu.



Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej