
Kreml znów zmienił generała odpowiedzianego za wojnę z Ukrainą. Nominacja szefa sztabu generalnego gen. Walerija Gierasimowa może być interpretowana jako porażka Jewgienija Prigożyna. Ale tak naprawdę to kolejny ruch Władimira Putin, który chce utrzymywać równowagę między frakcjami Szojgu i Prigożyna.
Wojska ukraińskie ostrzelały sztab w Iziumie, w którym przebywał szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji Walerij Gierasimow, jednak sam generał...
zobacz więcej
Ministerstwo obrony Rosji ogłosiło 11 stycznia, że szef sztabu generalnego gen. Walerij Gierasimow zostaje dowódcą „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie. Formalnie Gierasimow został dowódcą połączonego zgrupowania sił i dostał trzech zastępców: gen. Siergieja Surowikina (dowodził kampanią na Ukrainie od 8 października do 11 stycznia) będącego dowódcą Sił Powietrzno-Kosmicznych FR, gen. Olega Saljukowa, dowódcy Sił Lądowych SZ FR, gen. Aleksieja Kima, swojego zastępcę ze sztabu generalnego SZ FR.
Surowikin stoi na czele Sił Powietrzno-Kosmicznych od października 2017. Dowodził Zgrupowaniem „Południe” wojsk atakujących Ukrainę od czerwca do października 2022. Saljukow dowodzi Siłami Lądowymi rosyjskiego wojska od 2014 roku. Najmniej doświadczony, ale zarazem chyba najbardziej zaufany z punktu widzenia Gierasimowa, jest Kim, który jest zastępcą szefa sztabu generalnego SZ FR od września 2022, a wcześniej zajmował wysokie stanowiska w wyższym szkolnictwie wojskowym Rosji.
W publicznym komunikacie o tych zmianach ministerstwo obrony podkreśla, że chodzi zarówno o usprawnienie rosyjskiego dowodzenia i kontroli, jak i intensyfikację rosyjskich operacji na Ukrainie.
„Decyzja Putina o publicznym ogłoszeniu zmian i ich intencji przez rosyjskie ministerstwo obrony, w przeciwieństwie do kilku poprzednich zmian w rosyjskiej strukturze dowodzenia, które nie były oficjalnie ogłaszane, wskazuje na to, że Kreml zamierza mianować Gierasimowa jako istotną zmianę - zarówno w faktycznym prowadzeniu wojny, jak i w określeniu roli rosyjskiego ministerstwa obrony. Mianowanie Gierasimowa i ogólna restrukturyzacja dowództwa mają prawdopodobnie częściowo zasygnalizować, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i wewnątrz Rosji, przywiązanie Kremla do tradycyjnych struktur władzy rosyjskiego resortu obrony oraz gotowość Putina do prowadzenia długiej wojny na Ukrainie” – tak zmiany personalne w kierownictwie sił walczących z Ukrainą interpretuje amerykański think-tank ISW.
Stany Zjednoczone próbowały przeszkodzić Ukrainie w dokonaniu zamachu na generała Walerija Gierasimowa, szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych...
zobacz więcej
Przypomnijmy, że w kwietniu 2022 generalnym dowódcą sił na Ukrainie został generał Aleksandr Dwornikow, nazywany „rzeźnikiem Syrii”. Dwa miesiące później zastąpił go generał Giennadij Żidko, aż do mianowania Surowikina – nazywanego „generał Armagedon” - w październiku.
Nominacja Gierasimowa na dowódcę teatru działań wojennych wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze, chodzi o usprawnienie dowodzenia i kontroli przed planowaną decydującą wielką ofensywą tej wiosny. Po drugie, to posunięcie polityczne mające na celu wzmocnienie ministerstwa obrony przed naciskami ze strony rosyjskich millblogerów i Prigożyna z Kadyrowem.
Putin mógł mianować Gierasimowa, najwyższego rangą oficera w rosyjskiej armii, na kolejnego na długiej liście głównodowodzącego wojną na Ukrainie, aby nadzorować dużą ofensywę. Surowikin wydawał się większym realistą, za czasów jego dowodzenia armia rosyjska na froncie zaczęła działać bardziej racjonalnie niż w poprzednich miesiącach. To on przekonał Putina, że z militarnego punktu widzenia sensowne jest wycofanie sił z zachodniego brzegu Dniepru i nawet odpuszczenie Chersonia, co politycznie było wielką porażką Rosji, zwłaszcza na tle wcześniejszych klęsk na wschodzie Ukrainy.
Czytaj także: Kucharz Putina próbuje odbudować swoją pozycję
Surowikin stawiał na długotrwałą, konsekwentną kampanię powtarzanych cyklicznie uderzeń z powietrza, przy pasywnej postawie na froncie. Został głównodowodzącym na Ukrainie 8 października, a już dwa dni później doszło do pierwszego zmasowanego ataku rakietowego na cywilną infrastrukturę Ukrainy. Putinowi być może w pewnym momencie przestało to odpowiadać. Propaganda łaknęła konkretów, zwycięstw, zdobyczy terytorialnych.
Szef rosyjskiego Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow będzie dowodził połączoną grupą wojsk w tzw. specjalnej operacji wojskowej przeciwko...
zobacz więcej
W każdym bądź razie Surowikina zapamięta się z odwrotu z Chersonia, kampanii ataków na energetyczną infrastrukturę ukraińską (celu nie osiągnięto, a wyczerpano zapasy rakiet) wreszcie serii morderczych ataków ukraińskiej artylerii (HIMARS!) na bazy i koszary armii rosyjskiej, w tym najgłośniejszy i najboleśniejszy dla Rosji ostrzał sylwestrowy w Makiejewce, gdzie zginęły setki rosyjskich żołnierzy.
Gierasimow stoi na czele sztabu generalnego przeszło dekady, od listopada 2012 roku. Wiosną ub.r. został ranny podczas twyjazdu na front, gdy był w Iziumie w obwodzie charkowskim. „New York Times” pisał, że był to wynik ataku Ukraińców. Gdy Gierasimow obejmował funkcję szefa sztabu uchodził za jednego z głównych w Rosji specjalistów od obrony przeciwrakietowej. Jego kandydaturę wysunął wciąż jeszcze dość świeży minister obrony Siergiej Szojgu.
Zobacz także: „Rosnąca w Rosji pozycja Prigożyna zalatuje desperacją”
Gierasimow w latach 1998-2006 - czyli m.in. podczas drugiej wojny w Czeczenii - zajmował różne stanowiska dowódcze w strukturach Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego; był m.in. szefem sztabu stacjonującej tam 58. Armii. Gierasimow ukończył Wyższą Szkołę Dowódczą Wojsk Pancernych w Kazaniu (1977). Zaczynał od służby w Północnej Grupie Wojsk w Polsce, gdzie doszedł do stanowiska dowódcy batalionu czołgów. Następnie służył w Nadbałtyckim Okręgu Wojskowym. Ukończył Akademię Wojsk Pancernych (1987). Od 1993 roku dowodził 144. Dywizją Zmechanizowaną w Tallinie, która w 1994 roku została przeniesiona do obwodu smoleńskiego. Trzy lata później ukończył Akademię Sztabu Generalnego i został 1. zastępcą dowódcy Moskiewskiego Okręgu Wojskowego.
Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej generał Walerij Gierasimow został ranny pod Izium po nalocie przeprowadzonym przez siły...
zobacz więcej
Po tym, jak Szojgu wybrał go sobie na szefa sztabu generalnego (sam minister nie miał pojęcia o wojsku, wszak przyszedł z resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych), Gierasimow stał się guru w kwestiach obronności. W 2013 roku rozgłos zyskało jego wystąpienie na konferencji w Akademii Nauk Wojskowych poświęcone działaniom hybrydowym, co nazwano „doktryną Gierasimowa”. Sukces aneksji Krymu i okupacji części Donbasu w latach 2014-2015 umocniły jego pozycję. Sama teoria wojny hybrydowej biła rekordy popularności. Gierasimow uchodził zaś wtedy za znamienitego stratega.
To, że właśnie Gierasimow zostaje bezpośrednim dowódcą sił na Ukrainie świadczy o szeroko zakrojonym planie ofensywnym Rosji. Planie zapewne mało realnym. Ale to w końcu Gierasimow zatwierdził i nie odrzucił katastrofalnego planu wojennego Rosji z lutego 2022 roku, i także teraz raczej nie zacznie stawiać oporu Putinowi i jego szaleńczym pomysłom. Wyznaczenie Gierasimowa na dowódcę zgrupowania wojsk walczących przeciwko Ukrainie to cios dla Prigożyna i bliskiego mu (podobno) generała, czyli Surowikina. Można się też zastanawiać, czy nominacja dla Surowikina kilka miesięcy temu nie była tylko próbą uspokojenia wrzących nastrojów w środowisku milblogerów.
Całkiem niedawno wydawało się, że Prigożyn jest w ofensywie. Wszak nowym dowódcą Zachodniego Okręgu Wojskowego z końcem roku stał się gen. Jewgienij Nikiforow, kojarzony z Grupą Wagnera. Tyle że zaraz potem szefem sztabu Sił Lądowych został gen. Aleksandr Łapin, parę miesięcy temu od czci i wiary odsądzany przez Prigożyna i Kadyrowa za porażki na froncie w obwodach charkowskim i ługańskim.
Czytaj także: Spór między szefem Grupy Wagnera a Moskwą
Informacją wskazującą na to, że nominacja Gierasimowa ze wskazanymi zastępcami może świadczyć o planie wielkiej ofensywy rosyjskiej, jest doniesienie, iż gen. Saljukow przeprowadził na Białorusi inspekcję stacjonujących tam oddziałów rosyjskich. Na Białorusi jest obecnie 15 tysięcy żołnierzy rosyjskich, to za mało, by mogli oni przeprowadzić ofensywę na Ukrainę na dużą skalę w najbliższym czasie. Nie można jednak wykluczyć, że to zgrupowanie będzie wzmacniane. A jeśli założyć, że Łukaszenka odda swoją armię do dyspozycji, to atak z północy na Ukrainę jest realny w ciągu paru tygodni.
Nie brak też jednak opinii, że Gierasimow pozostanie dowódcą na papierze, w Moskwie, a dalej działaniami na miejscu będzie kierował Surowikin. Ale nawet w takim przypadku można się zastanawiać, kto z tej pary odbierze laury potencjalnej wiktorii, a czyja głowa potoczy się po bruku placu Czerwonego w razie klęski…