Zachodnie czołgi mogłyby pomóc Ukraińcom w pokonaniu Rosji i zakończeniu wojny. Zapowiedź wysłania Ukrainie bojowych wozów piechoty produkcji zachodniej przez USA, Francję i Niemcy to kolejny przełom, ale decyzja ta nie zmieni w większej mierze sytuacji na froncie. Eksperci są zgodni – Kijów potrzebuje nowoczesnych czołgów – najlepiej Leopardów 2. Jednak decyzja o ich wysłaniu zależna jest od Niemiec, które, jako producent, nadal nie zgadzają się na ich reeksport. Polska znajduje się wśród państw, które naciskają na Berlin, by zmienił decyzję w tej sprawie. Moskwa prawdopodobnie przygotowuje nową ofensywę na Ukrainę. Ma do niej dojść w nadchodzących tygodniach lub miesiącach. Możliwa jest również kolejna, nawet półmilionowa mobilizacja w Rosji. To sprawia, że Ukraina będzie potrzebować więcej nowoczesnej broni i sprzętu wojskowego. Niecały tydzień po decyzjach podjętych przez Francję, Niemcy i USA, które obiecały Ukrainie bojowe wozy piechoty produkcji zachodniej, uwaga skupia się dziś na ciężkich czołgach – Leopardach 2. Maszyny te są uważane za jedne z najlepszych na świecie - są wyposażone w działo kalibru 120 mm., a także najnowocześniejszy system ochronny i pancerz. Na swoim wyposażeniu ma je kilka krajów europejskich, w tym prawie 250 sztuk posiada Polska, ale prawa do ich reeksportu dzierżą jako producent - Niemcy. #wieszwiecejPolub nasI to właśnie Berlin deklaruje, że obawia się przesłać czołgi Ukrainie, gdyż mogłoby to, jak przekonuje, zostać przez Moskwę odebrane jako eskalowanie wojny. Tak, jakby to wcześniej Kreml nie groził atakami nuklearnymi, czy reperkusjami wobec wszystkich przesyłających pomoc Ukrainie.Jasna deklaracja PolskiJednak – po deklaracji prezydenta Andrzeja Dudy wygłoszonej we Lwowie – że nasz kraj jest gotów na wysyłkę na Ukrainę Leopardów, znajdujących się na stanie naszej armii, w ramach zachodniej koalicji, Berlin będzie musiał zareagować.Na razie zareagowała na te słowa Rosja – a konkretnie, kiedyś uchodzący za „liberalnego kremlistę” Dmitrij Miedwiediew, który tak przeląkł się zapowiedzi wysłania czołgów, że zwyzywał prezydentów, którzy spotkali się we Lwowie, określając ich mianem „niedorozwojów” i pluł dalej jadem, grożąc że „całe to żelazo i tak wkrótce stanie się zardzewiałym złomem i nie uratuje sztucznego, rozpadającego się kraju”.I tyle właśnie Rosji pozostało. Szczucie, manipulowanie, dezinformowanie i hejtowanie. Na froncie Kreml nie daje rady i ma powody, by się obawiać nowoczesnego zachodniego uzbrojenia, które już spływa na Ukrainę.W Berlinie zatykają uszyTym bardziej, że o zwiększenie wsparcia wojskowego Ukrainy zaapelowali ostatnio także na wspólnej konferencji sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Gdy zaś Von der Leyen została zapytana o to, czy Ukraina powinna otrzymać Leopardy, to jednoznacznie poparła tę inicjatywę.- Ukraina powinna otrzymać każdy sprzęt wojskowy, którego potrzebuje i jest w stanie obsługiwać, żeby się bronić. Oznacza to oczywiście zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej, ale również inne rodzaje zaawansowanego sprzętu wojskowego, który jest konieczny do obrony Ukrainy – podkreśliła.Czy w Berlinie słowa te spowodują zmianę dotychczasowej polityki Olafa Scholza? Wątpliwe, chociaż trzeba przyznać, że jeszcze niedawno nasi zachodni sąsiedzi utrudniali wysyłanie broni Ukrainie, czy pysznili się przesłaniem jej 5 tysięcy hełmów, teraz zaś wysyłają jej m.in. systemy obrony rakietowej. Jedno się jednak nie zmieniło - ich pomoc realna jest nadal o wiele mniejsza od obiecywanej i do wszystkiego trzeba ich przymuszać.Rośnie presja na BerlinNaciski na Niemcy rosną i pojawiają się nawet z tak zaskakującego kierunku, jak z… Paryża – o czym pisał niedawno brukselski portal „Politico”. Paryża, który raczej w polityce zagranicznej, w szczególności wobec Rosji, gra na tę samą co Berlin melodię. Na razie wciąż kanclerz Scholz sprzeciwia się jakimkolwiek dostawom czołgów na Ukrainę, a zarówno on, jak i jego ludzie starają się grać na czas. Znamienna jest tu postawa rzecznika resortu obrony Steffena Hebestreita, który powtarza jak mantrę, że Niemcy nie mają planów wysyłania Leopardów 2 na Ukrainę i że nic nie wie o jakichkolwiek prośbach partnerów z NATO w sprawie ich dostarczenia.Hebestreit nic na ten temat nie wie, podczas gdy jest to dziś główny temat wszystkich rozmów o wojnie na Ukrainie.Jak się jednak okazuje, w gabinecie Scholza nie wszyscy popierają jego postawę – kolejny raz w kontekście polityki wobec Rosji i Ukrainy wyłamują się koalicjanci z Zielonych i liberałów. „Nie stawajmy na drodze”Minister gospodarki i wicekanclerz Robert Habeck (Zieloni) zauważył, że Niemcy „nie powinny stawać na drodze” dostarczania Leopardów z Polski na Ukrainę.- Istnieje różnica między podejmowaniem decyzji za siebie a uniemożliwianiem podejmowania decyzji innym. I dlatego Niemcy nie powinny stać na drodze, gdy inne kraje podejmują decyzje o wsparciu Ukrainy, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmą Niemcy – wyjaśnił wicekanclerz.Również Wielka Brytania rozważa wysłanie na Ukrainę kilkunastu swoich czołgów, najprawdopodobniej, jak podawało Sky News - Challenger 2. Ma to być nie tylko wsparcie dla tego kraju, ale też element wpływu na inne państwa – w tym przede wszystkim Niemcy – które wciąż sprzeciwiają się takiej pomocy walczącym. Kanclerz Scholz w przypadku dostaw czołgów może się podeprzeć sondażami. A te donoszą, że większość Niemców nie chce ich wysłania na Ukrainę – 55 procent, a chciałoby tego 38 procent pytanych. Co więcej, Niemcy są w sumie zadowoleni z dotychczasowej pomocy, jaką Berlin udziela Kijowi – myśli tak 47 procent pytanych, 26 procent ankietowanych uważa, że rząd robi za mało w tej sprawie, a 23 procent, że za dużo. Dajcie im wygraćTymczasem Ukraińcy mówią jasno – potrzebujemy broni – dużo, nowoczesnej i jak najszybciej. W poniedziałek szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Kijowie Dmytro Kułeba napisał na Twitterze, że „uzbrojenie naszego kraju na rzecz zwycięstwa to najkrótsza droga do przywrócenia pokoju i bezpieczeństwa w Europie i poza nią”.Ciężko nie przyznać mu racji, skoro z jednej strony Rosjanie nie potrafią przełamać ukraińskich linii obronnych, z drugiej obawiają się ukraińskiej kontrofensywy, a z trzeciej przygotowują się do nowego ataku.Jak ocenia portal dziennika „Welt”, zapowiadane przez Niemcy, USA i Francję dostarczenie Ukrainie zachodnich wozów bojowych to przełom, jednak to nie wystarczy, by Kijów odniósł zwycięstwo i zakończył wojnę. „To koniec ambiwalentnej polityki, której Zachód trzymał się zbyt długo. Dostarczaliśmy to, czego Ukraina potrzebowała, aby uniknąć najazdu Rosji, ale nie na tyle wystarczająco, aby Kijów mógł odzyskać okupowane przez Rosję terytorium Ukrainy” – zaznacza portal i podkreśla, że dotychczasowy brak bardziej zdecydowanej pomocy Zachodu „pochłonął wiele niepotrzebnych ofiar po stronie ukraińskiej”.Jak zwraca uwagę „Politico”, siły ukraińskie chcą tej zimy kontynuować natarcie na wojska rosyjskie, aby odbić utracone terytoria. Ich sukces zależy w dużej mierze od nowych dostaw zachodniej broni. Kijów mówi konkretnie – do przełamania rosyjskich pozycji i zakończenia konfliktu potrzeba rakiet dalekiego zasięgu i nowoczesnych czołgów. Zachód musi w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy dalej wierzy, że Putin sam wycofa swoje siły z Ukrainy, czy może w końcu da Ukraińcom szansę „wycofania ich” siłą.Petar PetrovićAutor jest dziennikarzem Polskiego Radia