Donald Tusk pozwał TVP, dyrektora TAI Jarosława Olechowskiego i red. Marcina Tulickiego za film „Nasz człowiek w Warszawie”. Dokument przedstawia fakty i archiwalne wypowiedzi Tuska z czasu, gdy jako premier odpowiadał za politykę zagraniczną. To nie spodobało się politykowi. Wbrew faktom zaprezentowanym w dokumencie przekonuje, że wcale nie prowadził prorosyjskiej polityki, a film powinien zostać decyzją sądu usunięty z internetu. Przewodniczący PO żąda również przeprosin i kary finansowej dla pozwanych. „Rozumiem, że ten film może być dla Tuska niewygodny, ale to nie jest koncert życzeń. W Niemczech, gdy ktoś krytykuje Angelę Merkel, nikt nie zastrasza dziennikarzy” – komentuje Marcin Tulicki.
Jako lider opozycji Donald Tusk przedstawia się jako polityk przeciwny Władimirowi Putinowi, czego nie potwierdzają jednak fakty z okresu gdy był w...
zobacz więcej
Choć z jednej strony prawnicy Tuska starają się udowodnić, że zwrot w kierunku Moskwy w wykonaniu Tuska to „alternatywna rzeczywistość”, z drugiej próbują wykazać, że taka była konieczność.
Według nich taki stan rzeczy potwierdza opinia „ekspertów z zakresu polityki międzynarodowej”. Ale w pozwie zacytowano na potwierdzenie tej „opinii” jedynie fragment dostępnego w sieci artykułu prof. Mirosława Habowskiego.
Artykuł zawiera szereg sformułowań typowo publicystycznych („polski MSZ ustawił się w pozycji białoruskiego sądu najwyższego i zaczął oceniać legalność wyroków białoruskiego sądownictwa”, „kompletnie pozbawione treści jest zapewnienie Sikorskiego, iż »Ukraina jest naszym partnerem strategicznym«” itd.) – raczej dość krytycznych względem gabinetu Tuska.
Przeczytaj też o prorosyjskich działaniach Tuska i jego rządu w specjalnym raporcie
Adwokaci byłego premiera przywołują jednak inny fragment, w którym Habowski ocenia, że zmiany na szczytach władzy w USA (objęcie prezydentury przez Obamę i jego „reset z Rosją”), na Litwie i Ukrainie, a także szereg innych czynników (dobre stosunki Niemiec i Francji z Rosją, kryzys gospodarczy) „powodowały, że kontynuacja polityki zagranicznej zapoczątkowanej przez rząd Leszka Millera, a polegającej na przyjęciu strategii bandwagoning wobec USA, była coraz trudniejsza do realizacji. Zmuszała więc rząd do dokonania jej zmiany mimo faktu, że główna siła polityczna koalicji rządowej – Platforma Obywatelska – w przeszłości stanowczo taką politykę wspierała”.
To ma być swoiste „alibi” dla zmiany kursu wobec Rosji.
Zdaniem prawników Tuska w filmie zawarta jest sugestia, że jego rząd rzekomo podejmował „decyzje polityczne i gospodarcze korzystne dla Rosji, co stawiane było w opozycji do Lecha Kaczyńskiego, który trafnie rozpoznał agresywną politykę Kremla” i jest to „zupełnie nieuprawniona z perspektywy faktów narracja”. Innego zdania są Polacy, którzy - jak wynika z badania z maja br. - w zdecydowanej większości (64 proc. ankietowanych) uważają, że to „Lech Kaczyński miał rację, ostrzegając Polskę i świat przed rosyjskim zagrożeniem”. Podobnego zdania są również zachodni politycy, w tym m. in. były szef NATO, Anders Fogh Rasmussen oraz były przewodniczący Bundestagu, ważny polityk CDU Wolfgang Schaeuble.
Reprezentująca byłego premiera kancelaria SKP Ślusarek Kubiak Pieczyk sp.k. twierdzi, że w filmie „Nasz człowiek w Warszawie” doszło do „przedstawienia alternatywnej rzeczywistości”, a to z powodu „skali manipulacji i przeinaczeń dokonanych przez Pozwanych”, którzy „posługiwali się wieloma technikami manipulacyjnymi”.
Owe rzekome „techniki manipulacyjne” miały według pełnomocników lidera opozycji „służyć jako uzasadnienia” do tez „lansowanych przez TVP, szefa TAI i red. Tulickiego, jakoby Tusk „prowadząc prorosyjską politykę, był wręcz współodpowiedzialny za inwazję wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę oraz dokonane przez nie zbrodnie wojenne”.
Taka teza – teza o manipulacji, technikach manipulacyjnych itd., stosowanych na szkodę poważanego męża stanu, jakim jest Donald Tusk – jest powtarzana w pozwie Tuska wielokrotnie.
Adwokaci byłego premiera za techniki manipulacji stosowane rzekomo przez pozwanych uznali m.in. montaż (czyli w zasadzie konieczny element produkcji jakiegokolwiek filmu), „rekonstektualizację, fragmentację czy perswazyjny przekaz z offu”. W ten sposób pozwani mieli wywołać „szereg nieznajdujących najmniejszego oparcia w faktach przekonań wśród odbiorców, mających w wymiarze semantycznym równie istotne znaczenie, co sensy wyrażone wprost”.
Donald Tusk podczas środowej wizyty w Radomiu zwrócił uwagę, że w Polsce „mamy do czynienia z agresywną infiltracją i budowaniem wpływów ze strony...
zobacz więcej
Zdaniem prawników Tuska TVP, Olechowski i Tulicki „przygotowali, rozpowszechnili i promowali film pod z góry założoną tezę o wrogości i współodpowiedzialności powoda za wojnę w Ukrainie”. To działanie ma według nich „charakter manipulacji i dezinformacji”.
Przykładem fragmentacji jest, jak twierdzą autorzy pisma, przypominanie hasła „chcemy dialogu z Rosją taką, jaką ona jest”. Prawnicy Tuska sugerują, że wolno podawać jedynie znacznie dłuższy fragment jego wypowiedzi z 23 listopada 2007 r. Słowa o dialogu z Rosją padły w tym fragmencie:
„Choć mamy swoje poglądy na sytuację w Rosji, chcemy dialogu z Rosją taką, jaką ona jest. Brak dialogu nie służy ani Polsce, ani Rosji. Psuje interesy i reputację obu krajów na arenie międzynarodowej. Dlatego jestem przekonany, że czas na dobrą zmianę w tej kwestii właśnie nadszedł. Jestem zadowolony, że sygnały ze strony naszego wschodniego sąsiada potwierdzają, że także tam dojrzewają do tego poglądu. Niezmiennie wspierać będziemy prozachodnie aspiracje Ukrainy, artykułowane przez każdy demokratycznie wyłoniony rząd tego kraju. Przyszłość Ukrainy powinna być kluczowym elementem wymiaru wschodniego i polityki sąsiedztwa Unii Europejskiej. Zadaniem naszej polityki wobec Białorusi będzie przekonanie wszystkich kręgów politycznych w tym kraju, że warto postawić na demokrację”.
Pełnomocnicy lidera opozycji posuwają się nawet do oskarżenia TVP i naszych dziennikarzy o realizację „strategii kreacji wroga” niczym w propagandzie „systemów totalitarnych, kiedy owe systemy próbowały za wszelką cenę znaleźć »kozła ofiarnego«. Tusk jest w tej narracji taką samą ofiarą jak „żyd” (pisownia oryginalna) czy „kułak”.
W swoim pozwie Tusk żąda przeprosin i zakazu dalszego rozpowszechniania filmu, „zabezpieczenia” na czas procesu w postaci wyświetlania przed emisją dokumentu tekstu, w którym TVP zmuszona byłaby do przekazywania narracji strony powodowej o „wyrwanych z kontekstu” cytatach i o tym, że „nagrania wypowiedzi Pana Donalda Tuska dotyczą innej sytuacji”.