Lata temu zauważyła „telefoniczną fobię” i postanowiła coś z tym zrobić. Lata temu założyła firmę konsultingową o nazwie The Phone Lady (tłum. „Pani od telefonów”), by walczyć z fobią przed rozmowami i poprawić „telefoniczną etykietę”. Mary Jane Copps – bo o niej mowa – zarabia dziś, bagatela, 480 dolarów za godzinę, pomagając pracownikom z pokolenia Z i milenialsom pokonywać ich strach przed rozmowami przez telefon. Za 480 dolarów (ponad 2,1 tys. zł) można kupić godzinę zajęć w firmie pani Copps. Jak twierdzi, pokolenie Z i milenialsi wykonują bardzo mało rozmów telefonicznych lub wcale, ze strachu przed bezpośrednim kontaktem. Powód? Są przyzwyczajeni do pisania SMS-ów i wiadomości w komunikatorach. – W moim pokoleniu telefon był na ścianie w każdym domu, a my byliśmy nauczeni odbierać go i wykonywać połączenia od najmłodszych lat – mówi założyciela The Phone Lady w rozmowie z „Business Insiderem”. Jak ocenia, mniejsze doświadczenie w rozmowach przez telefon dodatkowo potęguje lęk u osób, które nie czują się dobrze w kontaktach społecznych. Co najbardziej przeraża w rozmowach przez telefon? Jej klientami są głównie młodzi ludzie pracujący w sektorze finansowym lub startupach. – Częsty lęk wynika z obawy: co, jeśli ktoś zada mi pytanie, a ja nie będę znać odpowiedzi. (…) Często mówię: „Przez następne trzy dni nie chcę, abyś pisał SMS-y” i mówię im, aby zadzwonili do swoich przyjaciół i rodziny – wskazuje „pani od telefonów”. Podkreśla, że nie rzuca osób na głęboką wodę i nie każe dzwonić od razu do ich klientów, bo „rozpadliby się”. Dlatego często proponuje odgrywanie ról – sama dzwoni do „podopiecznych” bez zapowiedzi. Zobacz także: Miłość przez internet. Polacy mistrzami Europy