
Mazowieckie „pezety” i CBŚP uderzyły ponownie w gang Tomasza D. ps. „Dadek”. Wśród trzech zatrzymanych członków bandy znajduje się poważany handlarz narkotykami, współpracujący z grupą mokotowską. Zarzuty usłyszał też „chemik”, który miał wytworzyć kilkadziesiąt kilogramów amfetaminy. Przy okazji akcji śledczych wyszło na jaw, że boss grupy zwerbował na kuriera szwagra, nie wtajemniczając go zbyt dokładnie, co będzie woził.
Oszukany przez kupców producent mefedronu zwrócił się o pomoc do swoich szefów. Zapłacił im okrągłą sumę za odzyskanie towaru. Bossowie sprawę...
zobacz więcej
„Dadek” szefował jednemu z siedleckich gangów i nie wchodził w drogę osławionej bandzie duetu „Grochal” – „Gruby”. Mimo wątłych zasobów ludzkich Tomasz D. zaczął szybko rozkręcać biznes. Wszystko za sprawą dobrych stosunków z gangsterami z Warszawy i Łódzkiego. Ekipa „Dadka” działała nie tylko w Siedlcach, ale także w kilku mazowieckich miasteczkach.
Początkowo gang handlował narkotykami kupowanymi za pośrednictwem swoich „kontaktów”. Interes szedł dobrze do momentu, kiedy na rynku zaczęło brakować towaru. Przede wszystkim klefedronu i mefedronu, tak popularnych na Mazowszu.
Jesienią 2019 r. boss nawiązał kontakt z ważniejszym handlarzem narkotykami z Siedlec, a ten przekonał herszta, że może zarabiać znacznie więcej, jeżeli sam się zabierze za produkcję. Nowi znajomi Tomasza D. zapewnili dostawy płynnego chlorowodorku 4 CMC, z którego w bardzo prosty sposób można było wytwarzać gotowe 4 CMC, czyli klefedron.
I tak zaczął się nowy etap w działalności gangu „Dadka”. Boss miał swoich „chemików” (ponoć nawet sam próbował produkować klefedron, ale mu zbytnio nie szło) i stałych dostawców prekursorów. A także „wierne” grono odbiorców gotowego towaru.
Gang tak bardzo się rozwinął, że aż do wpadki herszt i jego kamraci zdążyli sprzedać lub wyprodukować setki kilogramów narkotyków.
„Ruski” został dwukrotnie skatowany, bo nie oddał na czas pożyczonych 2 tys. zł. Drugiej kaźni nie przeżył. Kacpra pocięto maczetą za zaleganie ze...
zobacz więcej
Do tej pory w śledztwie Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oraz CBŚP zatrzymano ok. 30, z czego wiele od razu deklarowało chęć pójścia na współpracę. Przed ujęto kolejne trzy osoby: Mateusza B, Dawida N. i Jakuba Sz.
– Odpowiedzą za udział w obrocie prawie 70 kg narkotyków w postaci amfetaminy, mefedronu, klefedronu i marihuany. Dodatkowo Dawidowi N. zarzucono wytworzenie 8 kg amfetaminy. Po uzyskaniu opinii biegłych z zakresu badań chemicznych zarzuty ogłoszone podejrzanym mogą zostać rozszerzone – powiedział prok. Karol Borchólski z zespołu prasowego Prokuratury Krajowej.
Podczas przeszukań domówi i pomieszczeń użytkowanych przez zatrzymanych znaleziono ponad 30 tys. zł, sztabkę złota, a także złotą biżuterię. Pieniądze i kosztowności zostały zabezpieczone przez prokuratora na poczet grożących podejrzanym kar.
Śledczy zapowiadają kolejne zatrzymania. Tym bardziej, że na ich liście osób do rozliczenia jest kilkadziesiąt pozycji.
Nietypowy wyścig odbywa się na zapleczu śledztwa mazowieckich „pezetów” Prokuratury Krajowej w sprawie tzw. gangu siedleckiego. Z ustaleń portalu...
zobacz więcej
Najciekawszą postacią wśród tych zatrzymanych jest Mateusz B. z Konstancina. Zarzucono mu udział w obrocie 50 kg narkotyków.
Mateusz B. był już raz bohaterem tekstu portalu tvp.info. W czerwcu w artykule „Narcos Siedlce. Mefedronowy przekręt, czyli souveniry z „Mokotowa” ujawniliśmy, jak młody „chemik” chciał zrobić świetny interes i padł ofiarą podwójnego przekrętu. Wtedy jednak nie mogliśmy ujawnić kim jeden z zamieszanych gangsterów.
Do „Młodego” z grupy „Dedka” zgłosili się gangsterzy z „Mokotowa”. Jednym z nich miał być opisywany wyżej B. Zamówili u „chemika” 10 kg mefedronu oferując 100 tys. zł za towar.
„Młody” dostarczył towar i odebrał paczkę z gotówką. Kilka godzin później załamał się, kiedy zobaczył, że na banknotach widnieje napis „souvenir”.
„Młody” poprosił swoich szefów o pomoc. Wiedział, że „Dedek” ma kontakty z „Mokotowem”, przez co jest duża szansa na wyprostowanie sprawy. Zaoferował bossom 60 tys. zł za odzyskanie towaru. Ci wzięli pieniądze i zapewnili, że sprawę załatwią.
Siedleccy gangsterzy założyli agencję nieruchomości, aby pod jej przykrywką wynajmować lokale prostytutkom. Kobiety płaciły od 200 do 300 zł za...
zobacz więcej
Jakiś czas później oznajmili „Młodemu”, że nic się nie dało zrobić, bo „mokotowscy” nie zamierzają oddawać mefedronu. Nie zwrócili jednak pieniędzy wziętych od swojego podwładnego. Później okazało się, że bossowie odzyskali towar, ale zachowali go dla siebie.
Okazuje się, że „Dadek” potrafił być nie fair, nie tylko w stosunku do swoich podwładnych (co zresztą w półświatku jest normą, by nie rzecz obyczajem). Podczas ostatniego przesłuchania w mazowieckich „pezetach” rozszerzono mu zarzuty o kolejne przestępstwa narkotykowe. Jedno z nich dotyczyło zaangażowania w narkobiznes swojego szwagra.
Boss miał problem z werbunkiem kurierów, którzy jeździliby z towarem lub prekursorami do ich produkcji. Wpadka z dużą ilością narkotyków syntetycznych wiązałaby się z kilkuletnią odsiadką.
Według śledczych, „Dadek” wpadł więc na pomysł, że nakłoni do tego męża siostry. Ponoć przekonywał go, że w „tych kursach nie ma niczego za bardzo nielegalnego”. Dopiął swego. Nie wiemy, ile razy szwagier jeździł z towarem.
Wiemy za to, że kiedy mężczyzna został zatrzymany był w szoku słysząc co woził. „Myślałem, że wożę marihuanę” – miał powiedzieć śledczym.