
Organizowanie koncertów i gal bokserskich – tym miał się zajmować Andrzej Z. ps. Słowik przed listopadowym zatrzymaniem przez CBŚP – dowiedział się portal tvp.info. Na taką ścieżkę kariery zdecydował się ponoć po aferze z federacją MMA-VIP, której miał być włodarzem. Boss „Pruszkowa” miał przygotowywać koncert rapera Sentino. Nie kryjącego zresztą sympatii do mafiosa.
Andrzej Z. ps. Słowik, Leszek D. ps. Wańka i Janusz P. ps. Parasol zostali we wtorek zatrzymani przez funkcjonariuszy CBŚP. Akcja ma mieć związek...
zobacz więcej
Nieco ponad dwa tygodnie temu funkcjonariusze CBŚP wespół z mazowieckimi „pezetami” zatrzymali m.in. Andrzeja Z. ps. Słowik, Leszka D. ps. Wańka i Janusza P. ps. Parasol. „Trzej Amigos”, jak byłych członków zarządu „Pruszkowa” ochrzcili śledczy, trafili do aresztów podejrzani o handel kokainą w latach 2015-2016.
Prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie przedstawił Andrzejowi Z., Leszkowi D., i Januszowi P. zarzuty „wprowadzenia wspólnie i w porozumieniu 35 kg kokainy”. W hurcie narkotyk był warty nawet 5,3 mln zł. Gangsterzy zaopatrywali się, zdaniem prokuratury, u „bardzo poważnych osób w narkobiznesie”. Nie tylko europejskim.
Nestorzy polskiej mafii zostali wyciągnięci z łóżek przed świtem we wtorek 22 listopada. Nie byli zachwyceni wizytą policjantów, ale i stróżom prawa nie uśmiechało się zbytnio „zdjęcie” gangsterów. Możliwe, że obie strony liczyły na obejrzenie wieczorem meczu Meksyk-Polska na mundialu w Katarze. A tak plany te poszły w diabły.
„Słowik”, „Wańka” i „Parasol”, którzy we wtorek zostali zatrzymani podczas akcji CBŚP i mazowieckich „pezetów”, usłyszeli zarzuty wprowadzenia do...
zobacz więcej
Podczas przesłuchania żaden z „pruszkowiaków” nie przyznał się do zarzucanych im przestępstw. Nie było to żadnym zaskoczeniem dla śledczych. Od ponad dwóch dekad żaden z bossów „Pruszkowa” nigdy nie przyznał się do poważniejszych przestępstw.
Ciekawiej zrobiło się dopiero podczas standardowych pytań dotyczących podejrzanego. 61-letni Andrzej Z. powiedział, że obecnie zajmuje się „organizowaniem koncertów i gal bokserskich”, a wcześniej pracował w MMA-VIP. Nie sposób powiedzieć, jak bardzo były zaawansowane działania „Słowika” w nowej branży, ponieważ deklarował, że miesięcznie zarabia ok. 3 tys. zł.
Ponad dwa lata temu, kiedy przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszał proces w tzw. wątku vatowskim gangu pruszkowskiego, Andrzej Z. oświadczył, że jego źródłem utrzymania są „oszczędności wynikające z wydania książki”. Wspomniał także o „roszczeniach deweloperskich”. Bez podania jakichkolwiek sum. A jeszcze trzy lata wcześniej - po zatrzymaniu do sprawy wątku vatowskiego – Andrzej Z. twierdził, że nie ma ani pracy, ani majątku.
Pozostali „Amigos”: 71-letni Leszek D. „Wańka” i 66-letni Janusz P. „Parasol” stwierdzili podczas listopadowego przesłuchania, że właściwie są emerytami. W 2020 r. D. twierdził, że otrzymuje emeryturę w wysokości „średniej krajowej”. Oznacza to, że pomimo wielokrotnego przebywania w aresztach i zakładach karnych („Za sprawą fałszywych dowodów i pomówień zmarnowałem już 13 lat w więzieniu” – mówił „Wańka” reporterowi tvp.info) pilnował opłacania składek na ZUS. Po zatrzymaniu w 2017 roku podał do protokołu, że utrzymuje się z „oszczędności i prac dorywczych w pośrednictwie oraz handlu”, co przyniosło mu od 5 do 6 tysięcy złotych.
W 2020 r. „Parasol” twierdził, że zarabia około 2 tysiące złotych w jednej z restauracji, a jego jedynym majątkiem jest 10-letnie volvo. Stan swojego zdrowia określił natomiast jako zły. Wyliczał, że ma kłopoty z kręgosłupem, początki Parkinsona i nadciśnienie.
Nie udało się rozpocząć procesu w sprawie jednego z największych skandali w polskim więziennictwie. Chodzi o przejęcie przez gangsterów z grupy...
zobacz więcej
Kwestie poruszone podczas ubiegłotygodniowych przesłuchań poruszono podczas posiedzeń sądu w sprawie aresztów dla pruszkowskich gangsterów. Janusz P. przekonywał sąd, że pobyt za kratami może pogorszyć stan jego zdrowia. Tym bardziej, że w warunkach aresztu nie będzie można odpowiednio go leczyć np. rehabilitować. Powołał się przy tym na dolegliwości, o których mówił w 2020 r.
Rozmówcy tvp.info twierdzą, że gangster rzeczywiście sprawiał wrażenie słabującego na zdrowiu. Wychodząc z domu tuż po zatrzymaniu, miał mieć „torbę leków i stertę dokumentów”.
Z kolei „Wańka” tłumaczył, że od jakiegoś czasu opiekuje się chorą byłą żoną. Choć rozwiedli się wiele lat temu, to oboje utrzymują dobre kontakty. Przymusowa izolacja gangstera miałaby więc oznaczać de facto bardzo poważne utrudnienie pomocy dla kobiety.
Na nic zdały się te argumenty, ponieważ sąd zdecydował o aresztowaniu bossów „Pruszkowa”. Z decyzją tą nie zgadza się obrona. – Panowie Leszek D i Janusz P. są już osobami niemłodymi, na których odcisnęło się piętno odbywania długoletnich kar pozbawienia wolności. Za czyny, za które zostali skazani, odpowiedzieli, a obecna sytuacja, którą wyjaśniamy, jest zaskakująca. Tak jak w przypadku Andrzeja Z., z decyzją sądu się nie zgadzamy, i działając jako obrońca wszystkich panów, niezwłocznie złożyłam na nią zażalenie – powiedziała tvp.info mec. Julia Dekoninck, obrończyni „Wańki”, „Słowika” i „Parasola”.
Andrzej Z. ps. Słowik wyszedł z aresztu, po tym jak wpłacono za niego poręczenie majątkowe – dowiedział się portal tvp.info. Tym samym, na wolności...
zobacz więcej
Poszliśmy tropem nowego zajęcia „Słowika”. – Wedle mojej wiedzy po wyjściu z aresztu w grudniu 2021 r. Andrzej Z. bardzo intensywnie zajął się szeroko rozumianą działalnością rozrywkową. Planował to od dawna. To, a także rodzina wypełniały całkowicie jego czas. Niestety obecna sytuacja pokomplikowała plany, których było jeszcze wiele – wyjaśnia mec. Dekoninck.
Dociskana o szczegóły adwokatka ujawniła tylko, że chodzi o „promowanie sportu, m. in. boksu, a także organizację koncertów, w tym popularnego rapera Sentino.
Wspomniany artysta wielokrotnie publicznie chełpił się znajomością ze „Słowikiem” oraz innymi osobami z kryminalnego podziemia stolicy. „Ja najdłużej chyba go znam i mocno mu kibicuję, żeby się po prostu facet dobrze trzymał i żeby mu wszystko wypaliło, jak sobie tego życzy. (…) Jak Słowik wyskoczył, to k***rwa my się spotykaliśmy w Platinium, żeby chlać k***rwa Johnny Walkera. Trzy butelki otwierałem z szacunku do niego, bo byłem zaprzyjaźniony z (…) Ja całe noce balowałem ze starym pruszkowskimi” – takie wypowiedzi Sentino w mediach społecznościowych przytacza portal glamrap.pl.
Kiedy w październiku br. raper przyleciał do Polski, zapowiadał, że chce „zagrać 15-20 koncertów, jak się uda; a jak się nie uda, to 10”. Raper nie odpowiedział na przesłane mu pytania.
– Zarzuty pod naszym adresem to wymysł prokuratury, nie poparty żadnymi dowodami. Ten proces pokaże, że jesteśmy niewinni – irytował się Leszek D....
zobacz więcej
Związki Andrzeja Z. z polskim rapem nie powinny nikogo dziwić. W styczniu 2016 r. gangster pojawił się gościnnie w teledysku Malika Montany pt. „Big Poppa", W klipie pojawił się także Tede. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia obu raperów w towarzystwie gangstera.
Boss wykazał się przy tym projekcie poczuciem humoru. Zarówno w klipie jak i na zdjęciu wystąpił z wielkim cygarem przy ustach. Gest ten stał się znakiem rozpoznawczym bossa, po tym jak ukrywając się przed policją wydał w 2001 r. autobiografię „Skarżyłem się grobowi”, w której opublikował takie zdjęcie. Pojawiło się ono później w licznych publikacjach medialnych.
Notabene książka „Słowika” była pierwszą taką książką napisaną przez „czynnego” wówczas bossa. W ślady Andrzeja Z. poszedł śmiertelny wróg „Pruszkowa” - Henryk Niewiadomski ps. Dziada (boss gangu ząbkowsko-praskiego, mylnie nazywanego w latach 90. „Wołominem”). Jego książka „Świat według Dziada” ukazała się drukiem w 2002 r.
Andrzej Z. nie wystąpił już później w takiej roli. Możliwe, że wyniknęło to z serii niefortunnych zdarzeń, jakimi, z pewnością były dla niego zatrzymania w 2017 i 2020 r. i pobyty w kolejnych aresztach. Możliwe, że wówczas „Słowik” nie był już tak atrakcyjny dla różnej maści artystów obawiających się przylgnięcia doń łatki promotorów gangsterów.
Bossowie „Pruszkowa” chcieli w 2016 r. okraść rosyjskich gangsterów, ale pomylili samochody i napadli na ojca z dwoma synami – wynika z ustaleń...
zobacz więcej
Wracając do Malika Montany, to po kilku latach zdecydował się odciąć od epizodu z pruszkowskim bossem. Miał nawet usunąć z mediów społecznościowych pewne zdjęcie z Andrzejem Z. A to wszystko za sprawą jednego wydarzenia z 8 stycznia br.
Tego dnia, podczas konferencji prasowej przed galą MMA-VIP 4, założyciel organizacji Marcin „El Testosteron” Najman ogłosił, że „za federacją stoi boss”. A wtedy, przy melodii z „Ojca chrzestnego” na scenę wszedł elegancki mężczyzna w czarnej masce. Na słowa gospodarza: „witamy Andrzeja Z.”, ten odsłonił twarz i zasiadł w elegancko wyglądającym fotelu. Jak łatwo się domyślić, był to nasz bohater. Wygłosił historyczne słowa: „Zapraszam na galę”.
Była to bodajże jedyna publiczna wypowiedź gangstera dotycząca jego współpracy z federacją MMA-VIP. A to dlatego, że decyzja Najmana wywołała ogromną aferę. Dziennikarz Krzysztof Stanowski rozpoczął medialną krucjatę przeciwko promowaniu gangsterów takich jak „Słowik”. Najmana próbował się jeszcze tłumaczyć, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nic to nie dało. A po jakimś czasie pomysł gali z nowym „bossem” upadł po tym, jak wycofali się kolejni sponsorzy i nikt nie chciał, aby takie widowisko miało miejsce w ich mieście.
To właśnie po tym skandalu pojawiły się informacje, że Andrzej Z. będzie chciał sam wejść w biznes związany ze sztukami walki takimi jak boks czy MMA. Miał nawet starać się o uzyskanie licencji promotora boksu. Nie udało nam się jednoznacznie potwierdzić, że taką licencję uzyskał.
Osławiony boss „Pruszkowa” - Andrzej Z. ps. Słowik został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na trzy lata więzienia. Mafioso jest jednym z 25...
zobacz więcej
Bossowie „Pruszkowa” od pięciu lat są ponownie na celowniku śledczych. Zaczęło się od zatrzymania całej trójki na początku 2017 r. Według Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, nowy gang „Słowika” (bo to jego śledczy wskazują jako lidera grupy), działał od września 2014 do września 2018 r. Przez kilkanaście ostatnich miesięcy boss kierował nim zza krat, m.in. przy pomocy swojej konkubiny.
Gang miał zajmować się przestępstwami gospodarczymi, oszustwami podatkowymi, rozbojami, handlem narkotykami i podrabianiem dokumentów. Śledczy zarzucają także gangsterom handel kokainą.
Na trop pruszkowskich gangsterów wpadli funkcjonariusze CBŚP i śledczy ze Szczecina, rozpracowując grupę, która wyłudzała podatek VAT. Na jej czele miał stać Sebastian W. Gang działał w latach 2012-17, a na jego działalności Skarb Państwa miał stracić blisko 193 mln zł. Do tej grupy mieli „przykleić” pruszkowscy gangsterzy.
W 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o warunkowym uchyleniu aresztów „Słowikowi”, Wańce” i „Parasolowi”. Musieli jednak wpłacić poręczenia majątkowe. Andrzej Z. – 400 tys. zł, Leszek D. – 200 tys. i Janusz P. – 120 tys. „Wańka” wyszedł jeszcze w 2019 r. W maju 2020 r. wolność odzyskał „Parasol”. „Słowik” zaś wyfrunął z klatki w sierpniu 2020 r.
Sądy I i II instancji negatywnie oceniły prośbę obrońcy Oliwiera R., znanego lepiej jako Bonus RPK, o ułaskawienie rapera – dowiedział się portal...
zobacz więcej
Andrzej Z. nie nacieszył się zbyt długo wolnością. We wrześniu tego samego roku został zatrzymany w budynku stołecznego sądu okręgowego. W Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga usłyszał zarzut kierowania gangiem, który w latach 2017-2019 m.in. korumpował funkcjonariuszy służby więziennej aresztu Warszawa-Białołęka, handlował narkotykami (amfetaminą, marihuaną, mefedronem) oraz sterydami anabolicznymi i alkoholem.
Główny oskarżony Sebastian L. ps. Lepa zorganizował dostawy narkotyków na teren Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Następnie wyznaczył osoby zajmujące się ich rozprowadzaniem na terenie aresztu, zapewnił możliwość udziału w obrocie narkotykami, udzielanie bezpośrednim użytkownikom oraz posiadanie.
– Funkcjonowanie tego procederu było możliwe w wyniku korumpowania funkcjonariuszy Służby Więziennej wykonujących obowiązki służbowe w areszcie śledczym. Zorganizowano też transfer środków pieniężnych ze sprzedaży narkotyków na zewnątrz aresztu w celu nabywania dalszych partii narkotyków i stworzono system podziału zysków między uczestniczącymi w ich obrocie i udzielaniu. Grupa miała wyodrębniony fundusz przeznaczony na korumpowanie funkcjonariuszy Służby Więziennej, na który przeznaczano 20 proc. od kwoty zysku z obrotu narkotykami – informowały mazowieckie „pezety”, które przejęły śledztwo.
Podczas działań zatrzymano poza „Słowikiem”, także trzy adwokatki, ponad 20 funkcjonariuszy służby więziennej oraz czołowe postaci gangu „Mokotowskiego”: Wojciecha S. ps. Wojtas, Sebastiana L. ps. Lepa i Artura N. ps. Artek. Cała ta trójka miała także należeć do gangu obcinaczy palców. Według prokuratury to właśnie ci gangsterzy sprawowali kontrolę nad aresztem. Tak jak i w poprzednich sprawach, „Słowik” przekonywał, że jest niewinny.
Co ciekawe po zlikwidowaniu „aresztu klasy Lux” na Białołęce wprowadzono surowy reżim. Nie spodobało się to aresztantom i osadzonym, którzy kilkukrotnie protestowali przeciwko takim działaniom. – Zwracam się o przestrzeganie fundamentalnych praw człowieka osadzonych, przede wszystkim ochrony zdrowia czy pomocy lekarskiej oraz warunków, w jakich przebywają. Na terenie aresztu śledczego na Białołęce dochodzi do nagminnego łamania tych praw – podkreśla mec. Dekoninck.
Krzysztof U. ps. Fama, nazywany także „człowiekiem z blizną” został skazany na 25 lat więzienia przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Bandyta został...
zobacz więcej
To nie był jednak koniec przygód pruszkowskich bossów z organami ścigania. W styczniu 2021 r. ponownie przypomniała sobie o nich Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Andrzej Z. Leszek D. i Janusz P. ponownie zostali zatrzymani przez policjantów CBŚP.
Do akcji miało dojść w Sądzie Okręgowym w Warszawie, przed którym toczy się proces bossów „Pruszkowa”. Policjanci CBŚP mieli czekać na gangsterów przed drzwiami sali, w której odbywała się rozprawa w tzw. wątku ekonomicznym podwarszawskiej mafii.
– Zatrzymanym przedstawiono m.in. zarzuty: kierowania gróźb pozbawienia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu celem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wywierania bezprawnego wpływu na świadka i udaremnienia lub znacznego utrudnienia stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków pieniężnych – mówił wtedy prok. Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Najpoważniejsze z zarzucanych bossom przestępstwo dotyczyło próby wymuszenia blisko 3,3 mln euro od jednego z biznesmenów. Gangsterzy mieli grozić mężczyźnie i jego bliskim ciężkim pobiciem, a nawet śmiercią. Do próby wymuszenia tego haraczu miało dojść w latach 2016-17.
Co ciekawe, wówczas Sąd Rejonowy Szczecin Prawobrzeże i Zachód nie zgodził się na aresztowanie bossów. W areszcie pozostawał tylko „Słowik”. Uchylono mu areszt w grudniu 2021 r.