
Białoruś będzie wojskowo wspierać Rosję w wojnie z Ukrainą, ale nie wyśle swoich żołnierzy na front – tak sytuację oceniają białoruscy i rosyjscy analitycy niezależni. W sobotę w Mińsku przebywał z wizytą minister obrony Rosji Siergiej Szojgu, który spotkał się ze swoim białoruskim odpowiednikiem Wiktarem Chreninem i rządzącym na Białorusi Alaksandrem Łukaszenką.
Po eksplozji na Moście Krymskim Rosjanie dostrzegli, że wojna na Ukrainie nie przebiega po ich myśli. Pojawiła się bezpośrednia krytyka Władimira...
zobacz więcej
W ocenie rosyjskich analityków niezależnych, wizyta Siergieja Szojgu miała być jednym z elementów presji, jaką na Mińsk próbuje wywrzeć Moskwa, aby zmusić Aleksandra Łukaszenkę do bezpośredniego zaangażowania się w wojnę w Ukrainie.
Do tej pory Rosjanie wykorzystują terytorium Białorusi do prowadzenia ostrzału ukraińskiej infrastruktury, szkolą na tamtejszych poligonach kadrę oficerską i korzystają z białoruskich zapasów amunicji.
Rosyjscy i białoruscy analitycy niezależni są zdania, że Alaksandr Łukaszenka nie wyda rozkazu bezpośredniego udziału żołnierzy w działaniach na froncie, bo obawia się buntu w armii. Tak też mówił w Polskim Radiu białoruski opozycjonista Aleś Michalewicz. W jego ocenie, białoruskie wojsko jest w nienajlepszej kondycji moralnej, a wszystkie agresywne wypowiedzi Łukaszenki mają jedynie na celu przypodobanie się Moskwie.
Zobacz także: Co Putin robił w wieku 23 lat? W archiwach odnaleźli młodego „porucznika KGB”