
Jarosław Kaczyński ma zapłacić ponad 700 tys. złotych Radosławowi Sikorskiemu, by ten na łamach Onetu przeprosił… sam siebie – tak orzekł w piątek warszawski. Do bulwersującego wyroku odniósł się Maciej Dobrowolski, który w areszcie tymczasowym niesłusznie spędził 40 miesięcy. Jemu przyznano… 4 tysiące złotych zadośćuczynienia.
Kuriozalny wyrok w procesie Kaczyński–Sikorski szeroko opisywaliśmy TUTAJ.
Piątkowa decyzję sądu skomentował w mediach społecznościowych Maciej Dobrowolski.
„Od czasu mojego aresztowania, pobytu w areszcie, do dzisiaj utwierdziłem się w jednym; w Polsce wymiar sprawiedliwości to zwykła PATOLOGIA. Tylko bycie przedstawicielem »elit«, »kasty«, czyni cię nietykalnym” – napisał na Twitterze.
Dobrowolski spędził w areszcie bez wyroku 40 miesięcy od wiosny 2012 r. Kibic Legii trafił tam na podstawie oskarżeń skruszonego gangstera, który został świadkiem koronnym. Został przez niego wskazany jako uczestnik przemytu narkotyków.
Nie było w tej sprawie przeciwko niemu żadnych dowodów. Oskarżenie opierało się jedynie na zeznaniach człowieka o wątpliwej reputacji i wiarygodności. Kibice Legii, ale też innych klubów w Polsce i na świecie domagali się uwolnienia go z aresztu w akcji #UwolnićMaćka.
Po opuszczeniu aresztu Dobrowolski postanowił domagać się odszkodowania. Latem Sąd Apelacyjny „za przewlekłość postępowania” przyznał kibicowi Legii… 4 tys. złotych zadośćuczynienia.
W 2018 roku sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który zarządził Dobrowolskiemu wypłatę… 7570 zł.