- Powiedziałem sędziemu, że kontakt był, ale karnego nie. Sędzia zadecydował inaczej, ale to dobrze, bo mogłem się popisać - powiedział bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny po przegranym, ale szczęśliwym dla Biało-Czerwonych meczu z Argentyną (0:2).
- Nie byłem pewien, gdzie uderzy Messi. Fajnie, że obroniłem, bo byłem trochę winny - powiedział nasz golkiper, odnosząc się do sytuacji z 38. minuty.
Polski golkiper ocenił, że zespół miał pod górę, bo Argentyńczycy byli rywalem zdecydowanie nie z tej samej półki.
-Mogli trzymać piłkę i nie pozwolić nam jej nawet powąchać. Z takim rywalem wygra się raz na sto, teraz się nie udało, ale chyba pierwszy raz się cieszę, że przegraliśmy - dodał Szczęsny.
Na koniec bohater meczu z Argentyną pozdrowił całą rodzinę.
-Synku, tata nie wraca do domu - w swoim stylu skwitował bramkarz Juventusu.