
Niedawny publiczny list artystów, w dużej mierze określanych mianem celebrytów, a także pracowników wyższych szkół, czyli tzw. kadry naukowe oraz pisarzy i polityków, będący apelem do obecnej opozycji politycznej o stworzenie wspólnej, jednej listy wyborczej podczas najbliższych – jesienią 2023 roku - wyborów parlamentarnych znalazł jak dotychczas jednego adresata. Nową Lewice. Pod przywództwem rozpierającego się w mediach, choć niektórzy wolą słowo „aktywnego”, Włodzimierza Czarzastego.
Czy Zjednoczona Prawica pod przywództwem Prawa i Sprawiedliwości utrzyma władzę kolejną trzecią kadencję? Już wkrótce ta kwestia stanie się...
zobacz więcej
Mówiąc nieco górnolotnie, można powiedzieć, że słowa rozpaczy, brzmiące jak krzyk przerażenia wymienionych wcześniej środowisk, że przyszłoroczne wybory po raz trzeci z rzędu może wygrać PiS i Zjednoczona Prawica, przemówił skutecznie do serca ugrupowania politycznego, wrażliwego od ponad stulecia na los ludzi uciemiężonych, prześladowanych, biednych. Partii walczącej o szczęście i dobrobyt całej ludzkości, czyli obecnej Nowej Lewicy, nowoczesnej, ciągle przeobrażającej się mutacji realizującej idee komunizmu. Jednakże ze względu na przeszłe obciążenia, pojęcia zakazanego w oficjalnym, współczesnym języku jego wyznawców. Wspomnę tylko o jednym fundamentalnym założeniu tej doktryny – niezmiennie od samego początku jej istnienia, wyznaczającym jej horyzont ideologiczny – mianowicie o postulacie eliminacji Kościoła katolickiego z życia społecznego. Prezentowanego w wersji light – dla łatwiejszego strawienia w publicystyce – jako wymóg rozdzielenia Kościoła od państwa.
Wprawdzie ledwie kilka dni temu Włodzimierz Czarzasty ujawnił publicznie, że już od jakiegoś czasu prowadzi rozmowy z Donaldem Tuskiem na temat wspólnej listy, to dla obserwujących Nową Lewicę, nie jest to zaskoczeniem. Od kilku miesięcy można było w oficjalnych wypowiedziach zauważyć, że Włodzimierz Czarzasty razem ze swoim „przybocznym”, szefem Klubu Parlamentarnego Lewicy Krzysztofem Gawkowskim – jak pisałem – „przebierają nogami”, byle tylko partycypować w jakiejś części we władzach państwa utworzonych po - planowanym przez Lewicę z góry - zwycięstwie opozycji w najbliższych wyborach.
Czytaj także: Polityka Radosława Sikorskiego w blasku chłosty
Trudno sobie wyobrazić, aby w przypadku zwycięstwa opozycji to nie Platforma Obywatelska decydowała o kształcie rządu, zaś w przypadku startu ze wspólnej listy z innymi partiami o miejscu na listach wyborczych.
Nie będę ukrywał. Znowu o Tusku. Jak zwykle z troski. Przyznaję, nie całkiem bezinteresownej. Usprawiedliwia mnie jednak to, że nie tylko o...
zobacz więcej
Ich sporządzanie może stać się pierwszą przeszkodą w zawarciu umowy między obydwoma partiami, ze względu na otwarty bunt „dołów” obydwu ugrupowań, których wielu przedstawicieli ze zrozumiałych powodów musiałoby pogodzić się z pozbawieniem ich szans na wejście do Sejmu. Nawet jeśli weźmiemy poprawkę na to, ze Donald Tusk i Włodzimierz Czarzasty prowadzą swoje partie twardą ręką, a stosowania demokracji domagają się tylko od innych, a sami już dawno wyeliminowali ją ze spraw wewnętrznych swoich partii, to Czarzasty może mieć poważny kłopot z Robertem Biedroniem.
Jako współprzewodniczący – posiadający teoretycznie tej samej wagi głos co Włodzimierz Czarzasty – od pierwszych sygnałów Donalda Tuska o wspólnej liście z innymi partiami, był jednym z najbardziej radykalnych przeciwników tego pomysłu. Przypomnę słowa Roberta Biedronia wypowiedziane na przełomie ubiegłego i obecnego roku: - „Żywi się krwią ugrupowań opozycyjnych”.
Robert Biedroń dostrzegł niebezpieczeństwo, które czyha ze strony Donalda Tuska wobec każdego ugrupowania, które zdecyduje się wejść z nim w relacje bliskiej współpracy. W stopniu dostatecznym i bolesnym doświadczyła tego Nowoczesna, która dziś zajmuje w życiu politycznym rolę mniej niż marginalną.
Zdaje się, że Włodzimierz Czarzasty i jego bliski współpracownik Krzysztof Gawkowski, ignorują zagrożenie dostrzegane z bezlitosna jasnością przez Roberta Biedronia.
Czegoż to jednak ludzie nie potrafili poświęcić dla zdobycia władzy?