
UE w końcu oficjalnie potwierdziła to, co obserwujemy praktycznie od pierwszych dni inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Rosja jest terrorystą, zbrodniarzem, ogarniętym chorą ideologią „ruskiego miru”, który nie zatrzyma się w swoich barbarzyńskich działaniach. Rezolucja PE uznająca Rosję za państwo terrorystyczne to jasny przekaz dla wszystkich tych z zachodnich polityków, którzy liczą, że może jakoś uda się dogadać z Putinem, obłaskawić go poprzez naciskanie na Ukrainę, by ta zgodziła się na negocjacje, które byłyby jedynie wypełnieniem dyrektyw z Kremla. Koniec tego absurdu.
Rosja kolejnymi brutalnymi atakami rakietowymi na cele cywilne na całej Ukrainie udowadnia, że wciąż dąży do zniszczenia tego kraju i...
zobacz więcej
Po tym, jak Moskwie nie udało się zrealizować swojego „blitzkriegu” – zlikwidowania w kilka dni ukraińskich władz i zajęcia Kijowa, a następnie zainstalowania powolnego sobie rządu – przeszła ona do realizacji planu B – zajęcia całego Donbasu i południowych regionów Ukrainy. To też nie przynosi jednak pożądanych efektów, gdyż na froncie okupantom nie udaje się, pomimo rzucania do walki kolejnych kolumn nowozmobilizowanych, przełamać ukraińskiej obrony.
Jak widać, życie rosyjskich żołnierzy nie ma dla Kremla żadnego znaczenia, tak jak nie miało go dla sowieckiego dowództwa w walkach podczas II wojny światowej, czy jak dla … Putina, gdy skazał na śmieć załogę „Kurska”.
Brak sukcesów na froncie sprawia, że Moskwa stara się poprzez zmasowane ataki rakietowe w cele cywilne i infrastrukturę krytyczną, w szczególności w systemy energetyczne, doprowadzić do sytuacji, w której Ukraińcy będą mieli poczucie stałego zagrożenie życia – zarówno poprzez pociski, jak i brak energii.
To jest dramat Ukrainy – która, chociaż dzielnie broni się na froncie i przeprowadza udaną kontrofensywę – czego symbolem jest odbicie Chersonia, nie ma jeszcze wystarczających środków, by zestrzelić wszystkie lecące na jej miasta i wsie rakiety.
Wizja nadchodzącej zimy – i problemów z dostarczaniem mieszkańcom Ukrainy energii – to koszmar, który rozgrywa się na naszych oczach.
Wojownicza retoryka, agresywna polityka, wojny napastnicze, ludobójstwo, szantaż nuklearny – takie działania będące pogwałceniem prawa...
zobacz więcej
Już teraz Zachód musi być gotowy nie tylko na zwiększenie swojej pomocy humanitarnej, ale i przygotowanie się na nowe masy uchodźców. To zaś oznacza, że rosyjskie fabryki trolli wejdą na kolejne obroty – i skoncentrują się jeszcze mocniej na wywołaniu niechęci wobec Ukraińców w państwach, do których trafią. Ma to doprowadzić do powiększenia się grona przeciwników ich przyjmowania, wspomóc partie prorosyjskie, które dziś ostrzegają przed „ukrainizacją” ich krajów i w efekcie doprowadzić do osłabiania woli społeczeństw i rządów do pomagania Ukrainie.
Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa już dziewięć miesięcy. W tym czasie Kreml udowodnił, że jest gotów do popełnienia wszelkich możliwych zbrodni na ludności cywilnej, czego dowody znajdowane są wciąż na kolejnych odbijanych ukraińskich terenach, pełnych masowych grobów i katowni.
Kreml wciąż też utrzymuje stan zagrożenia użyciem broni atomowej, gazowej, czy też wybuchu „brudnej bomby”, jak i uszkodzenia której z ukraińskich elektrowni atomowych. Sugeruje przy tym, że to Ukraińcy przygotowują tego typu „prowokacje”, by zrzucić następnie odpowiedzialność na Rosję.
Moskwa – realizując swoją nienawistną kampanię wobec Ukrainy – gotowa jest też doprowadzić do światowego głodu, poprzez niszczenie i kradzież ukraińskiego zboża, a także blokowanie jego wysyłki.
Osobną zbrodnią – niemieszczącą się w głowach mieszkańcom Zachodu – jest masowe porywanie przez Rosjan ukraińskiej ludności cywilnej i przenoszenie jej w głąb ich kraju. Ten okrutny proceder dotyczy też tysięcy dzieci – co jest słusznie uznawane za formę ludobójstwa.
Jeśli jednak Putin od lat nawiązywał do Związku Sowieckiego, wychwalał ten zbrodniczy system i jego lidera – Stalina – to ciężko się dziwić, że naśladuje jego działania.
Odzyskanie przez Ukrainę Chersonia to kolejny dowód na skuteczność taktyki międzynarodowego wspierania Ukrainy, uderzania w Rosję surowymi...
zobacz więcej
Dlatego też podczas sobotniej wizyty w Kijowie premier Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że 90 lat temu komunistyczna Rosja dopuściła się ludobójstwa na Ukrainie poprzez sztucznie wywołany głód i teraz stosuje podobne metody.
- Dzisiaj Rosja atakuje różnego rodzaju infrastrukturę cywilną, infrastrukturę energetyczną, wodno-kanalizacyjną. Chce rzucić Ukrainę na kolana. Nie udało im się zniszczyć Ukrainy militarnie, nie udało im się pokonać jej finansowo, bo płynie pomoc finansowa z całego świata. Dziś następna próba to wywołanie głodu w Afryce po to, aby doprowadzić do wielkiego napięcia, nacisku migracyjnego na Europę, a także stworzenie bardzo złych warunków wewnątrz Ukrainy. Po to, żeby Ukraińcy cierpieli, po to, żeby oni chcieli sami doprowadzić do pokoju, który będzie pokojem na warunkach Putina – zaznaczył szef polskiego rządu.
- Ukraina nie tylko musi pozostać wolna, musi pozostać suwerenna, ale także musi być to pokój osiągnięty na warunkach ukraińskich, czyli suwerenność musi być osiągnięta w pełnej integralności terytorialnej – dodał Mateusz Morawiecki.
Podobniej przed kilkoma dniami ocenił działania Rosjan m.in. prezydent Litwy Gitanas Nauseda, który powiedział, że to, co dzieje się teraz na Ukrainie, „jest swego rodzaju kontynuacją Hołodomoru”.
- 90 lat temu inny dyktator, Stalin, próbował wymazać naród ukraiński z mapy, zniszczyć go moralnie i fizycznie, poprzez Hołodomor. Teraz widzimy, że kolejny dyktator próbuje to zrobić za pomocą swoich rakiet, niszcząc cywilną infrastrukturę i zadając cierpienia niewinnym ludziom – zaznaczył litewski prezydent.
Dlatego tak ważna jest zdecydowana reakcja Zachodu na zbrodnie Rosji i – zwiększanie pomocy dla Ukrainy.
Pomóc w przyczynieniu się do tego może czwartkowa rezolucja Parlamentu Europejskiego, uznająca Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. W deklaracji zapewniono o poparciu dla walki Ukrainy o suwerenność, jak i potępiono Rosję za inwazję i zbrodnie, które podczas niej popełnia.
Po dramacie, który rozegrał się w Przewodowie, było oczywiste, że to wyjątkowe wydarzenie wymaga powagi i współdziałania klasy politycznej, a nie...
zobacz więcej
Wskazano w niej również, że umyślne ataki i okrucieństwa Rosji wobec ludności cywilnej, niszczenie infrastruktury cywilnej, a także inne poważne naruszenia praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego są równoznaczne z aktami terroru wobec ludności i stanowią zbrodnie wojenne.
Rezolucja ma pomóc w nakładaniu kolejnych sankcji na ten kraj, a także wybić z rąk argumenty przeciwnikom surowych kar. Ma też na celu uciszenie głosów – pochodzących przede wszystkim z Niemiec i Francji – które wciąż uważają, że jedyną metodą na zakończenie walk jest wymuszenie na Ukrainie negocjacji z Moskwą – i przyjęcie przez Kijów jej dyktatu.
Jak się jednak okazuje, pomimo tego, że w europarlamencie zdecydowana większość deputowanych odpowiedziała się za przyjęciem rezolucji – to jednak samo poddanie jej pod dyskusję i głosowanie nie było łatwe, gdyż początkowo spotkała się ona ze sprzeciwem liderów wszystkich innych grup w PE.
Jednak determinacja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w tym w szczególności polskich europodeputowanych, przyniosła sukces.
To także dzięki nim – w kontekście zbrodni Rosji na Ukrainie – przypomniano zarówno o zestrzeleniu przez Rosję samolotu linii Malaysia Airlines w 2014 r. i odmawianiu współpracy z międzynarodowymi organami wymiaru sprawiedliwości, a także braku zwrotu wraku i czarnych skrzynek polskiego samolotu Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała przed kilkoma dniami, że UE kontynuuje prace nad dziewiątym pakietem sankcji wobec Rosji. Miejmy nadzieję, że głosy tych, którzy sprzeciwiać się będą nakładaniu „surowych” retorsji, znajdą się na marginesie.
Z Rosją trzeba postępować tak, jak na to zasługuje – terroryści rozumieją tylko język siły.
Petar Petrović
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia