„Wyborcza”, powołując się na zakulisowe informacje opisuje, co działo się ws. eksplozji w Przewodowie. Justyna Dobrosz-Oracz i Roman Imielski postanowili zszokować czytelników „Gazety Wyborczej” ujawniając kulisy eksplozji w Przewodowie i niekompetentne, ich zdaniem, zachowanie polskich władz. Dziennikarzom umknął jednak jeden istotny szczegół. Nie zauważyli rozmowy telefonicznej pomiędzy Andrzejem Dudą a Joe Bidenem. „Wyborcza”, powołując się na zakulisowe informacje, ze szczegółami opisuje, co działo się we wtorek późnym popołudniem.„Jak dowiedzieliśmy się z kilku źródeł w rządzie, już ok. godz. 19 było wiadomo, że po polskiej stronie spadła rakieta ukraińska” – czytamy w „Wyborczej”.Gazeta w sensacyjnym tonie relacjonuje, że zebrał się Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. „Zapanowała konsternacja, jak to komunikować” – czytamy w artykule Justyny Dobrosz-Oracz i Romana Imielskiego. Zdaniem autorów rząd miał czekać, aż głos zabierze Joe Biden. „Problem polegał jednak na tym, że prezydent Joe Biden spał, bo był na spotkaniu grupy G20 w Indonezji. Gdy kilka godzin później się obudził, wczesnym rankiem czasu polskiego ogłosił światu, że trajektoria pocisku wskazuje, iż nie wystrzelili go Rosjanie” – relacjonuje „Wyborcza”.Dziennikarzom z Czerskiej umknęło jednak, że prezydenci Duda i Biden rozmawiali przez telefon już po godzinie 22 czasu polskiego. Informowała o tym Kancelaria Prezydenta RP, a także Biały Dom. Co ciekawe, informację o tym, że we wtorek wieczorem doszło do rozmowy pomiędzy oboma prezydentami podała także… „Gazeta Wyborcza” w tekście Bartosza T. Wielińskiego i Dominika Uhliga.