Wszystko, co trzeba wiedzieć o reprezentacji USA przed mundialem. Amerykanie wracają na mundial po klęsce w eliminacjach w 2018 roku. Po tamtym upokorzeniu nie został nawet najmniejszy ślad. Dzisiaj to zespół pełen młodych i ambitnych zawodników, który ma zamiar wrócić do światowej elity z przytupem. O ich szansach pisze Katarzyna Przepiórka, prowadząca stronę AmerykańskaPiłka.pl. W ostatnich latach reprezentacja Stanów Zjednoczonych przeszła prawdziwą przemianę. Do kadry wchodzą piłkarze, którzy już w młodym wieku są ważnymi zawodnikami w europejskich zespołach. W przeszłości takie przypadki były wyłącznie sporadyczne, dotyczyły zresztą najczęściej doświadczonych bramkarzy. Teraz mamy do czynienia z pierwszym pokoleniem wychowanym w renomowanych amerykańskich akademiach. To nie przypadek, że trzon USMNT stanowią gracze z rocznika ’98 i młodsi. Ci piłkarze w większości reprezentacji byliby uznawani za młodych-zdolnych, dopiero /wchodzących do zespołu. Tutaj to liderzy z krwi i kości. <br><br> Gra Amerykanów nie jest idealna, ale i oczekiwania względem kadry są naprawdę olbrzymie. Namacalne postępy widać jednak w rywalizacji z Meksykiem. Stany Zjednoczone do tej pory były raczej w cieniu rywala, ale możemy powiedzieć, że w 2021 roku w końcu „maszyna ruszyła”. Jankesi pierwszy raz w historii wygrali wszystkie trzy mecze z El Tri w ciągu roku kalendarzowego. Najpierw wygrali w finale Ligi Narodów CONCACAF, potem potwierdzili to podczas Złotego Pucharu CONCACAF, gdzie trener wystawił głębokie rezerwy, a na koniec pokonali rywala w eliminacjach mistrzostw świata. <br><br> Jankesi wrócili na dobre do gry, ale pamiętajmy, że to wciąż lokalne podwórko, gdzie i tak można było dostrzec sporo niedoskonałości. Teraz przed Amerykanami największy sprawdzian od lat. Rywalizacja z Walią, Anglią i Iranem przyniesie ważne odpowiedzi każdemu kibicowi USMNT. Czy Amerykanie są już gotowi do walki o najwyższe cele? Czy młody zespół prowadzony przez Berhaltera podoła oczekiwaniom i pokaże coś więcej niż wyjście z grupy?<h2>Słowo o trenerze…</h2><br> Gregg Berhalter przejmował tę kadrę w głębokim kryzysie. Jego poprzednik był trenerem tymczasowym przez ponad rok (!) i w tym czasie dawał szansę kolejnym młodym piłkarzom z całej Europy (i nie tylko). Dave Sarachan zrobił pierwszy przegląd kadr, ale to Gregg zbudował naprawdę młody i ciekawy zespół, przekonując wielu kluczowych graczy do reprezentowania Stanów Zjednoczonych. Za jego kadencji grę dla USA wybrali m.in. Yunus Musah (Anglia), Sergiño Dest (Holandia), Malik Tillman (Niemcy), Ricardo Pepi (Meksyk) czy Gabriel Slonina (Polska). Można mu wiele zarzucić (o tym później), ale nie jest szkoleniowcem, który myśli krótkofalowo i z pewnością dba o budowę kadry na lata, nie tylko na jedną imprezę.<br><br> 49-latek to pierwszy szkoleniowiec w historii USMNT, który sam reprezentował USA na mundialu. Jego doświadczenie może oczywiście pomóc zawodnikom podczas turnieju, natomiast trzeba też pamiętać, że dla samego trenera to pierwsza przygoda z kadrą narodową, co widać na wielu przykładach. Nie można mu odmówić ogromnej wiedzy taktycznej, ale tendencja do skupiania się na szczegółach zdecydowanie lepiej sprawdza się w pracy w klubie, nie w kadrze. Kolejną sprawą jest słynny już „system”. Berhalter stawia go ponad zawodnikami, nie do końca biorąc pod uwagę, jakie atuty mają jego piłkarze. I tutaj pojawia się spory zgrzyt, bo skala talentu wśród graczy USMNT jest naprawdę bardzo duża, a część z nich nie jest w pełni wykorzystywana. <br><br> Nie należy spodziewać się jednak zmiany podejścia. Na pewno nie podczas mundialu, gdzie będzie królował Berhalter-ball. Preferowany system to 4-3-3, choć jak dobrze wiemy, dzisiaj większość reprezentacji potrafi płynnie rotować formacjami w trakcie meczu i tutaj powinno być podobnie. W zależności od rywala możemy spodziewać się gry 4-1-4-1 lub nawet 3-5-2. Nie należy też oczekiwać żelaznej jedenastki: Berhalter w trakcie eliminacji MŚ na czternaście meczów taki sam skład wystawił zaledwie… dwukrotnie. W ostatnim czasie krytyka trenera USA jest na porządku dziennym. Wyniki nie oddają w pełni tego, jak źle momentami wyglądała gra Amerykanów. Szkoleniowiec nie pomógł sobie także powołaniami. Brak Zacka Steffena w bramce jest ogromnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że to na niego stawiał we wszystkich najważniejszych meczach. Dobrych golkiperów jednak nie brakuje, więc nie jest to aż tak duże zmartwienie. <br><br> Bolączką jest oczywiście środek obrony, gdzie Berhalter usilnie stawia na Aarona Longa, popełniającego notorycznie kardynalne błędy. Teraz w kadrze znalazł się 35-letni Tim Ream, który w klubie przeżywa drugą młodość, ale w przeszłości trener odsunął go od składu (podobnie jak Johna Brooksa), bo nie radził sobie z grą wysoką linią obrony. Wśród powołanych nie znalazł się natomiast prezentujący wysoką formę Mark McKenzie, a miejsce dostało czterech prawych obrońców, w tym Shaq Moore, co było zaskoczeniem dla wszystkich śledzących tę reprezentację. Co kierowało Greggiem Berhalterem? Tego nie wie nikt. Nikt nie wie też, co w kadrze robią Cristian Roldan i Jordan Morris oraz dlaczego brakuje Pefoka czy Ricardo Pepiego. Co prawda Roldan jest według wszystkich świetnym łącznikiem pomiędzy trenerem i zawodnikami, kapitalnie rozumie grę i ocenia, jakie zmiany powinny zostać dokonane w trakcie meczu, podpowiadając 49-latkowi, jednak na próżno szukać jego atutów na boisku, gdzie teoretycznie ma być najbardziej użyteczny… <br><br> Przed Greggiem Berhatlerem naprawdę niesamowicie wymagające zadanie i trudno powiedzieć, czy sprosta oczekiwaniom kibiców, którzy spodziewają się bardzo dobrej gry Jankesów, awansu z grupy i dobrej postawy w fazie pucharowej.<h2>Powody do optymizmu</h2><br> Ten młody zespół jest przesiąknięty ambicją. Pomimo wielu zawirowań wokół kadry, Amerykanie nie boją się nikogo i uważają, że każdemu mogą postawić trudne warunki. Warto pamiętać, że ten zespół w najważniejszych momentach potrafił stanąć na wysokości zadania i wygrywać kluczowe mecze. Trudno przypomnieć sobie skład USMNT, który byłby tak zgrany poza boiskiem i tworzył tak zmotywowaną, młodą ekipę. Dodatkowo większość tych zawodników już teraz zna smak presji i wie, jak to jest rywalizować w najlepszych ligach na świecie, również o miejsce w składzie. Każdy z nich chce jednak pokazać, że stać go na wielkie rzeczy, a nie ma lepszego okna wystawowego, niż największa piłkarska impreza na świecie.<br><br> Poza tym, nawet jeżeli część z piłkarzy ma mniejsze lub większe problemy w klubach, to w barwach reprezentacji zawsze pokazywali się z dużo lepszej strony. Matt Turner jest rezerwowym w Arsenalu, ale w kadrze od dłuższego czasu to mur między słupkami. Sergiño Dest nie do końca radzi sobie po odejściu z Ajaxu, natomiast w koszulce USMNT utrzymuje stabilną formę, której daleko od niektórych bardzo słabych występów w klubie. Christian Pulisic jest stale krytykowany przez kibiców Chelsea, ale to niezaprzeczalny lider Amerykanów, który rozegrał ponad 50 meczów w kadrze. Dodatkowy impuls na pewno wniosą młodzi zawodnicy, którzy nie są znani szerszemu gronu, choć regularnie błyszczą na zgrupowaniach. Trzeba też pamiętać, że każdy z grupowych rywali Amerykanów na tym mundialu zmaga się ze swoimi problemami. Jankesi będą chcieli to wykorzystać i pokazać, że nie tylko na papierze są zdecydowanie mocniejszą ekipą od Walii czy Iranu. Mecz z Anglikami to osobna historia, bo ta rywalizacja budzi emocje wśród każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych i nikogo nie trzeba dodatkowo motywować.<h2>Co może pójść nie tak?</h2><br> To, co uznajemy za największy atut Amerykanów, może ich też jednocześnie zgubić. Choć większość piłkarzy gra w topowych europejskich klubach, to należy pamiętać, że tylko jeden z nich ma doświadczenie mundialowe. DeAndre Yedlin (75 występów w kadrze) był na mistrzostwach świata w 2014 roku, ale aktualnie nie stanowi o sile tej reprezentacji. Dla większości tych naprawdę młodych chłopaków to będzie pierwsze zetknięcie z tak dużą piłkarską imprezą. <br><br> Dodatkowym problemem są też kontuzje. Aż trudno sobie to wyobrazić, ale piłkarze uznawani za największe nadzieje reprezentacji USA i jej trzon (Pulisic, Dest, Adams, McKennie i Reyna) ani razu nie zagrali razem w wyjściowej jedenastce w meczu o punkty… W sposób szczególny przez urazy nękany jest Giovanni Reyna, ale swoje musieli też odcierpieć chociażby Christian Pulisic czy nawet Weston McKennie, który aktualnie walczy z czasem, żeby wrócić do gry na pierwszy mecz mistrzostw świata z Walią. Nie jest to komfortowa sytuacja.<br><br> Jankesi mają obawy nie tylko względem linii obrony, która pozostawia wiele do życzenia (kontuzje Milesa Robinsona i Chrisa Richardsa), ale także względem swojego napastnika. To jedna z najbardziej newralgicznych pozycji w kadrze. Amerykanie w trakcie eliminacji nie mieli raczej kłopotów ze stwarzaniem okazji do strzelenia gola. Te zaczynały się w momencie, kiedy w finałowej tercji boiska powinien znaleźć się zawodnik, który wpakuje piłkę do siatki. Najskuteczniejszym piłkarzem eliminacji MŚ był Christian Pulisic (5 goli), ale najskuteczniejszy napastnik (Ricardo Pepi, 3 gole) nie znalazł się w kadrze na mundial. Trener stawia na Jesúsa Ferreirę, który nie jest klasyczną dziewiątką, Josha Sargenta i ku zdziwieniu wszystkich – Hajiego Wrighta, który do tej pory pojawił się na zaledwie jednym zgrupowaniu. Uznania nie znalazł chociażby świetnie spisujący się w Bundeslidze Pefok (1.FC Union Berlin).<br><br> W tym miejscu warto wrócić do osoby trenera. Czy wiara w „system” jest słuszna i przyniesie efekty? Sceptycy mają wątpliwości i trzeba im oddać, że mają w tym sporo racji. Jeżeli plan Berhaltera nie wypali, Amerykanie mogą okazać się jednym z największych rozczarowań tego turnieju…<h2>Uwaga, talent!</h2><br> Amerykanie to najmłodsza drużyna, która wywalczyła awans na mundial (24,3 lata; średnia wieku wyjściowej jedenastki oscylowała w granicach ~22 lat) i nawet po zaskakujących powołaniach Gregga Berhaltera wciąż będzie jedną z najmłodszych na turnieju, bo średnia ostatecznej kadry to 25 lat i 216 dni. Zaangażowani fani piłki nożnej raczej będą kojarzyć kluczowe nazwiska, ale większość kibiców pierwszy raz będzie mogła obejrzeć tych chłopaków na tak dużej arenie. O ile Christian Pulisic, Tyler Adams, Weston McKennie czy Sergiño Dest są raczej znani szerszemu gronu, tak odkryciem może być Yunus Musah, który jest podstawowym graczem USMNT. Zawodnik Valencii CF jest jednym z dwóch nastolatków w kadrze Amerykanów i pewniakiem do gry w wyjściowej jedenastce. To również najczęściej występujący nastolatek spośród pomocników LaLiga Santander w gronie piłkarzy spoza Hiszpanii. To nie jest przypadek, że Gennaro Gattuso w pełni mu zaufał, a Gregg Berhalter nie wyobraża sobie bez niego składu Jankesów.<br><br> 19-latek reprezentował młodzieżowe zespoły Anglii, ale do gry w barwach Stanów Zjednoczonych przekonał go właśnie szkoleniowiec USMNT (takich przypadków jest zresztą więcej: piłkarze powoływani do kadry za Berhaltera mogliby potencjalnie reprezentować aż 31 różnych krajów). Młody i ambitny zespół to idealne miejsce na rozwój i pokazanie swojego talentu szerszemu gronu. Musah to prawdopodobnie najbardziej uniwersalny pomocnik w składzie USA. Jest idealnym uzupełnieniem defensywnego Tylera Adamsa i nieco bardziej ofensywnego Westona McKenniego. To on jest łącznikiem pomiędzy obroną i atakiem oraz najczęściej posyła podania przeszywające linię pomocy przeciwników. Imponuje też jego wyczucie tempa gry, przegląd pola, drybling i uderzenie z dystansu. Jego brak w wyjściowej jedenastce był aż nadto widoczny w ostatnich sparingach przed mundialem.<br><br> Osoba Musaha już teraz jest w notatnikach skautów największych europejskich klubów i kwestią czasu jest transfer z Valencii do dużo lepszego zespołu. Natomiast dobry występ w Katarze z pewnością podbije jego wartość na rynku transferowym. Podobnie będzie w przypadku Brendena Aaronsona (Leeds United) oraz Gio Reyny (Borussia Dortmund). Na nich również warto zwrócić uwagę, bo ich umiejętności z pewnością przydadzą się Jankesom podczas tego turnieju.<h2>Dokończ zdanie…</h2><br> <strong>Cały kraj czeka na…</strong> mecz Anglią. To starcie budzi zdecydowanie największe zainteresowanie w kraju. W dodatku będzie rozgrywane w piątek, dzień po Święcie Dziękczynienia. To oznacza dzień wolny od pracy. Amerykanie są wyjątkowo zmotywowani na to spotkanie i będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Zwłaszcza, że na mundialu jeszcze nigdy nie przegrali z Synami Albionu, a oczy całego kraju będą zwrócone właśnie na nich. <br><br> <strong>Najlepsze jest to, że…</strong> kadra USA dopiero będzie się rozkręcać. To najmłodsza reprezentacja, która dopiero zaczyna pokazywać swój prawdziwy potencjał. Liderzy USMNT to w zasadzie dzieciaki, które już teraz odgrywają znaczącą rolę w swoich klubach. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i uda się rozwinąć ich potencjał, to aż strach pomyśleć, co będzie za kilka lat. <br><br> <strong>Największa presja spoczywa na…</strong> trenerze. Gregg Berhalter od dłuższego czasu jest na cenzurowanym, a część kibiców najchętniej pożegnałaby się z nim już po eliminacjach. Nie pomógł sobie też powołaniami na mundial. Jeżeli jego bezgraniczna wiara w „system” zawiedzie i Amerykanie nie wyjdą z grupy, to federacja z pewnością podziękuje mu za współpracę.<h2>Przewidywany skład:</h2><h2>Przewidywania na turniej:</h2><br> Co prawda piłkarze cały czas powtarzają, że jadą walczyć o najwyższe cele, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę, że występ w Katarze to tak naprawdę preludium przed mundialem w 2026 roku – rozgrywanym m.in. w Stanach Zjednoczonych. Niemniej, brak awansu z grupy będzie bardzo dużym rozczarowaniem. Kluczowe będzie pierwsze starcie z Walią. Jeżeli Amerykanie chcą pokazać się światu, muszą je po prostu wygrać. Wszystko to, co wydarzy się później, trzeba traktować raczej jako zbieranie doświadczenia przed docelową imprezą.