W 2015 roku, gdy rządziła koalicja PO-PSL, media w całej Polsce obiegły nagrania, jak policja strzelała do protestujących górników. Aby rozpędzić zebranych przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej, służby użyły broni gładkolufowej i gazu łzawiącego. Teraz podczas spotkania z wyborcami Platformy Obywatelskiej Donald Tusk stwierdził, że za rządów Ewy Kopacz wcale nie strzelano do górników. – Jakoś ja nie zauważyłem żadnego rannego górnika – przekonywał w środę.
Donald Tusk odrzucił kilkadziesiąt zaproszeń do TVP Info. Nie chciał też zmierzyć się w debacie z premierem. – Jesteś sportowcem. Lubisz piłkę...
zobacz więcej
W środę wieczorem w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia i filmy przypominające, jak w 2015 roku policja strzelała do górników.
Powód? Donald Tusk przekonywał na spotkaniu z wyborcami, że do takiej sytuacji nigdy nie doszło.
– Ja uważam, że problem z debatą w Polsce wynika – i to jest jeden z najpoważniejszych problemów – z tego, że PiS też znowu przyzwyczaił na pewno pana, jak widzę, że kłamstwo jest czymś bezkarnym. Na przykład to słynne kłamstwo o tym, że rząd Ewy Kopacz strzelał do górników. Jakoś ja nie zauważyłem żadnego rannego górnika – mówił polityk.
– Ja pamiętam dokładnie, że policja – i nie na polecenie pani premier czy moje, policja broniła dostępu do budynku przed ludźmi, którzy tam się zgromadzili, atakowali kamieniami i grozili fizycznie osobom zgromadzonym w tym budynku, wtedy policja działała. Nikt nie został ranny – dodał lider Platformy Obywatelskiej.
W 2015 roku zupełnie inaczej opisywały to media. 10 lutego 2015 roku portal TVN24 pisał: „Policja waliła na oślep, zaatakowała ludzi bez powodu, ja oberwałem za nic – tak interwencję policji przed siedzibą JSW komentuje ranny w wyniku zajść górnik”. Serwis nie tylko wskazywał na rzetelną relację górnika, ale również fakt, że w wyniku działań służb odniósł on obrażenia.
„Byłem tam. Widziałem to. Nagrałem to” – dementują słowa Donalda Tuska naoczni świadkowie tamtych wydarzeń.
– Stałem przez trzy godziny w tym samym miejscu. Gdy zobaczyłem, co się zaczyna dziać, odszedłem, by nie dostać strumieniem z armatki wodnej – relacjonował w rozmowie z TVN24 jeden z górników.
– Chciałem uciec, ale zarobiłem kulkę i upadłem na ziemię. Podbiegło do mnie dwóch mężczyzn i zabrało na pogotowie. Miałem szyte trzy rany, dostałem też środki przeciwbólowe – informował.
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz oceniał wówczas, że brutalność, z jaką postępowali tam policjanci, była „nie do zaakceptowania”.
– Gdy dziś policja strzela do jastrzębskich górników, to siłą rzeczy wracają wspomnienia o tragedii sprzed 33 lat. Tłumaczenie, że dziś strzelający używają broni gładkolufowej, a nie ostrej, w żaden sposób nie zmienia tego, iż skojarzenia są jak najgorsze – podkreślał.