
W Berlinie rozpoczął się Festiwal Świateł, jedna z najpopularniejszych imprez plenerowych w Niemczech. Corocznie w październiku rozświetloną stolicę naszych zachodnich sąsiadów podziwia około 3 milionów osób. Z powodu kryzysu energetycznego wydarzenie stało się w tym roku przedmiotem sporów polityków.
W Wielkiej Brytanii ruszył w piątek proces przyznawania nowych koncesji na poszukiwanie oraz wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego z Morza...
zobacz więcej
Poseł opozycyjnej CSU Alexander Dobrindt ocenił, że włodarze stolicy stają się coraz mniej wiarygodni. - Kilka tygodni temu zasugerowano, że w celu oszczędzania energii Berlin mógłby sobie w nocy pozwolić na wyłączenie prądu. A teraz przez 10 dni będzie mienił się w obfitym spektrum światła. Bezmiar tej hipokryzji wprawia w osłupienie - stwierdził wiceszef klubu chadeków.Krytyczne komentarze popłynęły także z ław liberałów. - Organizowanie Festiwalu Świateł w tej sytuacji kryzysowej można nazwać politycznym blackoutem - ocenił szef hamburskiej FDP, Michael Kruse. Zaskoczenia nie kryją też politycy z Magdeburga.
- Najpierw władze Berlina straszą scenariuszem apokalipsy, a teraz nadużywają energii. To tylko jedno z niezliczonych pól, na których przejawia się ich niekompetencja - orzekł minister gospodarki Saksonii-Anhalt, Sven Schulze.
Tymczasem burmistrz Berlina Franziska Giffey zapewniła, że podczas tegorocznej odsłony Festival of Lights żużycie energii będzie o około 75 proc. mniejsze niż w poprzednich latach. Organizatorzy imprezy rozstawili instalacje świetlne przy wielu budynkach. Kolorowe iluminacje pojawiły się między innymi na Bramie Brandenburskiej, katedrze i Kolumnie Zwycięstwa.