
Jest się czym pochwalić – do takiego wniosku doszedł Maksym Arłukowicz, opisując na Twitterze swoje zachowanie. Syn znanego polityka PO ogłosił, że udało mu się dostać na zamknięte spotkanie Jarosława Kaczyńskiego w Szczecinie. „Jak powiedziałem mu to, co myślę – wyrzucili” – napisał.
Zygmunt Arłukowicz – ojciec byłego ministra zdrowia w rządzie Donalda Tuska, aktualnie europosła Bartosza Arłukowicza – w okresie PRL-u był...
zobacz więcej
W niedzielę Jarosław Kaczyński był w Szczecinie. Podczas przemówienia szefa PiS doszło do incydentu.
Jeden z uczestników zaczął krzyczeć z widowni „hańba!”. Organizatorzy zdecydowali o wyprowadzeniu go z sali.
– Oczywiście, każdy może mieć swoje zdanie i ja bym nie miał nic przeciwko temu, żeby ten młodzieniec tutaj wrócił, żeby tylko nie zakłócał spotkania, żeby pozwolił normalnie przemawiać, a później może wyrazić swoje zdanie – odpowiedział Kaczyński.
Jak się okazało, osobą, która próbowała zakłócić wystąpienie lidera Zjednoczonej Prawicy, był Maksym Arłukowicz, syn Bartosza Arłukowicza, ważnego polityka PO.
Z kolei ojciec Bartosza i dziadek Maksyka w archiwach szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej widnieje jako funkcjonariusz Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Służył w niej m.in. w okresie stanu wojennego – wynika z notatki sporządzonej przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych.
Zygmunt Arłukowicz był także naczelnikiem Miasta i Gminy Darłowo i członkiem komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, gdy jego syn kończył szkołę średnią właśnie w Darłowie – czytamy.