Przewidują ekonomiści PKO BP. W przyszłym roku PKB Polski wzrośnie o 0,9 proc. rdr, natomiast średnioroczna inflacja wyniesie 12,1 proc.; CPI powróci do celu inflacyjnego w 2025 r. – przewidują ekonomiści PKO BP w najnowszym Kwartalniku Ekonomicznym. Na spotkaniu z dziennikarzami główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak wyraził przekonanie, że mimo ogromnej zmienności i niepewności na globalnym rynku polska gospodarka poradzi sobie relatywnie dobrze. Wskazał m.in. na jej wysoką konkurencyjność i dobrą dywersyfikację, utrzymujący się napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski, niski dług publiczny w relacji do PKB i relatywnie niski, na tle UE, dług sektora prywatnego. – Do tego mniejsza ekspozycja Polski na szok energetyczny niż w większości dużych europejskich gospodarek. To jest cały szereg argumentów, które pozwalają nam wierzyć, że polska gospodarka ponownie w szokowych warunkach poradzi sobie relatywnie dobrze – podkreślił Bujak. Według prognozy PKO BP z najnowszego Kwartalnika Ekonomicznego w tym roku PKB Polski wzrośnie o 4,3 proc. rdr, a w przyszłym wyhamuje do 0,9 proc. rdr. Średnioroczna inflacja wyniesie w przyszłym roku 12,1 proc. Ekonomiści banku spodziewają się, że CPI powróci do celu inflacyjnego w 2025 r. W przyszłym roku według prognozy bezrobocie rejestrowane wyniesie 4,7 proc., a nominalny wzrost płac w gospodarce – 9,2 proc. rdr.Prezentując prognozy szefowa Zespołu Analiz Makroekonomicznych PKO BP Marta Petka-Zagajewska zauważyła, że na hamowanie polskiej gospodarki wpływa osłabienie popytu konsumpcyjnego i mniejsza aktywność inwestycyjna. „To będzie widoczne w inflacji” Ekonomistka oceniła, że od końca I kw. przyszłego roku inflacja powinna być w trendzie spadkowym. Założenie o hamowaniu inflacji jest u nas determinowana przez to, że już widzimy realne skutki podwyżek stóp procentowych w postaci zamrożenia rynku kredytowego i hamowania popytu konsumpcyjnego. W otoczeniu, gdy popyt hamuje, coraz trudniej jest podnosić ceny. – To będzie widoczne w inflacji bazowej, która w naszym scenariuszu dość mocno hamuje z 10 proc. do prawie połowy na koniec 2023 r. – powiedziała Petka-Zagajewska. Dodała, że prognoza banku zakłada utrzymanie tarczy antyinflacyjnej do końca 2023 r., a także – w scenariuszu bazowym – wzrost taryf energetycznych w przyszłym roku. Zdaniem PKO BP czeka nas jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu RPP, o 25 pkt bazowych do 7 proc. Jak przewiduje Petka-Zagajewska, mniej więcej do połowy 2023 r. stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie, natomiast w ostatnich miesiącach 2023 r. może pojawić się przestrzeń do ich obniżki. W ocenie szefa Biura Strategii Rynkowych PKO BP Mariusza Adamiaka z powodu słabości złotego być może trzeba będzie podnieść stopy procentowe więcej niż do 7 proc. Adamiak podkreślił, że kurs euro do dolara jest praktycznie na najniższych historycznych poziomach. – Ruch dolara jest, można powiedzieć, bezprecedensowy, ale wydaje się, że ma szanse się odwrócić. Raczej skłaniamy się do tego, że w ostatnich miesiącach tego roku dolar nieco zawróci. W związku z tym, przy założeniu, że złoty powinien być względnie stabilny wobec euro, powinien również zejść poniżej 5 zł do dolara – powiedział Adamiak. Zaznaczył też, że złoty trzyma się „całkiem przyzwoicie” jak na panujące warunki. – Zmiany na rynkach wschodzących są podobne. Korona jest trochę mocniejsza od złotego, forint trochę słabszy. Te czynniki, które to powodują, drivery są bardziej uniwersalne i globalne niż charakterystyczne dla konkretnego kraju – zauważył Adamiak. We wtorek wieczorem kurs dolara przebił poziom 5 zł.