
W rosyjskich sieciach społecznościowych pojawiają się wpisy z hasztagiem „nie panikuj”. Tamtejsze blogerki porównują swoich rodaków, którzy mają iść na front do… frytek, żelków i szminek.
Jak informuje portal Nexta, blogerki przypominają, że mobilizacja ma objąć tylko 300 tys. osób, co stanowi 1 proc. rezerw mobilizacyjnych.
Wskazują, że 1 proc. np. porcji frytek, opakowania żelków, albo zestawu kosmetyków, to ilość „nieistotna”.
W związku z mobilizacją z kraju uciekają rzesze Rosjan. Bilety lotnicze w jedną stronę już dwa dni temu były wyprzedane, a na lądowych przejściach granicznych z Gruzją i Kazachstanem ustawiają się długie kolejki. Więcej przeczytasz tutaj.