W szesnastowiecznej Polsce znaleźli bezpieczną przystań. Przybyli z terenów dzisiejszej Holandii uciekając przed prześladowaniami religijnymi. W szesnastowiecznej Polsce znaleźli bezpieczną przystań. I choć ostatni Olendrzy wyemigrowali za ocean po drugiej wojnie światowej, to zostawili po sobie dużo śladów. Zabytkowe zbory, domy i cmentarze można zobaczyć przede wszystkim na Kujawach i Mazowszu. Do dziś jednym z przysmaków są powidła olenderskie, które gospodynie wykonują według dawnej receptury. Ich podstawą są buraki cukrowe. Niespiesznie przejeżdżamy przez mazowieckie wsie. Rozległe łąki, pola uprawne i gęste lasy tworzą sielskie pejzaże, przez które swobodnie meandruje Wisła. Królowa polskich rzek tworzy malownicze kępy i wysepki. To właśnie wzdłuż Wisły osiedlali się Olendrzy - osadnicy z Fryzji i Flandrii, którzy uciekli z terenów Europy Zachodniej przed prześladowaniami religijnymi. Olendrzy byli ewangelikami, ale większość stanowili mennonici – przedstawiciele konserwatywnego odłamu protestantyzmu, który dziś liczy ok. 2 mln wiernych. Jego wyznawcy są pacyfistami, nie uznają wojen i noszenia broni. Mają zakaz piastowania wysokich stanowisk, a chrzest przyjmują po 14. roku życia. Obecnie wielu mennonitów żyje w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Brazylii i Meksyku, ale w XVI wieku to Polska była dla nich bezpieczną przystanią. Równość praw, swobodę wyznania i opiekę państwa zapewniała innowiercom konfederacja warszawska z 1573 roku. W tym samym czasie w wielu krajach Europy płonęły stosy z heretykami. Na terenach Rzeczpospolitej Obojga Narodów mieszkało wówczas wielu Żydów, Karaimów, Ormian, Tatarów i przedstawicieli innych mniejszości, dlatego Olendrzy chętnie osiedlali się w Polsce. Tu mogli cieszyć się wolnością. Najpierw przybyli na Żuławy Wiślane, a w kolejnych wiekach zakładali osady na mokradłach, wzdłuż brzegów Wisły i przy jej dopływach. Najwięcej kolonistów mieszkało na Kujawach i Mazowszu, wielu także na Pomorzu, a z czasem niewielka liczba osadników dotarła też do Wielkopolski. Przedsiębiorczy koloniści Jeszcze dwieście lat temu na terenach od Żuław Wiślanych po Mazowsze znajdowało się ponad tysiąc olenderskich osad i wsi. Długie, drewniane domy kolonistów naturalnie wkomponowały się w krajobraz, mimo że wyglądem znacząco różniły się od polskich. Chałupy były bezpośrednio połączone z częścią gospodarską, dzięki temu mieszkańcy mieli dostęp do zwierząt . A to miało znaczenie, bo wsie Olendrów znajdowały się na terenach zalewowych. Kolonistom nie wolno było kupować gruntów, ale na mocy umów z właścicielami ziem, mogli je dzierżawić. Byli to zamożni chłopi, którzy zajmowali się nie tylko uprawą roli, ale także sadownictwem, hodowlą bydła, produkcją serów, tkactwem i uprawą wikliny. Karczowali ziemię, osuszali ją, regulowali wylewy rzeki, zbudowali system śluz. To oni prawdopodobnie jako pierwsi posadzili wierzby, które doskonale osuszały teren przez transpirację wody z gleby. Okoliczni mieszkańcy patrzyli na kolonistów z podziwem, a czasem też i z zazdrością. Z czasem Olendrami zaczęto nazywać nie tylko przybyszów z terenów dzisiejszej Holandii, ale także Niemców, Szkotów, Węgrów i innych osadników, a nawet Polaków - lokowanych na prawie holenderskim i cieszących się przywilejami.Zobacz także: Dziewicze piękno Pomorza ZachodniegoOstatni Olendrzy wyjechali z Polski po zakończeniu II wojny światowej, bo byli kojarzeni głównie z Niemcami, choć trzeba przyznać, że na Mazowszu większość olenderskich kolonistów stanowili osadnicy pochodzenia niemieckiego.Osadnicy na mazowieckiej ziemi Pierwsze wsie Olendrów w okolicach Puszczy Kampinoskiej powstały w XVIII wieku. Jedną z nich jest Wilków nad Wisłą. Do dziś zachował się tu ewangelicki cmentarz i kilka olenderskich chałup. Jedna z nich, pod numerem 21, jest często odwiedzana nie tylko przez turystów, ale i ekipy filmowe. Kręcono w niej sceny do takich filmów jak m. in. „Ludzie i bogowie” czy „Dzwony wojny”. Niedaleko Wilkowa, we wsi Nowy Secymin, znajduje się klimatyczny drewniany kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. To dawny zbór ewangelicko-augsburski z XIX wieku. Dziś w świątyni odprawiane są msze katolickie. Czytaj także: „Wielkanoc na Mazowszu” w Muzeum WsiPodążając śladami Olendrów można podjechać do mennonickiego zboru w Nowym Wymyślu. Świątynia pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Budynek jest w ruinie, mimo że w 2014 roku został wpisany na listę zabytków. W tym roku zbór został przekazany pod opiekę Muzeum Mazowieckiego w Płocku, a dokładnie Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim. Podobno ma ruszyć renowacja budynku. Duża społeczność mennonitów mieszkała także w Kazuniu Nowym, w którym znajduje się dawny drewniany zbór. Niestety nie można go zwiedzać, bo obecnie jest zamieszkany. W ramach Olenderskiego Szlaku Turystycznego nad środkową Wisłą, warto wybrać się także na cmentarze ewangelickie, m. in. w Sadach, Śladowie, Kromnowie, Arciechowie, Iłowie, Troszynie Nowym, Świniarach czy w Gąbinie, gdzie do dziś zachowało się ok. 100 grobów. Zachowane dziedzictwo Życie Olendrów doskonale przybliżają muzea i skanseny. 30 km od Płocka znajduje się wspomniany wyżej Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, który powstał niedawno, bo w 2018 roku. Zwiedzanie z przewodnikiem jest bezpłatne, a jest co oglądać. Turyści mogą zobaczyć m. in. wyremontowany kościół ewangelicko-augsburski, powidlarnię, a także tradycyjne budynki olenderskie z pełnym wyposażeniem. W bardzo dobrym stanie są zachowane meble pokojowe i kuchenne, narzędzia ciesielskie, sprzęt gospodarczy czy kotły do robienia powideł. Wszystkie pamiątki pochodzą od mieszkańców dawnych olenderskich wsi. Znajduje się tu także szkoła podstawowa, która była otwarta jeszcze w latach 70. XX wieku i odnowiony cmentarz. Najstarsze groby pochodzą z XIX wieku.Zobacz także: Polska kraina orientu i kolorowe wioskiPamiątki po Olendrach można odszukać także w Muzeum Wisły Środkowej i Ziemi Wyszogrodzkiej w Wyszogrodzie, które powstało w 2012 roku. Co prawda, główne wystawy poświęcone są zbiorom archeologicznym odkrytym na wyszogrodzkiej Górze Zamkowej, ekspozycjom wyłowionym z rzeki i militariom, ale można tu zobaczyć także wiele przedmiotów należących do społeczności żydowskiej i olenderskiej. Eksponaty związane z kolonistami to przede wszystkim saboty – drewniane buty, które do dziś są noszone w Holandii - i wyroby z wikliny. Jest także duży kocioł do gotowania soku z buraków i prasa do buraków, z których powstawały słynne olenderskie powidła.