Lider PO postanowił zakpić z polskiego rządu, ale uderzył w Berlin. U znajomych w mieszkaniu 15 stopni i zimna woda w kranie – napisał na Twitterze szef PO Donald Tusk. Polityk zakpił sobie, że to „pewnie pilotaż programu pani minister Moskwy na sezon jesienno-zimowy”. Tymczasem to niemiecki rząd pozwolił wyłączyć ogrzewanie w wynajmowanych mieszkaniach. Oprócz tego nakazał obywatelom myć ręce zimną wodą i pracować w instytucjach publicznych w temperaturze najwyżej 19 stopni Celsjusza. Poranny wpis szefa lidera Platformy Obywatelskiej rozbawił internautów. Polityk chciał uderzyć w minister klimatu Annę Moskwę, pisząc o „znajomych”, u których temperatura w mieszkaniu wynosi 15 st. Komentarze po wpisie TuskaW komentarzach internautów pojawia się konstatacja: „Co nas obchodzi, jaką temperaturę w domu mają Niemcy?” Zwracają też uwagę, że w niektórych miejscach nie rozpoczął się jeszcze sezon grzewczy. Oszczędzanie po NiemieckuDonalda Tuska najwyraźniej ominęły informacje o tym, że to nie Warszawa, lecz Berlin od września wprowadził nowe regulacje, nakładające na instytucje i obywateli poważne ograniczenia. Mowa m.in. o ograniczeniu temperatury i wyłączeniu przepływowych ogrzewaczy wody w miejscach użyteczności publicznej. Jak wygląda „oszczędzanie po niemiecku”, na własnej skórze może przekonać się już wielu naszych zachodnich sąsiadów. Rząd pozwolił tam na wyłączenie ogrzewania w wynajmowanych mieszkaniach. Z wyliczeń przedstawionych przez rząd Olafa Scholza wynika, że te ograniczenia pozwolą na zmniejszenie zużycia gazu o... 2-2,5 proc. rocznie.Zobacz także: Niemiecki sprzeciw wobec reparacji na łamach Onetu. Internauci bezlitośni