
Jasne, nie można generalizować, że wszyscy rosyjscy turyści w Europie popierają zbrodniczą politykę Kremla, ale jest ich na tyle wielu, że najwyższy już czas, by w większym niż dotychczas stopniu odczuli konsekwencje działań swoich władz. W najbliższym czasie UE ma zdecydować, czy zakaże wydawania im wiz, z wyłączeniem osób prześladowanych przez Moskwę, czy też będzie udawać, że nic złego się nie dzieje. Polska, kraje bałtyckie i kilka innych państw unijnych już opowiedziało się za zakazem, jednak Niemcy i Francja, wspierani przez część elity brukselskiej zapowiedziały, że się na to nie zgodzą. We wtorek temat ten zostanie poruszony przez ministrów spraw zagranicznych państw UE, którzy spotkają się na nieformalnym posiedzeniu w Pradze.
Wydaje się, że pół roku wojny na Ukrainie wciąż niewiele nauczyły Berlin i Paryż o tym, na jakim etapie historycznym znajduje się Moskwa. Dla tych...
zobacz więcej
Brytyjski dziennik „Financial Times” donosi, że na początku rozpoczynającego się we wtorek dwudniowego spotkania w Pradze, szefowie dyplomacji państw unijnych planują udzielić politycznego poparcia dla zawieszenia umowy z 2007 roku o ułatwieniach wizowych między UE a Rosją.
Usunięcie preferencyjnego traktowania Rosjan przy ubieganiu się o wszystkie unijne wizy, wymagałoby przedstawiania przez nich większej liczby dokumentów, zwiększyło ich koszt i wydłużyło czas oczekiwania na nie. Obecnie Rosjanie mogą się swobodnie przemieszczać po całej strefie Schengen.
Nie ma jednak zgody w UE, jak wskazuje „FT”, dla dodatkowych środków, jakie mogłaby podjąć UE, aby zmniejszyć liczbę unijnych wiz wydawanych Rosjanom, czy też całkowicie wstrzymać ich wydawanie. Nie ma jej również dla propozycji takich, jak rozszerzenie zakazu na obywateli Białorusi, która poparła inwazję Putina i użycza swojego terytorium dla rosyjskiej armii.
Brytyjski dziennik wskazuje, że Finlandia, Polska i kraje bałtyckie poinformowały już, że - powołując się przy tym na zapis w układzie z Schengen, dotyczące wyjątków od jego stosowania ze względu na bezpieczeństwo narodowe - są gotowe przestać wpuszczać Rosjan z wizami turystycznymi na swoje terytoria.
Trwa nagonka środowisk liberalno-lewicowych na podręcznik „Historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Jej celem jest...
zobacz więcej
Szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis tłumaczył niedawno, że brak wspólnego rozwiązania tego problemu może spowodować, że dojdzie do regionalnego porozumienia wśród krajów, które są najbardziej dotknięte przepływami rosyjskich turystów.
I – tu kwestia najważniejsza, państwa opowiadające się za zakazem, chcą zachować wyjątki dla tych obywateli rosyjskich, którym przysługują wizy humanitarne.
W tym miejscu warto przypomnieć, że już na początku inwazji unijne kraje ograniczyły obywatelom Rosji możliwość podróżowania.
Część krajów już, nie czekając na UE, zdecydowała się nie przyjmować podań o wizy, czy też bardzo je ograniczyć. Polska i Czechy już dawno zdecydowały się na wstrzymanie wydawania zgód na wizy turystyczne.
Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki mówił podczas wizyty w Paryżu, że „dziś to nie jest czas, żeby korzystać z pieniędzy rosyjskich turystów”.
– Musimy wysłać bardzo mocny sygnał do Rosji, do wszystkich rosyjskich obywateli, że działania, którymi popierają Putina są niedopuszczalne, są wręcz działaniami zbrodniczymi – zaznaczył szef polskiego rządu.
Takie stanowisko znajduje zrozumienie w Europie.
Finlandia zdecydowała się na ograniczenie od 1 września przyjmowania wniosków, a poparcie dla całkowitego zakazu wizowego wyraziła również Dania.
Z kolei Estonia zdecydowała się na zamkniecie granic dla rosyjskich turystów i zapowiedziała, że będzie wydalać każdego Rosjanina, którego rzeczywisty cel podróży nie będzie odpowiadać zgłoszonemu w ankiecie wizowej.
Problemem jest jednak to, że władze w Tallinnie mogły wprowadzić jedynie zakaz wpuszczania do kraju osób, które posiadają dokumenty wydane w estońskich konsulatach, jeśli jednak wiza została wydana przez inne państwo, to dana osoba ma prawo wjechać do UE. Premier Estonii Kaja Kallas ocenia, że „jest to kwestia moralności UE w czasie, gdy rosyjska, ludobójcza wojna toczy się w Europie”.
Nierozwiązany konflikt między Serbią a Kosowem powoduje, że wciąż dochodzi między nimi do napięć, z których każde grozi przywołaniem demonów sprzed...
zobacz więcej
Postulat zakazu wizowego natrafia jednak na duży sprzeciw.
W wywiadzie dla austriackiej telewizji publicznej ORF, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell powiedział ostatnio, że jest temu przeciwny, gdyż nie sądzi, by zerwanie kontaktów z rosyjską ludnością cywilną było pomocne. Jego zdaniem pomysł ten nie zyska też wymaganej jednomyślności. Przyznał on przy tym, że należy zrewidować sposób, w jaki niektórzy Rosjanie otrzymują wizy i że należy być bardziej selektywnym.
Borrell poparł w ten sposób Francję i Niemcy, które, jak donosi agencja Bloomberg, są przeciwne wprowadzeniu całkowitego zakazu wydawania wiz unijnych Rosjanom, co wyrazili w liście do ministrów spraw zagranicznych państw UE, którzy spotkają się na nieformalnym posiedzeniu w Pradze.
Kraje te chcą, by UE w dalszym ciągu wydawała wizy obywatelom Rosji, którzy są niezwiązani z rządem – w szczególności studentom, artystom, naukowcom i specjalistom. A w liście przekonują, że „nie powinniśmy lekceważyć transformacyjnej mocy doświadczania życia w systemach demokratycznych z pierwszej ręki, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń”.
Niby brzmi to wszystko sensownie, tylko pytanie, czy to te wymienione grupy w szczególności rozbijają się po europejskich kurortach i sieją propagandę Putina, co dokumentował niedawno choćby niemiecki „Bild”, podkreślając, że wielu z nich zachwala publicznie dyktaturę Putina – także poprzez wrzucanie zdjęć i filmów do sieci i przez media społecznościowe.
Pytanie drugie zaś – czy ciężko sobie wyobrazić młodych rosyjskich „specjalistów”, którzy są zwolennikami Putina? Czy może będziemy łudzić się, że za „ruskim mirem” optują jedynie „ciemne masy”.
Ukraina miała paść w kilka dni: szybka akcja, atak z wielu stron. Porwanie władz i ustanowienie marionetkowego rządu podległego Kremlowi, żeby...
zobacz więcej
Faktem jest to, że zarówno Putin jak i wojna znajduje w Rosji wielu zwolenników, a część z nich stać na wakacje w Europie. Zdają sobie sprawę z tego zachodni przywódcy i władze UE. Reakcji jednak nadal brak. Jeśli rzecznicy „ruskiego miru” w tak bezczelny sposób deklarują swoje umiłowanie do zbrodniczego systemu, a pomimo tego korzystają z luksusów Zachodu, to nie tylko osłabia to sankcje, ale jest po prostu niemoralne i niesprawiedliwe.
Dlatego też grupa kilkudziesięciu europosłów m.in. z Polski, Litwy, Łotwy, Niemiec, Estonii, Szwecji, Finlandii i Czech napisała list do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli Von der Leyen, szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela, a także do premiera Czech, Petra Fiali, którego kraj sprawuje obecnie prezydencję w UE, w którym domagają się zawieszenia wydawania w Unii wiz turystycznych obywatelom Rosji.
Ich argumenty są logiczne, wynikają z uniwersalnego pojmowania sprawiedliwości, ale mają również na celu pokazanie zwolennikom Kremla, że popieranie tego zbrodniczego reżimu będzie ich słono kosztować – na wszelkim możliwym poziomie. Rosyjski faszyzm niczym nie różni się od swoich odpowiedników historycznych i musi też być tak traktowany.
Zapomnijmy o tym, że mamy do czynienia z wojną Putina, to jest wojna z Rosją, którą popiera zdecydowana większość mieszkańców tego kraju.
I tu pojawia się kolejny argument za zakazem – właśnie postawa Rosjan, którzy, w szczególności czynnie, sprzeciwstawiają się reżimowi Putina, ponosząc za to surowe konsekwencje. Dają przy tym przykład niesamowitej odwagi. Surowe sankcje jedynie wzmacniają ich antywojenne argumenty, a przez to dają szansę, że ich trud i poświęcenie nie pójdzie na marne.
Nie wolno nam zmarnować tego potencjału. Tak jak nie wolno nam, Europejczykom, przymykać oczy i godzić się na osłabianie restrykcji. Wtedy i tylko wtedy mają one sens i pomagają w walczącej o przetrwanie Ukrainie.
Petar Petrović
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia