
Wojna na Ukrainie trwa już pół roku, a Donald Tusk ani razu nie pojawił się w Kijowie. – Niemcom wojna rosyjsko-ukraińska, a szczególnie opór Ukraińców, jest bardzo nie na rękę. Tu jest klucz do polityki Tuska i PO – mówi portalowi tvp.info europoseł PiS Witold Waszczykowski. Szef delegacji PE ds. relacji z Ukrainą zapewnia, że nie jest prawdą, iż Sikorski nie mógł pojechać do Kijowa, bo potrzebował do tego zgody Brukseli.Przypomina niebezpiecznesłowa tego polityka z 2014 r., gdy straszył Ukraińców: „Podpiszcie porozumienie albo wszyscy zginiecie”.
Rosjanie mordują Ukraińców, odpowiedzialnością za wojnę obarczają Zachód, a jednocześnie bawią się na wakacjach w krajach Unii Europejskiej. Prof....
zobacz więcej
Premier Mateusz Morawiecki zaraz po inwazji Rosji na Ukrainę znalazł się w pierwszej zagranicznej delegacji przewódców odwiedzających Kijów i osobiście wspierających prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Z kolei prezydent RP Andrzej Duda od wybuchu wojny był na Ukrainie już trzykrotnie. Jako pierwszy zagraniczny przywódca przemawiał w tym czasie przed Radą Najwyższą Ukrainy, a w ostatnich dniach był pierwszym, którego tablica z nazwiskiem znalazła się w otwartej przez prezydenta Ukrainy Alei Odwagi.
W tym czasie lider PO Donald Tusk chwali się, że Ukraińcy ze łzami w oczach dziękują mu za „niepodległość Ukrainy”. O co chodzi? I dlaczego od rozpoczęcia inwazji 24 lutego szef Platformy ani razu nie pojawił się dotąd w Kijowie?
Zobacz także: Prezydent w Kijowie: Chcemy robić interesy opłacalne dla Polski i Ukrainy
– Ani Tusk, ani inni prominentni politycy PO nie byli na Ukrainie, bo ich polityka to podporządkowanie polskiej polityki zagranicznej dyplomacji niemieckiej. Niemcom wojna rosyjsko-ukraińska, a szczególnie opór Ukraińców, jest bardzo nie na rękę – tłumaczy w rozmowie z portalem tvp.info Witold Waszczykowski.
Minister spraw zagranicznych RP w latach 2015-18 i europoseł PiS podkreśla, że Niemcy są najsilniejszym państwem w Europie, ale o „najmniejszej kontrybucji na rzecz pomocy ukraińskiej obronie”.
– Są niechętni sankcjom na Rosję. Tu jest klucz do polityki Tuska i PO. Gdyby politycy niemieccy tam jeździli, to politycy PO albo by im towarzyszyli, albo sami wybieraliby się do Kijowa, aby dorównać kolegom z Berlina. Tymczasem Niemcy są gorzej niż neutralni. W związku z tym widać też brak aktywności po stronie polityków Platformy. To jest łatwe do wytłumaczenia – stwierdza Waszczykowski.
Pytania o to, dlaczego czołowi politycy PO nie odwiedzili dotąd Ukrainy, pojawiają się od połowy marca (gdy wrócili stamtąd Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński).
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nadal blokuje Polakom 160 mld zł z KPO. Europoseł PO Radosław Sikorski został zapytany, czy...
zobacz więcej
Europoseł Platformy Radosław Sikorski tłumaczył jednak: „Ja też to zaproponowałem chociażby Parlamentowi Europejskiemu, ale ja czekam na zgodę PE, żeby to zrobić w imieniu Unii Europejskiej, a nie indywidualnie”.
Czy rzeczywiście aby wybrać się na Ukrainę, europosłowie potrzebują zgody PE?
Zobacz także: Sikorski twierdzi, że chciałby jechać do Kijowa, ale czeka na zgodę Brukseli
– Oczywiście nie trzeba czekać na zgodę. Można dołączyć do którejś delegacji. Europosłowie mogą też wybrać się tam samodzielnie. Nie trzeba od razu jechać w strefę wojny. Można odwiedzić Lwów czy Kijów – odpowiada Witold Waszczykowski.
Polityk PiS przypomina, że stolicę Ukrainy odwiedziła już m.in. przewodnicząca PE Roberta Metsola.
– Przyjmowała też razem ze mną liczne ukraińskie delegacje. To ten sam problem. Sikorski pewnie ma bardziej bojową retorykę, ale podobnie jak Tusk nie przejawia żadnej aktywności ws. Ukrainy, z tych samych powodów co Tusk – braku zaangażowania w te sprawy niemieckiego rządu. W PE jest łatwo głosować nad rezolucjami i debatować, więc politycy opozycji chętnie zabierają tam głos. Z kolei gdy chodzi o bilateralne wsparcie, jest dużo gorzej – zaznacza.
Witold Waszczykowski jest szefem delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z Werchowną Radą (Radą Najwyższą Ukrainy).
W ocenie niemieckich mediów gdyby wszystkie kraje zachowywały się przez ostatnich sześć miesięcy tak jak rząd w Berlinie, „Kijów byłby dziś zajęty...
zobacz więcej
– Nie zauważyłem przez te pół roku, aby ci politycy wyrażali chęć przystąpienia do mojej delegacji, albo wzięcia udziału w spotkaniach z ukraińskimi politykami, których goszczę i w ten sposób wykazania swojego poparcia dla Ukrainy – mówi portalowi tvp.info europoseł PiS.
Zobacz także: Merkel zabrała głos ws. Polski. Waszczykowski: Jest skompromitowana
Przypomina, że również sami Ukraińcy latami upatrywali swojej przyszłości we współpracy z Berlinem. Gdy w Polsce rządziła jeszcze PO, na Ukrainie przy władzy był Petro Poroszenko i jego partia wchodząca w skład Europejskiej Partii Ludowej.
– Oni przez wiele lat stawiali na Niemców. Podobnie jak Kliczko, który został prominentnym politykiem i ma biznesy w Niemczech. W 2014 i 2015 r. wydawało im się, że rząd w Berlinie uratuje ich przed dalszą inwazją. Dzisiejsza partia rządząca Sługa Ludu należy z kolei do Renew Europe Emmanuela Macrona. To dowód, że po tylu latach nadal liczyli jak nie na Niemców, to na Francję. Dopiero w ostatnich miesiącach, kiedy wybuchła wojna, przekonali się, że mogą liczyć tylko na PiS – ocenia Waszczykowski.
Prezydent Andrzej Duda jest w Kijowiem gdzie rozmawiał już „w cztery oczy” w prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. – Omówiliśmy kwestie...
zobacz więcej
Europoseł odnosi się również do szokujących słów Sikorskiego z 2014 r. (wówczas szefa MSZ). Polityk PO podczas Euromajdanu pojechał do Kijowa negocjować warunki porozumienia. Na jednym z nagrań widać, jak zdenerwowany Sikorski wychodzi z kolejnego ze spotkań – z przedstawicielami opozycji wobec prorosyjskiego Wiktora Janukowycza. W pewnym momencie polityk Platformy rzuca do Ukraińców: „Jeśli nie podpiszecie (porozumienia – przyp. red.), będziecie mieli stan wyjątkowy, armię i wszyscy będziecie martwi”.
Zobacz także: „Dowód, że Polska stoi z Ukrainą ramię w ramię”. Szef BBN o wizycie prezydenta
– Sikorski chwali się swoim wystąpieniem z tamtego czasu, ale to, co mówi, to nieprawda. Zmuszał do podpisania porozumienia i nie miał wiedzy albo nie chciał wiedzieć, że Janukowycz już się pakował i uciekał – komentuje Waszczykowski.
– Proszę sobie wyobrazić sytuację: gdyby Janukowycz został i to porozumienie by podpisano, a było ono gwarantowane przez Rosję, to wtedy od lutego Janukowycz mógłby rządzić do końca 2014 r. Majdan miał to podpisać, ale pozostała część Ukrainy by się temu nie podporządkowała. Wojna domowa wybuchłaby na olbrzymią skalę w wielu rejonach Ukrainy. W związku z tym Sikorski i ta trojka, która wybrała się wtedy na Ukrainę, podjęli złą decyzję – ocenia.
Jak zapewnia, „Majdan już wtedy to rozumiał, bo widział, że władza skompromitowanego Janukowycza upada”.