Rosjanie stawiają na „mięso armatnie i szumowiny”. Tydzień temu świat obiegły nagrania eksplozji w rosyjskiej bazie na Krymie. Teraz kolejny magazyn amunicji okupantów na półwyspie stanął w płomieniach. Eksperci mówią o ważnym przełomie. – Wydawało się, że będzie to jedna symboliczna akcja. W tej chwili widać, że jest to już coś więcej – mówi o ukraińskich uderzeniach na tereny zajęte przez przeciwnika gen. Roman Polko. W rozmowie z portalem tvp.info dodaje, że gdy Rosjanie stawiają na „mięso armatnie i szumowiny”, ukraińska armia działa profesjonalnie i punktowo, a to daje nadzieje na kontrofensywę. Pierwsze nagrania spanikowanych rosyjskich turystów, którzy w popłochu uciekali z Krymu, zaczęły krążyć w sieci 9 sierpnia. Działo się to dzień po tym, jak w rosyjskiej bazie lotniczej Saki w miejscowości Nowofedoriwka doszło do serii wybuchów. Teraz (we wtorek) do sieci trafiły dziesiątki ujęć obrazujących kolejne eksplozje – tym razem w okolicach miasta Dżankoj. Filmy pokazujące płonącą amunicję eksplodującą z ogromną siłą robią duże wrażenie.Zobacz także -> Gen. Polko: NATO przestaje istnieć jako papierowy tygrys. Budujemy żelazną pięść Mnożą się pytania o to, kto i w jaki sposób dokonał tych ataków.– Wojska specjalne lubią ciszę – mówi portalowi tvp.info były dowódca GROM generał Roman Polko.Dodaje, że jednym z zadań wojsk specjalnych jest szkolenie i organizowanie partyzantki, ale też jedno z kluczowych zadań to rozpoznanie specjalne, czyli wskazywanie celów dla lotnictwa czy artylerii. – Przy tych nowoczesnych systemach natowskich, które docierają na Ukrainę, można to realizować w czasie rzeczywistym i wtedy, kiedy cel jest wykryty oraz jest wskazany środek ogniowy, natychmiast można podjąć się niszczenia tego celu – dodaje.Zaznacza, że ciężko na dzień dzisiejszy jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób Ukraińcy zaatakowali rosyjskie bazy na Krymie.Zobacz także -> Eksplozje w rosyjskiej bazie na Krymie. „Nikt nie zdoła się ukryć” [WIDEO] Wskazuje jednak na różnicę między obiema armiami. – Rosyjska stawia na mięso armatnie i masę sprzętu, a ukraińska profesjonalna armia, która ma duże chęci działania i wolę walki, otrzymuje precyzyjną broń i potrafi z niej korzystać, bo te uderzenia w składy paliw, magazyny amunicji i obiekty wojskowe są realizowane bardzo dokładnie – wskazuje.Dodaje, że po stronie broniących się nie ma przypadkowych akcji. – Ukrainie wyraźnie zależy, żeby w toku prowadzonych przez nich działań nie ucierpieli cywile – podkreśla. #wieszwiecejPolub nas Będzie ukraińska kontrofensywa? „Rosjanie nie mają sił”Generał Roman Polko w rozmowie z portalem tvp.info przyznaje, że po zeszłotygodniowym ataku na jeden z rosyjskich magazynów można było odnieść wrażenie, że jest to symboliczna akcja mająca nastraszyć wroga i pokazać, że Ukraińcy są w stanie sięgnąć go nawet 200 km za linią frontu.– W tej chwili widać, że jest to już coś więcej. Mam nadzieję, że Ukraińcy będą rozwijać tę ofensywę. To powinny być działania, które nie tylko pozbawią wypoczywających na Krymie Rosjan komfortu i przypomną im, że toczy się wojna. Dobrze, aby pozwoliło to też przeprowadzić na południu ofensywę, o której mówił prezydent Wołodymyr Zełenski – komentuje Polko.W tym miejscu wskazuje na wyparcie Rosjan przynajmniej z części zajmowanych ukraińskich terenów. – Raczej nie oczekuję, że będzie to szybkie i spektakularne działanie, ale konsekwentne i wytrwałe – mówi. Przyznaje, że w dużej mierze będzie to uzależnione od tego, jak Zachód będzie wspierał Ukrainę dostawami kolejnego sprzętu.Zobacz także -> Brytyjski wywiad: Rosyjska flota ma problem ze skuteczną kontrolą Morza Czarnego Ocenia przy tym, że ukraińska kontrofensywa nie jest wykluczona. Tym bardziej, że „Rosjanie nie mają sił”. – By bronić terenów zajętych na Ukrainie musieli się już częściowo wycofać z Donbasu – zauważa. Scholz i Orban się ockną?Jak mówi nam były dowódca GROM, kolejny atak na bazę na Krymie jest elementem prowadzonej wojny, ale równocześnie sygnałem dla Zachodu, że środki przeznaczane na wspieranie Ukrainy są dobrze wykorzystane. Jeżeli Zachód naprawdę wspiera Ukrainę i chce doprowadzić do jej wyzwolenia oraz odzyskania okupowanych terenów, powinien odebrać te sygnały jako zapewnienie, że „to, co wielu ludziom wydawało się niemożliwe, staje się realne”. – To też odpowiedź na działania niektórych przywódców jak Olaf Scholz czy Viktor Orban, którzy najchętniej zamroziliby ten konflikt i oddali Rosji część Ukrainy za cenę świętego spokoju i powrót do dawnych biznesów. Takiego powrotu z pewnością już nie będzie. Opór Ukraińców pokazuje wyraźnie, że mamy już wojnę partyzancką, Ukraina będzie się broniła, a Zachód ma obowiązek jej pomagać – zaznacza Polko.„Wagnerowcy, szumowiny i najemnicy”Pytany przez nas na koniec o nagrania rosyjskich turystów uciekających z Krymu, Polko przyznaje, że te „obrazki go cieszyły”.– Z jednej strony Ukraińcy giną, a z drugiej Rosjanie czerpią z tego radość i wypoczywają na splamionej ukraińską krwią ziemi – zaznaczył.Zobacz także -> Ukraina: Poświęcono odremontowaną kwaterę żołnierzy 1920 roku Uważa, że wcześniej czy później informacje o porażkach na Krymie zaczną docierać do szerokiej opinii publicznej w Rosji.– Proces dotarcia do świadomości społecznej nie jest zbyt szybki. W tej wojnie giną ludzie z rosyjskich kresów, którzy często nie znają nawet rosyjskiego. Jacyś wagnerowcy, szumowiny i najemnicy. Rosja prowadzi tę wojnę w dużej mierze poprzez mięso armatnie pozyskiwane z zewnątrz. Teraz zaczyna to w końcu dotykać samych Rosjan – zauważa generał.Przypomina też, że w wojnę na Ukrainie zwykli Rosjanie nie są zaangażowani, bo Kijów w przeciwieństwie do Moskwy nie wydaje rozkazów atakowania ludności cywilnej. – Ale miejmy nadzieję, że to do nich dotrze i odbierze się im poczucie bezpieczeństwa, które według Rosjan obecnie zapewnia im Władimir Putin – podsumowuje Polko.