
Alaksandr Łukaszenka dekretem zwolnił ze służby wojskowej generałów Hienadzia Kazłouskiego, dowódcę wojsk rakietowych i artylerii armii białoruskiej, oraz Ihara Dziemidzienkę, pierwszego zastępcę przewodniczącego Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego. Białoruski dyktator przedstawił też nominacje na dowódcze stanowiska, podało Radio Swoboda.
Polacy i NATO są gotowi wejść i zając zachodnią Ukrainę, tak jak to było przed 1939 r. Jest to również ich strategia wobec zachodniej Białorusi –...
zobacz więcej
Na dowódcze stanowiska zostali nominowani pułkownicy: Siarhiej Frałou na szefa sztabu generalnego armii białoruskiej i pierwszego zastępcę dowódcy lotnictwa wojskowego i obrony przeciwlotniczej, i Rusłan Czechau na dowódcę wojsk rakietowych i artylerii.
Nominacja pułkowników na stanowiska dowódcze tak wysokiego szczebla jest zjawiskiem bezprecedensowym. Nie opublikowano jeszcze ich biografii, ale nazwiska świadczą o ich rosyjskim pochodzeniu. Zwolniono generałów Białorusinów.
Zmiany w dowództwie armii i przede wszystkim obrony przeciwlotniczej nastąpiły czwarty dzień po ostrzale rakietowym zajętej przez Rosjan bazy wojskowej w Ziabraucy obok Homla w Białorusi.
W minionym tygodniu sztab generalny armii ukraińskiej poinformował, że do 13 tys. wojskowych i milicjantów białoruskich jest gotowych wziąć udział w wojnie przeciwko Ukrainie. Zastępca kierownika Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Ołeksij Hromow powiedział podczas briefingu w Kijowie, że główna motywacja ma charakter ekonomiczny.
Czytaj także: Zaskakujące słowa Łukaszenki do generalicji
– Do 13 tys. wojskowych służby czynnej i rezerwy jednostek sił specjalnych i oddziałów specjalnych milicji podpisało zgodę na udział w wojnie przeciwko Ukrainie. Główny motyw jest materialno-finansowy. Nie ma żadnej motywacji ideologicznej w działaniach wojsk okupacyjnych. Nikt nie wierzy w żadną „denazyfikację” ani w „obronę praw ludności rosyjskojęzycznej”. Strach i pieniądze są głównymi czynnikami rosyjskich działań wojennych – wyjaśniał Hromow.
Rosja co raz bardziej natarczywie wciąga Białoruś do wojny przeciwko Ukrainie. Prezydent Aleksandr Łukaszenka zarzeka się, że nie chce brać udziału w konflikcie. Twierdzi jednak, że to od rządu Ukrainy zależy zakończenie konfliktu.
Jego zdaniem Kijów powinien wznowić rozmowy pokojowe z Moskwą i zaakceptować jej żądania. Ukraińskie władze uznają tego rodzaje sugestie za absurdalne.