Prof. Krysiak o niektórych decyzjach UE: To komunizm! – Niemcy sami podcinają sobie gałąź, na której siedzą – mówi portalowi tvp.info o blokowaniu Polsce pieniędzy z KPO prof. Zbigniew Krysiak, wykładowca SGH i prezes Instytutu Myśli Schumana. Podkreśla, że w dobie kryzysu w tarapatach są też niemieccy producenci, dla których współpraca z Polską jest bardzo ważna. Berlin wciąż jednak wyżej stawia ideologię niż prawo i ekonomię, ale lada dzień może się to zmienić. – Ich sytuacja jest niestabilna. W Niemczech prokuratura nie zaczęłaby analizować sprawy kanclerza, gdyby nie była ona poważna – przekonuje profesor. Polska miała otrzymać z Krajowego Programu Odbudowy 160 mld złotych. Czy pieniądze te rzeczywiście są blokowane dlatego, że nie spełniliśmy jakichś warunków?Zapytany o sprawę prof. Zbigniew Krysiak przypomina, że już w traktacie z Maastricht ustalono, że dług publiczny państwa członkowskiego nie może przekraczać 60 procent PKB. Tymczasem kraje takie jak Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Austria, Belgia czy Hiszpania nie spełniają tych kryteriów. Zobacz także -> Posłanka PO ujawnia: Pieniądze z KPO pojawią się po zmianie władzy – Wszyscy dawno przekroczyli 60 proc. długo do PKB i są obojętni wobec takiego stanu rzeczy. Gdyby do takiego łamania limitów dochodziło w Polsce, zaraz mielibyśmy unijny atak. To pokazuje, że w Brukseli nie ma profesjonalnego podejścia ekonomicznego. Dominują względy ideologiczne – wyjaśnia wykładowca SGH.Niemiecki biznes cierpi, Berlin czeka na Tuska– Komisja Europejska i pani Ursula von der Leyen szantażują nas wywierając presję na zmianę rządu, bo woleliby mieć w Polsce rząd Donalda Tuska. Do tego nie dojdzie, na co wskazują różne sondaże. Komisja podejmuje więc duże ryzyko – dodaje prof. Zbigniew Krysiak.Ekonomista zauważa, że uderzając w polską gospodarkę, Berlin ogranicza też własnych przedsiębiorców, bo pieniądze, które mogłyby już krążyć, wciąż „nie pracują”.Zobacz także -> Nakaz przykręcenia kaloryferów. Na ile stopni mogą liczyć Niemcy? – Środki z KPO miały być przeznaczone na odbudowę polskiej gospodarki, ale to wsparcie jest również działaniem na rzecz poprawy sytuacji gospodarczej w innych krajach, bo gospodarka to system naczyń połączonych. Wiemy, że wymiana handlowa z Niemcami to ok. 1/4 naszego PKB. W związku z tym ze strony środowiska niemieckich małych i średnich przedsiębiorców już pojawiają się mocne zarzuty. Są one na razie mało nagłaśniane, ale jasno pokazują się, że blokując pieniądze Polsce, Niemcy sami podcinają sobie gałąź, na której siedzą – przekonuje. #wieszwiecejPolub nas W rozmowie z portalem tvp.info ekonomista przypomina, że w Polsce powstaje wiele półproduktów, które potem wysyłane są do Niemiec do produkcji końcowej. – Produkcja końcowa ma to do siebie, że posiada największą wartość dodaną. Czyli tutaj nasz wkład do produkcji mógłby być tańszy. Niemcy ponosiliby niższe koszty wkładu do swojej produkcji finalnej. W tym kontekście von der Leyen już się przeliczyła. Wciąż pozostaje ona pod silnym wpływem takich ideologów jak Guy Verhofstadt, ale z dnia na dzień będzie też pod coraz większą presją przedsiębiorców – zapewnia.Gorąco za zachodnią granicą – problemy ScholzaJak mówi Krysiak, „presja w Niemczech jest coraz większa” także dlatego, że sytuacja polityczna na najwyższych szczeblach staje się niestabilna.Zobacz także -> Problemy Scholza. Co zrobi prokuratura po zaskakującym odkryciu w śmieciach kanclerza? – Przypomnę, że prokuratura zaczęła analizować postępowania kanclerza Olafa Scholza oraz jego prawdopodobne nadużycia. To sygnał, że zaczyna się tam robić gorąco. Wiemy, że wymiar sprawiedliwości jest pod istotnym wpływem rządu centralnego. Skoro w takim momencie śledczy zaczynają badać sprawę, to znaczy, że jest tam silne napięcie, podnoszone także ze strony sektora przedsiębiorstw. Myślę, że ten czynnik może być istotny i decydujący – podkreśla mówiąc, że chodzi przecież o „grube miliony”.Jego zdaniem, w Niemczech nawet politycy opozycji najpierw kilka razy pomyślą, zanim przekażą mediom informacje uderzające w swoich adwersarzy. – Prokuratura też nie zaczęłaby analizować sprawy kanclerza, gdyby temat nie był poważny i wiarygodny. Nawet jeśli nie zakończy się to szybkim rozstrzygnięciem czy wyrokiem, widzimy, że różne środowiska zaczynają stawać w opozycji do Scholza – stwierdza. Jak mówi, niestabilnie robi się także wokół szefowej KE Ursuli von der Leyen. Niemka wywodzi się z CDU (Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej) i ważne były dla niej postulaty dotyczące rodziny czy wspólnoty narodowej. – Dziś stała się partyjnym wykonawcą różnych kierunków ideologicznych – ocenia Krysiak według którego, nie wszystkim w Niemczech się to podoba.Miliardy z KPO i wpływ na polską gospodarkęProfesora finansów w Szkole Głównej Handlowej pytamy również, czy pieniądze z KPO mogłyby znacząco poprawić obecną sytuację ekonomiczną w Polsce.Krajowy Plan Odbudowy to program, który składa się z 54 inwestycji i 48 reform. Miał wzmocnić polską gospodarkę oraz sprawić, że będzie ona łatwiej znosić wszelkie kryzysy. Zakładał, że trafi do nas 160 mld euro.Zobacz także -> Parys: W Niemczech ponad tysiąc kłamliwych publikacji na temat Polski – Ta kwota będzie rozłożona na kilka lat, więc średnio moglibyśmy pewnie liczyć na około 30 mld zł rocznie. Tymczasem my tylko na programy inwestycyjne takie jak 500 Plus czy 13. emerytura wydajemy ponad 40 mld zł rocznie. To pokazuje, że w kontekście KPO nie mówimy o jakichś kosmicznych kwotach. Nasza gospodarka za rządów Mateusza Morawieckiego jest niezwykle wydajna. Redukcje podatków i inne działania sprawiły, że mamy naprawdę duże wpływy budżetowe. Usunięto mafie podatkowe, a w całej UE jesteśmy w grupie państw z najniższym stosunkiem długu do PKB. Gdy u nas wynosi on ponad 50 proc., w wielu krajach dawno przekroczył 100 proc. – wymienia Zbigniew Krysiak. Przekonuje, że jest to dowód, iż nasza sytuacja jest stabilna… choć nie zawsze taka była, bo na przykład Donald Tusk w 2013 roku zabrał Polakom pieniądze z OFE, właśnie aby spełnić oczekiwania unijnych urzędników i nie przekroczyć progu 60 proc. długo do PKB.– Pamiętajmy też, że w dużej części KPO to pożyczka, czyli pieniądze, które będziemy musieli zwrócić. Tymczasem pieniądze, które wypłacamy na przykład na program 500 Plus są wypracowane, realne i istnieją. Nie są to pożyczki. Niski poziom długu do PKB jest tak ważny, bo dzięki obecnej sytuacji nie musimy zaciągać kredytów. Tymczasem KPO to w dużej części jest kredyt z Unii – przypomina.Ekonomista zauważa również, że w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii stopy procentowe zbliżają się do poziomu 3 proc. W strefie euro wciąż pozostają niskie, ale zdaniem Krysiaka, również będą rosły. – To znaczy, że koszt tego kredytu będzie istotnie wzrastał. Wcale nie będzie tak, że to będzie tani pieniądz. Dowodem na to jest zmiana struktury długu publicznego z ostatnich lat. W Polsce przenosimy się z długu zaciąganego w euro od podmiotów zagranicznych na dług zaciągany od Polaków. To korzystniejsze i mniej ryzykowne. Jeżeli bierzemy kredyt od obywateli, to płacimy oprocentowanie, czyli zarabiają na tym nasi, a nie podmioty zagraniczne – zauważa.Krysiak: To już jest komunizm!W rozmowie z portalem tvp.info prof. Krysiak podkreśla, że warto się starać o każde pieniądze dla obywateli, dlatego należy także starać się o środki z KPO. Uważa jednak, że „jako Polska musimy też dbać o ucywilizowanie Unii Europejskiej”. Jak stwierdza, w relacjach z Brukselą pojawia się „dziczenie”, bo Ursula von der Leyen jest pod silną presją niemieckiego rządu. Zobacz także -> Fatalne dane. Ceny żywności w Niemczech rosną w rekordowym tempie – Już w umowie koalicyjnej Niemcy założyli sobie, że chcą iść w kierunku superpaństwa i usunąć zasadę jednomyślności. Podjęli takie kuriozalne decyzje jak zapisanie w tamtej umowie, że podatek ETS nie może być mniejszy niż 60 euro za tonę CO2. To już jest komunizm i gospodarka centralnie sterowana! Ten podatek powinien mieć charakter rynkowy, a tak mamy napędzanie inflacji. W październiku 2021 roku podatek kosztował 30 euro, a chwilę później ponad 100 euro. Były to ważne decyzje inicjujące procesy inflacyjne. Dziś wszyscy jesteśmy zakładnikami niemieckich posunięć – stwierdza.Na koniec przyznaje, że potężny kryzys może się jednak przyczynić do otrzeźwienia. Niemcy, chociaż dla własnych korzyści utrzymują niskie stopy procentowe całej strefy euro, i tak znalazły się na skraju recesji. Wysokie koszty energii sprawiają, że widmo bankructwa zagląda w oczy coraz większej liczby niemieckich przedsiębiorców. Zbliżanie się do dna sprzyja refleksji i może sprawić, że Berlin będzie zmuszony zmienić strategię, także tę wobec Polski.