Czego tak naprawdę chce Komisja Europejska? – Bruksela maksymalizuje swoje żądania i tak interpretuje polskie działania, żeby uniemożliwić odkręcenie kurka z pieniędzmi – mówi w rozmowie z portalem tvp.info prof. Tomasz Grzegorz Grosse. Jak zaznacza, spór o KPO ma na celu „doprowadzenie do całkowitego poddania się woli Unii w każdej sprawie, włącznie z centralizacją europejską”. – Rząd w Warszawie zaostrzył retorykę, (…) natomiast w żadnym stopniu nie przybliża nas do tego, by fundusze europejskie zaczęły płynąć do Polski – mówi politolog, socjolog, wykładowca UW. Spór o KPO to „być albo nie być” miliardów euro dla polskich podatników. Rząd Zjednoczonej Prawicy przekonuje, że wypełnił postawione przez Unię warunki i pieniądze powinny w końcu ruszyć. W tym samym czasie Komisja Europejska wyraża niezadowolenie i chce od Polski kolejnych ustępstw.Czy ten polityczny pat da się jeszcze przełamać?– Jeżeli dotychczasowa polityka rządu będzie kontynuowana, to KE i PE z pewnością nie pójdą na żadne kompromisy, natomiast rząd jak się wydaje będzie miał poważne kłopoty, żeby przyjmować kolejne warunki, które jak wszystko wskazuje strona unijna dalej będzie formułowała – mówi portalowi tvp.info prof. Tomasz Grzegorz Grosse.Zobacz także -> Posłanka PO ujawnia: Pieniądze z KPO pojawią się po zmianie władzy – Póki co, rząd w Warszawie zaostrzył retorykę starając się przerzucić winę za brak pieniędzy z KPO na Brukselę i polską opozycję. Ta strategia ma uzasadnienie z punktu widzenia zbliżających się wyborów, natomiast w żadnym stopniu nie przybliża nas do tego, by fundusze europejskie zaczęły płynąć do Polski – dodaje.Ekspert w zakresie polityki gospodarczej Unii Europejskiej przypomina, że „były trzy tak zwane kamienie milowe oraz ponad setka różnych warunków – niekiedy bardzo trudnych do spełnienia zarówno pod względem finansowym, jak i politycznym”. To od nich uzależnione było odmrożenie środków europejskich. #wieszwiecejPolub nas – Jak widać, Bruksela maksymalizuje swoje żądania i tak interpretuje polskie działania, żeby uniemożliwić odkręcenie kurka z pieniędzmi. Co więcej, przedstawia nawet nowe warunki oprócz tych, które do tej pory były ustalone – tłumaczy.Grosse o polskim „nie” dla unijnego federalizmuPrzedstawiciele Niemiec, w tym szefowa KE Ursula von der Leyen oraz kanclerz Olaf Scholz, coraz częściej podnoszą temat zniesienia unijnego weta. Czy ta sprawa ma wpływ na bój o Krajowy Plan Odbudowy i tylnymi drzwiami wpisuje się w spis kamieni milowych?– Wszystkie te warunki są trudne dla konserwatywnego rządu. Przede wszystkim dlatego, że są to bardzo poważne ustępstwa w wielu sprawach związanych z kształtem sądownictwa w Polsce oraz ingerencją europejskich instytucji w kompetencje, które powinny być wyłączne dla państwa członkowskiego. Cała sprawa faktycznie ma też związek z polską dezaprobatą dla federalizmu w Europie – uważa prof. Grosse. Zobacz także -> Polska zaskarży KE ws. blokowania KPO? Fogiel: Być może warto to rozważyć W jego ocenie chodzi o brak zgody na to, że „wbrew traktatom Bruksela zagarnia coraz więcej kompetencji”. Unijnym elitom nie podoba się, że rząd w Warszawie odrzuca ekspansję kompetencyjną Komisji i Parlamentu. – Tymczasem chcąc otrzymywać fundusze europejskie musi się godzić na dużo więcej. Chociażby w kryzysie energetycznym wprowadzać kolejne ustawy, które przerzucają koszty na odbiorców energii. Widzimy, że w okresie przedwyborczym i nasilających się kryzysów energetycznych oraz gospodarczych, te wszystkie warunki stawiają rząd pod ścianą – przyznaje ekspert.Wykładowca UW podkreśla przy tym, że „dotychczasowa strategia relacji z Brukselą kompletnie zawiodła”. – Wszyscy wiedzą, że nie doprowadzi ona do poprawy sytuacji, a z drugiej strony rząd nie ma żadnej alternatywnej strategii działania. Żadnej poza zaostrzeniem retoryki – mówi.Uniemożliwić Polsce „wstanie z kolan”Prof. Grosse ocenia w rozmowie z portalem tvp.info, że „spór o KPO ma na celu nie tylko uniemożliwienie polskiemu rządowi »wstanie z kolan« i prowadzenie bardziej podmiotowej polityki na arenie międzynarodowej, ale doprowadzenie do całkowitego poddania się woli Brukseli w każdej sprawie, włącznie z centralizacją europejską”. Zobacz także -> Co dalej z KPO? Premier: Pierwszy wniosek na przełomie października i listopada – Chodzi o oddanie Unii suwerenności w każdej dziedzinie, która do tej pory jest chroniona przez głosowanie jednomyślne – dodaje.– To znaczy, że tak naprawdę fundusze europejskie są łapówką, którą mają otrzymać polski rząd i społeczeństwo. W zamian oczekuje się uległości w bardzo wielu istotnych dla niepodległości sprawach – tłumaczy politolog. Czym jest KPO?Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) to program, który składa się z 54 inwestycji i 48 reform. Polska ma z niego otrzymać ok. 160 mld złotych, w tym ponad 100 mld złotych w postaci dotacji i ponad 50 mld złotych w formie preferencyjnych pożyczek.Zobacz także -> Jasina: Pieniądze z KPO należą się polskiemu społeczeństwu Aby go zaakceptować, KE zażądała od Polski zmian w reformie wymiaru sprawiedliwości. Był wśród nich postulat likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Polska, poprzez nowelizację ustawy autorstwa prezydenta, faktycznie Izbę zlikwidowała i powołała Izbę Odpowiedzialności Zawodowej.Szefowa Komisji Ursula von der Leyen stwierdziła, że ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną jest wprawdzie „ważnym krokiem”, ale nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej.