
W środku kryzysu chińsko-amerykańskiego po wizycie przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie, serwis Onet publikuje artykuł ambasadora Chin Suna Linjianga pt. „Dlaczego Pelosi nie powinna była jechać na Tajwan”. Niemal w tym samym czasie Pekin ogłasza sankcje na amerykańską polityk.
Rośnie napięcie wywołane wizytą przewodniczącej Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi w Tajpej. Media – lokalne i zagraniczne –...
zobacz więcej
Przypomnijmy – Chiny od czwartku prowadzą bezprecedensowe manewry wojskowe na wodach i w przestrzeni powietrznej otaczających Tajwan w reakcji na środową wizytę na wyspie Nancy Pelosi, przeciwko której Pekin stanowczo protestował.
Pelosi opuściła Tajwan w środę po spotkaniu m.in. z prezydent Tsai Ing-wen. Następnie udała się do Korei Południowej i Japonii.
Groźby Pekinu wywołują duże obawy społeczności międzynarodowej. Ministrowie spraw zagranicznych państw G7 i szef unijnej dyplomacji Josep Borrell wydali nawet oświadczenie, w którym zapewniają o „wspólnym zobowiązaniu do utrzymania opartego na zasadach ładu międzynarodowego, pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej i poza nią”.
Pekin nie pozostawił tego bez odpowiedzi. W piątek tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że wzywa ambasadorów państw sygnatariuszy wspomnianego oświadczenia, by przekazać im protest chińskich władz. W dodatku nałożono sankcje na Pelosi, które obejmują przewodniczącą Izby Reprezentantów USA oraz członków jej najbliższej rodziny.
Spór między Waszyngtonem i Pekinem od kilku dni jest jednym z najważniejszych tematów w mediach na całym świecie.
Zaskakujący może się wydawać zatem fakt, że portal Onet w piątek zdecydował się opublikować opinię ambasadora Chin w Polsce. W tekście pt. „Dlaczego Pelosi nie powinna była jechać na Tajwan” Sun Linjiang przekonuje, że „chińska strona nie może siedzieć bezczynnie”, a wizyta amerykańskiej polityk na Tajwanie to „bezczelna ingerencja w wewnętrzne sprawy Chin”.
„Zasada »jednych Chin« to rdzeń kluczowych interesów Chin. Stanowi ona czerwoną linię, której nie należy przekraczać. Tajwan od wieków był nieodłączną częścią Chin, podobnie jak inne prowincje i regiony w Chinach, za których zasiedlenie i rozwój odpowiada ludność wszystkich grup etnicznych Chin. Od zawsze podtrzymuje się tam chińskie tradycje kulturowe” – czytamy w publikacji Onetu.
Co ciekawe, list chińskiego ambasadora w tym tygodniu publikowała także „Rzeczpospolita”:
Zobacz także: Chiny wystrzeliły rakiety balistyczne. Japonia: Pociski uderzyły w naszą wyłączną strefę