
Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders żąda m.in.. możliwości kwestionowania statusu sędziów przez innych sędziów. Zdaniem ministra Michała Wójcika oznacza to, że komisarz usiłuje wymusić na Polsce łamanie konstytucji. Według Reyndersa Bruksela dysponuje tutaj skutecznym środkiem nacisku. Jest nim presja budżetowa. W rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” urzędnik odrzuca argument, że Polska pilnie potrzebuje pieniędzy z funduszu odbudowy, aby sfinansować pomoc dla uchodźców wojennych z Ukrainy.
– „Prawo Dudy” nie wypełnia kamieni milowych – stwierdziła wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová w odpowiedzi na pytanie niemieckiego eurodeputowanego...
zobacz więcej
Odstąpienie od nieuzasadnionego wstrzymywania – również w czasie wojny – należnych Polsce środków Reynders nazywa „wojennym rabatem” i udowadnia, że Bruksela nie może go udzielić, bo... „straci wiarygodność” w oczach Ukraińców.
– Właśnie dlatego, że jesteśmy zaangażowani w porządek międzynarodowy oparty na zasadach, sami musimy przestrzegać zasad praworządności. W przeciwnym razie tracimy wiarygodność. Jak możemy żądać od Ukrainy reform, jeśli teraz damy Polsce swego rodzaju „wojenny rabat”? – pytał komisarz.
Reynders podtrzymał opinie wygłaszane już przez jego szefową Ursulę von der Leyen, jak i wiceprzewodniczącą KE Věrę Jourovą, według których uchwalona ustawa o reformie wymiaru sprawiedliwości „nie spełnia kamieni milowych”. To właśnie uchwalenie tej ustawy miało odblokować fundusze z KPO.
Teraz Reynders wysuwa inne żądanie. – Potrzebujemy nie tylko niezależnej izby, która będzie decydować o postępowaniu dyscyplinarnym. Musi być też możliwość kwestionowania przez sędziów statusu innych sędziów – mówił niemieckim dziennikarzom. Minister w Kancelarii Premiera Michał Wójcik ocenił, że ten postulat to żądanie łamania polskiej konstytucji.
Zaraz po rozpoczęciu przez Kreml agresji na Ukrainę Reynders uzasadniał finansowe karanie Polski stosunkiem do Rosji.
– Ponieważ każemy Rosji respektować prawo międzynarodowe, musimy również wykonać własną pracę domową w Unii Europejskiej. Nie może być u nas jakiegokolwiek łamania praworządności. Musimy być bardzo uważni co do tego jak funkcjonuje porządek demokratyczny w Unii Europejskiej, jeśli chcemy napominać choćby Rosję – tłumaczył wówczas belgijski polityk, wcześniej pełniący funkcję szefa dyplomacji swojego kraju.
Jak przypomniał w maju eurodeputowany Joachim Brudziński, powołując się na słowa byłej ambasador USA Georgette Mosbacher, teza o łamaniu praworządności przez Polskę jest elementem rosyjskiej dezinformacji. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.