
Na rowerze przejechał już ponad 160 tys. km. Odwiedził kilkadziesiąt państw na czterech kontynentach i często wybierał trasy poza utartym szlakiem. Podróżnik Łukasz Ziętek niedawno wrócił z wyprawy po Republice Południowej Afryki. Portalowi tvp.info opowiedział o swoich największych przygodach, krajobrazach, które skradły jego serce, a także o napadach, przez które stracił sprzęt elektroniczny i wiele zdjęć z podróży.
Egzotyczna, tania i chętnie odwiedzana przez Polaków. Malownicza Sri Lanka, małe państwo położone na wyspie Cejlon, ogłosiła bankructwo! Rząd nie...
zobacz więcej
Łukaszu na rowerze przejechałeś m. in. Iran, Azerbejdżan, Etiopię, Kenię, Indonezję czy Dominikanę. Ale napisałeś w jednym z postów w mediach społecznościowych, że to wyprawa do Republiki Południowej Afryki była najpiękniejsza ze wszystkich. Dlaczego? Czym cię urzekła RPA?
Po Republice Południowej Afryki przejechałem 2 300 km. Moja trasa rowerowa biegła przez Kapsztad, Port Elizabeth, trasę oceaniczną i powrót między innymi przez słynną drogę turystyczną Route 62. Moje serce skradły Kapsztad i Hermanus. To miasta, w których naprawdę mógłbym zamieszkać...Dla mnie RPA to kraj niezwykle piękny pod kątem przyrody. Krajobrazy zapierają dech w piersiach. Zdjęcia wychodzą w tak cudnych kolorach, że nie trzeba ich nawet obrabiać. I ten kolor wody!Ocean ma wiele odcieni błękitu czy lazuru… Tego nie da się opisać. A do tego pola zbóż ciągnące się dziesiątkami kilometrów i ich niesamowici, przyjaźni właściciele. Nie mogłem nasycić oczu widokami. Góry i chmury tworzyły niesamowite kompozycje. Jak wiesz, wszystkie swoje przygody i wrażenia opisuję na swojej stronie „Całe życie na rowerze”. W RPA relacjonowałem każdy mój dzień. I choć wróciłem, to znowu mnie ciągnie do RPA. Mimo dwóch napadów, które mi się przytrafiły...
Przepłynął Amazonię, przedzierał się przez syberyjską tajgę, na nartach pokonał kilkaset kilometrów po zamarzniętej rzece Kołymie, a w marcu...
zobacz więcej
No właśnie, o to chciałam cię zapytać. Republika Południowej Afryki uchodzi za kraj bardzo niebezpieczny. Czytałam, że dwukrotnie zaatakowali cię nożownicy. Ukradli ci aparat fotograficzny, kamerę go pro, telefon...Gdzie doszło do tych ataków?
Krążą informacje, że kraj jest bardzo niebezpieczny, na co wpływa m. in. rasizm czarnych ludzi do białych, ataki, napady kradzieże, dźgnięcia nożami, postrzelenia i morderstwa. To wszystko prawda. Ja miałem dwa napady. Pierwszy już w trzecim dniu jazdy. Na drodze z Kapsztadu do Hermanus byłem wstępnie obserwowany przez trzech mężczyzn w aucie osobowym. Na początku nie czułem się jednak zagrożony. Później ten samochód wjechał w mój rower, ale udało się utrzymać równowagę. Jeden z mężczyzn podbiegł z nożem w moim kierunku. Szybko wyjechałem rowerem na środek ulicy i machałem rękami, aby zatrzymać inne samochody. Udało się, bo zatrzymały się dwa, które odgrodziły mnie od napastnika. Z pomocą kierowców udało mi się odjechać bezpiecznie. Na tej drodze napady to codzienność, bo blisko jest do rozległych slumsów.
A drugi napad?
Drugi napad zdarzył mi się już po zakończeniu wyprawy. Jechałem rowerem na lotnisko. I na 8. km przed dotarciem do celu wyskoczyło mi dwóch chłopaków na trasie, którzy podbiegli z nożami. Wypadł mi telefon i podbiegłem, żeby go zabrać, ale jeden z chłopaków okazał się szybszy. Jego kolega próbował zabrać mi rower. Udało mi się mu wyrwać rower, uderzyłem go w plecy i upadł. Ale straciłem plecak z całą zawartością elektroniki, wszystkie karty ze zdjęciami, baterie. Jeden z chłopaków podbiegł do mnie z nożem i próbował zranić mnie w udo. Odskoczyłem, a oni uciekli. Trwało to wszystko bardzo krótko. Miałem dużo szczęścia.
Na szczęście wyszedłeś cało z napadów.. Ale ryzykowałeś, bo wielokrotnie przejeżdżałeś także przez slumsy…
Ogromne poniemieckie bunkry, podziemna trasa rowerowa, krystalicznie czyste jeziora, urokliwe miejscowości, nieskażona przyroda i największe w...
zobacz więcej
Powiem szczerze, że slumsy zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Gdyby nie utrata kamery, to pokazałbym jak wygląda w nich prawdziwe życie. Wszystko miałem nagrane. Chciałem pokazać codzienność mieszkańców, tragiczne warunki w jakich żyją, domy z blachy...I tę ogromną nędzę, której nie da się opisać.
Słyszałam, że musiałeś zmagać się na trasie nie tylko z mocnym słońcem, brakiem wody , ale także z owadami, które mocno ci doskwierały
Owady bardzo mi przeszkadzały, gdy przejeżdżałem przez pola zbóż. Były to także tereny bagienne. Muchy atakowały nogi, ręce i głowę. Gryzły od razu. I to boleśnie. Te muchy były duże, bo miały ok. 3,5 cm. Problemem było zrobienie jednego, niezamazanego zdjęcia. Jednak najbardziej dokuczał mi silny wiatr. Zdarzało się, że wiał ze średnią prędkością 30 km/h. Wiało codziennie i ciągle w twarz. To efekt prądów oceanicznych. Lokalni ludzie pokazywali mi wiatr na mapach, mówili o jego sile. Czasem wiało tak bardzo, że musiałem zejść z roweru i przeczekać kilka minut, bo praktycznie nie dało się jechać. Jazda w tak silnym wietrze nie miała sensu, bo szybko opadłbym z sił. Tym bardziej, że trasę miałem podzieloną na odcinki.
Ile kilometrów dziennie pokonywałeś?
Wszystko zależało od odcinka. Najkrótszy miał zaledwie 11 kilometrów – ale to jeździłem głównie po Kapsztadzie. Najdłuższy miał aż 186 km. To był 17. dzień podróży. Trasa biegła następująco: Albertinia – Riversdale- Heidelberg- Swellendam - Stormsvlei – Bellville. Długi dzień i bardzo długi odcinek. A do tego doszła walka z silnym wiatrem, jak zresztą każdego dnia w RPA. Na wspomnianym odcinku wiatr wiał z prędkością nawet 40 km/h.
Kolorowe stroje, kilkanaście procesji i tradycyjne tańce. Cuzco hucznie świętuje Boże Ciało. Tu wiara chrześcijańska łączy się z indiańskimi...
zobacz więcej
A co najbardziej zaskoczyło cię w RPA?
Piękno tego kraju! Uroda RPA jest niepowtarzalna. Niesamowite plaże, klify, parki narodowe, w których można zobaczyć wiele gatunków zwierząt, a także niezwykły kolory wody. Ocean, jak już wspomniałem wcześniej, ma wiele odcieni – od zieleni, przez lazur i turkus. W oczach mi się przewijają kadry tamtejszej natury. Co ciekawe, choć RPA jest biednym krajem, to ceny są często wyższe niż w Polsce. Jednak niemal wszędzie można płacić kartą.
Tylko w ubiegłym roku na rowerze przejechałeś ponad 15 tys. km, a w sumie masz już na koncie ponad 160 tys. km. Jakie są twoje dalsze plany? Dokąd następna wyprawa?
Pod koniec roku zamierzam wybrać się na mundial do Kataru. Chciałbym rowerem podjechać także do Bahrajnu. Mój wstępny plan zakłada start w Zjednoczonych Emiratach Arabskich lub Arabii Saudyjskiej, ale na razie jestem na etapie planowania. Niedawno wróciłem z objazdu Dominikany i Cypru. Cypr wyszedł spontanicznie, objechałem dużą część wyspy w ponad tydzień.
A dlaczego rower? Co daje ci takie podróżowanie?
Po pierwsze zawsze zatrzymuję się, gdzie chcę i kiedy chcę. Zwiedzam świat siłą własnych mięśni i mam bliski kontakt z naturą. Rower daje mi poczucie satysfakcji, że dojechałem do celu, mimo ogromnego wysiłku. Czasem był to wysiłek ponad siły. Rower daje mi także wolność umysłu, dobrą kondycję fizyczną i pozwala mi się odstresować.. Jest jak życie. Drogi, którymi kręcę, są niezbadane, a ilość kilometrów niezliczona.