Prawdziwy autor słynnych słów wypowiedzianych pod adresem załogi rosyjskiego okrętu wojennego wrócił z niewoli – poinformowała w poniedziałek Państwowa Służba Graniczna Ukrainy. Uwolniony funkcjonariusz wypowiedział znane już na całym świecie zdanie pierwszego dnia rosyjskiej inwazji, gdy bronił Wyspy Węży.
„To mój podwładny. Był przez półtora miesiąca w niewoli, obecnie jest na wolności” – poinformował dowódca posterunku ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej „Wyspa Węży” Bohdan Hocki we wpisie zamieszczonym przez służbę na Telegramie.
Hocki przekazał również, że dostęp do radiostacji na wyspie mieli jedynie funkcjonariusze Służby Granicznej. Według niego Rosjanie, którzy wysuwali wobec załogi Wyspy Węży żądania poddania się, proponowali funkcjonariuszom SG także przejście na ich stronę i wysokie wynagrodzenie. Jednemu z funkcjonariuszy skończyła się cierpliwość i załodze rosyjskiego okrętu odpowiedział: rosyjski okręcie wojskowy: p*** się! (russkij wojennyj korabl, idi na ch***j).
Wypowiedzenie tych słów przypisywano dotychczas żołnierzowi z oddziałów piechoty morskiej, Romanowi Hrybowowi, co było operacją mającą na celu ukrycie prawdziwej tożsamości ich autora. Powiedział o tym w poniedziałek portalowi segodnya.ua rzecznik prasowy ukraińskiej Służby Granicznej, Andrij Demczenko.
„Po tym, jak informacja ta pojawiła się w środkach masowego przekazu, wszystko stało się operacją mającą na celu ukrycie prawdziwych danych. Zarówno Służba Graniczna, jak Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nigdy oficjalnie nie potwierdzały autorstwa frazy ani nie zaprzeczały mu. Mam informację, że to właśnie funkcjonariusze SG byli szczegółowo przesłuchiwani w sprawie tych słów. Sam plik z dźwiękiem został nagrany przez inną jednostkę SG, która również go rozpowszechniała. Tożsamość funkcjonariusza, który ją wypowiedział będzie mogła być ujawniona wówczas, gdy będzie to bezpieczne” – wyjaśnił Demczenko.
24 lutego 2022 roku, w pierwszym dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, załoga rosyjskiego okrętu wojennego „Moskwa” (zatopionego w późniejszych dniach wojny przez ukraińskie wojsko) wzywała do poddania się Ukraińców broniących Wyspy Węży. Pogranicznicy odmówili. Początkowo władze Ukrainy poinformowały, że wszyscy obrońcy wyspy zginęli. Potem okazało się, że część z nich jest w rosyjskiej niewoli.
Wyspa Węży jest położona na Morzu Czarnym, 35 kilometrów na wschód od Delty Dunaju. Odpowiedź Ukraińców (słowami uznawanymi za nieparlamentarne) stała się „skrzydlatym słowem” i funkcjonuje od tamtej pory w szerokiej świadomości społecznej. Wypowiedziana wówczas fraza stała się na tyle popularna, że ukraiński operator pocztowy Ukrpoczta wyemitował znaczek z wizerunkiem krążownika „Moskwa” nawiązujący do tych słów.