
Ukraińscy żołnierze w sieci chwalą polski sprzęt. „Warmate w rękach naszej armii skutecznie niszczy wroga” – dodał z kolei szef MON Ukrainy. Polska amunicja krążąca rzeczywiście świetnie się sprawdza. Może długo krążyć oczekując na dyspozycję do ataku, a w zależności od celu przenosi różne głowice bojowe. – Warmate ma możliwość działania w roju, to znaczy wyrzucania w powietrze około 10 pocisków, które mogą jednocześnie zaatakować z różnych kierunków. Żaden system obrony przeciwlotniczej nie jest w stanie zwalczyć takiego ataku – zapewnia w rozmowie z portalem tvp.info Remigiusz Wilk, dyrektor ds. komunikacji Grupy WB, tworzącej ten innowacyjny polski sprzęt.
Żołnierz ukraińskiej armii testuje lekki i poręczny natowski karabinek. To polski MSBS Grot C16A2, który jak wynika z filmu udostępnionego w sieci,...
zobacz więcej
– Z perspektywy Polaków pewnie najważniejsze jest to, że wszystkie nasze systemy są w 100 proc. polskie. Pełna kontrola nad rozwiązaniami, modyfikacje i zakres produkcji, są nasze. Gdy czegokolwiek potrzebuje użytkownik z Polski, jesteśmy w stanie zrobić to szybciej, bo naszym podstawowym i najważniejszym odbiorcą są Siły Zbrojne RP – mówi portalowi tvp.info Remigiusz Wilk.
Wyjaśnia, że Warmate to rodzina amunicji krążącej, niewielkich bezzałogowców wyposażonych w ładunki bojowe. Niszczą ona cele uderzając precyzyjnie w wybrane miejsca.
W starciu z Rosjanami dają Ukraińcom istotną przewagę, co docenił już publicznie nawet szef MON Ukrainy.
Zobacz także: Broń z Polski robi furorę. Fenomen systemów Piorun i Warmate
– Z założenia nie komentujemy wykorzystywania naszego sprzętu przez użytkowników, szczególnie zagranicznych. Ale oczywiście cieszymy się, że ktoś taki jak minister obrony docenia skuteczność systemów GRUPY WB – stwierdza Wilk.
Zaznacza, że w ofercie polskiego producenta są dwie podstawowe odmiany „małej” amunicji krążącej Warmate: pierwsza ze skrzydłami stałymi, druga ze składanymi powierzchniami nośnymi i sterowymi, startująca z wyrzutni rurowej. Obie wersje budzą zainteresowanie, ale największą sprzedaż odnotowują te pierwsze. Stałe skrzydła dają większy zasięg i czas operowania w powietrzu. Podstawowy Warmate może długo krążyć oczekując na dyspozycję do ataku.
Jak ustalił portal tvp.info, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie postanowieniem z dnia 17 maja 2022 r. zastosował wobec podejrzanego...
zobacz więcej
Wszyscy widzimy sytuację na Ukrainie i zdajemy sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia; ćwiczenie Defender-Europe 22 ma pokazać współdziałanie i...
zobacz więcej
Nowe BSP trafiają do Sił Zbrojnych RP. Dzisiaj podpisaliśmy pierwszą z zapowiadanych na ten rok umów na bezzałogowce dla #WojskoPolskie, zgodnie z którą wykonawca dostarczy kolejne drony #FlyEye. pic.twitter.com/C9guGmNnCF
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) February 15, 2022
Polska kupi od Amerykanów 250 czołgów Abrams w najnowocześniejszej wersji. – W obecnej sytuacji geopolitycznej zagrożenia na naszej wschodniej...
zobacz więcej
Dyrektor ds. komunikacji GRUPY WB zaznacza, że rozpoznawcze bezzałogowe systemy powietrzne FlyEye były na Ukrainie wykorzystywane już od dawna, bo od 2015 r. Doświadczenia zebrane podczas konfliktu, który toczył się tam od ośmiu lat spowodowały, że jest to dzisiaj system sprawdzony w konflikcie pełnoskalowym.
FlyEye jest trudny do wykrycia na niebie. Jako motoszybowiec niewiele energii traci z własnej baterii umieszczonej na pokładzie, bo sam wykrywa prądy powietrzne i dostosowuje lot do warunków w powietrzu.
– W dokumentach podajemy około trzech godzin pracy silnikowej, ale w rzeczywistości zdarzało się, że latał nawet dwukrotnie dłużej – zapewnia rozmówca portalu tvp.info.
Zobacz także: Polska amunicja krążąca Warmate może trafić do kolejnego kraju
Podobnie jak amunicja krążąca Warmate, rozpoznawczy FlyEye także jest wyposażony w wymienny moduł misyjny. W nim można zainstalować w zależności od potrzeb głowicę obserwacyjną, akustyczny system wykrywania snajperów, moduł transportowy, ale również router radiowy działający jako stacja przekaźnikowa. Z takim niewidzialnym i zawieszonym na niebie „masztem” żołnierze mogą się łączyć i zyskiwać ogromny zasięg.
– Powiem tylko, że normalnie radiostacja z krótką anteną ma zasięg około 2 km, natomiast my wynosząc samolot z retransmiterem w powietrze zwiększamy zasięg do 60 czy nawet 80 km. Jest to też wówczas łączność niskoemisyjna, bardzo trudna do wykrycia i namierzenia przez przeciwnika. Jednocześnie daje nam to możliwość szerokopasmowej wymiany danych, w tym obrazu wideo. Ten system nazwany SILENT NETWORK to kolejna z polskich rewolucji na polu walki – przekonuje Wilk.
Terytorialsi na pełen etat pomagają w operacjach na polsko–białoruskiej granicy. Gdy mieszkańcy czują się zagrożeni przez pojawiających się...
zobacz więcej
FlyEye to największy z dostępnych na rynku bezzałogowców, który nadal może wystartować z ręki operatora. Start wygląda tak, że gdy silnik dostaje impuls, FlyEye wznosi się niemal pionowo z rąk użytkownika.
– Proszę sobie wyobrazić, że w czasie ciężkich walk w rejonie zurbanizowanym i stojąc na przykład na dachu wieżowca za ostrzeliwanym kominem czy maszynownią windy, można z takiego miejsca także wystartować FlyEye – przekonuje Wilk.
Zobacz także: Kolejne FlyEye trafią do polskiej armii
Pytany o rozwój firmy przyznaje, że Grupa WB w ciągu ostatniego pół roku założyła trzy dodatkowe spółki joint venture w różnych państwach świata, m.in. w Indiach czy Gruzji.
– W ramach tej ostatniej podpisaliśmy właśnie umowy na dostawy systemów bezzałogowych i amunicji krążącej do sił zbrojnych Gruzji. Obecnie wszyscy chcą mieć sprzęt jak najszybciej. W tym przypadku pierwsze dostawy zostaną zrealizowane jeszcze w tym roku – mówi.
Zaznacza, że gdy w końcówce 2021 r. podpisali umowę z MON na FlyEye, to pierwsze dostawy kompletnych zestawów trafiły do użytkownika już dwa tygodnie później.
– Proszę to sobie porównać z innymi przedsiębiorstwami i tym, ile czasu potrzebują na wykonanie zamówień. To też pokazuje nasze kompetencje jako producenta i dostawcy. Gdy podpisujemy umowy i widnieje tam data to wiadomo, że się z niej wywiążemy – zapewnia.
Ponad połowa z 1,4 tys. osób zatrudnionych w firmie to inżynierowie i konstruktorzy zaangażowani w prace badawczo-rozwojowe.
– Mamy ponad 250 prowadzonych projektów, od takich za 2 mld po drobne, dotyczące małych bezzałogowców. Jesteśmy jedynym w Polsce podmiotem, który tworzy takie najbardziej zaawansowane rozwiązania dla obronności. Jest to też firma, w której polski inżynier chcący mieć udział w historii oręża polskiego znajdzie swoje miejsce – podkreśla.