RAPORT

Pogarda

Zbrodnia przeciwko nauce

Jeden z największych na świecie narodowych banków zasobów genomowych został zniszczony (fot. Anadolu/Getty Images)
Jeden z największych na świecie narodowych banków zasobów genomowych został zniszczony (fot. Anadolu/Getty Images)

Najnowsze

Popularne

Jeden z największych na świecie narodowych banków zasobów genomowych, ten im. V.Ya. Jurieva Narodowej Akademii Nauk Rolniczych Ukrainy z siedzibą w Charkowie, został celowo zniszczony – dosłownie wypalony od środka – przez rosyjskich agresorów. Ogłosił to czołowy badacz instytutu prof. Siergiej Awramenko na swoim kanale YouTube, a za nim liczne media. Czasami ludziom spoza świata nauki trudno zrozumieć takie tragedie, a także znaczenie bioróżnorodności dla każdego z nas. Szkoda, bo miejsca takie jak charkowski bank są m.in. po to, żeby ludzkość przyszłości nie głodowała.

Rosjanie zniszczyli bank roślinnych zasobów genowych. Chronili go nawet naziści

W czasie ostrzału Charkowa na wschodzie Ukrainy rosyjska armia zniszczyła bank roślinnych zasobów genowych, jedną z największych takich instytucji...

zobacz więcej

„Bardzo smutna wiadomość... Armia rosyjska celowo zniszczyła Narodowy Bank Zasobów Genomowych Ukrainy. To jedna z największych zbrodni przeciwko nauce, jakie kiedykolwiek popełniono od czasów Inkwizycji” – skomentował to na swojej „ścianie” w mediach społecznościowych dr hab. Łukasz Łuczaj, kierownik Zakładu Botaniki Uniwersytetu Rzeszowskiego, popularyzator nauki, wideobloger i działacz na rzecz ochrony przyrody i autor licznych publikacji na temat dzikich roślin jadalnych.

Dalej wybucha słusznym moim zdaniem i podzielanym przeze mnie gniewem: „Mam nadzieję, że pewnego dnia Rosję, gówniany i najbardziej zbrodniczy kraj świata, podzieli się na strefy okupacyjne w podobnym stylu jak nazistowskie Niemcy. To bandyckie państwo zabija miliony ludzi w Europie Wschodniej i Azji. Moi przodkowie zostali przymusowo wywiezieni na Syberię w czasach Stalina. Ile milionów Ukraińców głodowało w Hołodomorze, ilu (zginęło) Kałmuków, szamanów syberyjskich, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Gruzinów i samych Rosjan”.

Gniew nie jest emocją dobrą ani zdrową, ale zdarza się, że jest całkowicie usprawiedliwiony. Jego wybuch nie daje się zatrzymać i to jest właśnie ten moment nie tylko dla Prof. Łuczaja czy mnie. Jest tak dla całej społeczności naukowej świata. Nie tylko zatem solidaryzuję się tu z prof. Łuczajem w jego gniewie i gotują się we mnie podobne albo i jeszcze gorsze słowa, ale także wspólna jest nam wszystkim, którzy o tym usłyszeliśmy, a rozumiemy ten komunikat, gigantyczna bezradność zaciśniętych bezsilnie pięści.

„Jajo o jajo”, czyli pierwszy na świecie ssak bez ojca

Chińscy uczeni uzyskali pierwsze mysie potomstwo bez jakiegokolwiek zapłodnienia, czyli w wyniku dzieworództwa. Nie złamali praw natury, tylko je...

zobacz więcej

Porównywalne jest to być może nieco do momentu, gdy talibowie celowo wysadzili w powietrze skalne posągi Buddy w Afganistanie. Aczkolwiek można sobie wyobrazić ich rekonstrukcję. To, co się stało w Charkowie kilka dni temu, nie może być nigdy odrestaurowane. Głownie z dwóch przyczyn czysto naukowych.

Po pierwsze odmiany tzw. endemiczne są lokalne i nie ma ich w innych lokalizacjach. Gdy zginą, po prostu ich nie ma. Po drugie, choć genomika – sekwencjonowanie masowe genomów – jest dziś powszechne w królestwie zwierząt, to dla roślin jest to proceder znacznie trudniejszy, droższy i powolniejszy.

Dość powiedzieć, że od niemal 20 lat znamy podstawowy genom ludzki (choć chromosom Y od A do Z dodano dopiero w tym roku), zaś genom pszenicy od niespełna dwóch lat i daleko mu do doskonałości. Dzieje się tak m.in. dlatego, że rośliny uprawne nie mają dwóch chromosomów danego typu, tylko często kilkanaście, kilkadziesiąt… Zatem nie da się kiedyś w przyszłości za pomocą hipernowoczesnych metod inżynierii genetycznej odtworzyć żadnej z unikatowych z ponad 160 tys. odmian zmagazynowanych w formie nasion w charkowskim instytucie. Dlatego, że po prostu nie wiemy dokładnie, czym na poziomie genomu wiele z nich różniło się od innych odmian tego samego gatunku.

Jesteśmy zatem z tym bankiem nasion, a co za tym idzie – unikatowych genów i bioróżnorodności roślin uprawnych światowego „kosza chlebowego” w gorszej sytuacji, niż w kwestii mamuta syberyjskiego. DNA, który spłonął w temperaturze, w której stopiły się aluminiowe sprzęty we wnętrzach laboratorium, nie da się już zsekwencjonować.

„Tak wygląda demilitaryzacja Rosjan”. Ukraińcy pokazali nagranie

Tak wygląda demilitaryzacja Rosjan przez ukraińskich obrońców – pisze ukraińskie Centrum Komunikacji Strategicznej i Bezpieczeństwa Informacyjnego...

zobacz więcej

Prosto rzekłszy, bank zasobów genomowych roślin zawiera w dużej mierze zasoby nie w pełni poznane lub nieznane wcale od strony zawartego w nich DNA. Zawiera nasiona, w których zarodkach kryje się tajemnica genów dających im cechy jak mrozooporność, odporność na suszę, konkretne pestycydy czy herbicydy, bardzo wydajny wzrost i wytwarzanie skrobi czy oleju etc. Jak wyjaśniła w rozmowie ze mną dr inż. Aleksandra Orzeszko-Rywka z Katedry Fizjologii Roślin, Instytutu Biologii SGGW, hodowla roślin korzysta z zasobów banków genów stale przy tworzeniu nowych odmian roślin. Współcześnie bowiem uprawiane odmiany w obrębie danego gatunku (np. pszenicy) są bardzo podobne do siebie genetycznie.

Jeśli w przyszłości pojawi się nowa choroba roślin, nowe wymagania dotyczące wartości żywieniowej (np. potrzeba wprowadzenia jakiegoś składnika do ziarna), potrzeba dostosowania do nowych warunków klimatycznych – kontynuowała specjalistka z SGGW – to źródłem takiej pożądanej nowej cechy mogą być właśnie banki zasobów genetycznych. Warto tu moim zdaniem wyjaśnić, że nawet nieznany co do swej sekwencji materiał genetyczny można „wkrzyżować” w znane odmiany czy nawet gatunki roślin. Tak agrotechnicy czy uczeni specjaliści, wcześniej zaś hodowcy roślin działają od lat na całym świecie.

Jak dodała specjalistka, nasiona w tego typu bankach przechowuje się w specjalnych warunkach – niskiej temperaturze, wilgotności, obniżonej zawartości tlenu, aby jak najdłużej zachowały żywotność. Mimo to nasiona szybciej lub wolniej starzeją się i co pewien czas wymagają wysiewu w celu wytworzenia nowych, świeżych nasion.

Tą żmudną pracą, a także katalogowaniem, opisywaniem, udostępnianiem zbiorów oraz pozyskiwaniem nowych hybryd i odmian z natury zajmował się Bank Genów w Charkowie.

Nowa broń na wojnie bakterii z wirusami

Życie, poza kooperacją i symbiozą, to także drapieżnictwo i pasożytnictwo. Prostą konsekwencją skomplikowanych relacji ekologicznych na naszej...

zobacz więcej

„Utrata tej kolekcji stanowi poważne zubożenie światowych zasobów genetycznych. Choć dziś nie jesteśmy w stanie dokładnie powiedzieć, co straciliśmy, być może właśnie straciliśmy jakieś cechy roślin uprawnych i geny je warunkujące, które będą nam potrzebne czy wręcz niezbędne w przyszłości” – podsumowała ze smutkiem dr Orzeszko-Rywka.

Nazywając ten atak „barbarzyńskim” obrażamy tych barbarzyńców, którzy nie palili zboża na pniu, nie wycinali w pień winnic ani sadów. Nazywając go tragedią dla Ukraińskiej nauki tracimy z oczu perspektywę, w której np. pojawia się jakaś masowa choroba roślin uprawnych o wielkiej istotności dla wyżywienia światowej populacji (jak pszenica czy kukurydza albo słonecznik), podobnie jak ponad sto lat temu pojawiła się zaraza ziemniaczana czy ponad pół wieku temu amerykański szkodnik, który zniszczył francuskie winnice.

Po tamtych gigantycznych szkodach zmądrzeliśmy. Wiemy, że żadna choroba ani żaden pasożyt nie zaatakuje wszystkich odmian danego gatunku rośliny. Jest zatem niezbędnym przechowywać w specjalnych warunkach wszelkie odmiany oraz znanych dzikich przodków roślin uprawnych. Tak, aby gdy zdarzy się najgorsze, od globalnego tsunami po wirusa, z nich właśnie móc odtworzyć niezbędne, np. niewrażliwe na dany szkodliwy czynnik, rośliny uprawne.

Kto w ramach działań niszczy takie zasoby jest odpowiedzialny za coś więcej, niż gdy pali po prostu magazyny zboża czy blokuje porty, co Rosjanie na Ukrainie robią.

Magia zapachu działa jak obraz czy symfonia?

Na czym polega „rozumienie zapachów” przez nasz mózg? Pytanie trudne, ale na odpowiedź poważyli się „modelarze” z Uniwersytetu w Rochester (USA)....

zobacz więcej

To oznacza „tylko” dzisiejszy głód w Afryce i wielu innych krajach, importerach ukraińskiego zboża czy nasion słonecznika i wszystkie jego konsekwencje, chociażby ekonomiczne czy migracyjne. Choć już i za to należy się liderom Federacji Rosyjskiej Międzynarodowy Trybunał w Hadze, charkowski akt barbarzyństwa wojennego oznacza też rozchwianie i zubożenie świata na daleką przyszłość. Czy są na to trybunały?

Dodam: całego świata. Niech najeźdźcy nie liczą, że nie podcięli gałęzi, na której sami siedzą. Choć zatem zrobili to z rozmysłem i skutecznie, okazali się – nie po raz pierwszy podczas tej wojny – także krótkowzrocznymi głupcami, a nie tylko bezmyślnymi i brutalnymi orkami.

Oczywiście bank charkowski jest jednym z kilkunastu istotnych na świecie – z najsłynniejszym, w formie sarkofagu, Globalnym Bankiem Nasion, umieszczonym w 2013 r. na pokrytym północnymi lodami archipelagu Svalbard. Ukraina jednak globalnie słynie ze swej agrotechniki, żyznej ziemi i rozlicznych lokalnych odmian roślin uprawnych.

Swe początki instytucja spalona właśnie przez najeźdźców rosyjskich miała grubo ponad 100 lat temu, dzięki ciężkiej pracy nad gromadzeniem lokalnych nasion przez pokolenia ukraińskich uczonych. Tu sam instytut na swych stronach internetowych wymienia A.Ye. Zajkewycza, P.V. Budrina, V.Ya. Juriewa, B.K. Jenkena, M.I. Wawiłowa, M.M. Kuleszowa, L.M. Delone’a. Przetrwała wojnę, zresztą podobnie jak inne instytucje tego typu na terenie byłego ZSRR, których okupanci niemieccy nie ruszyli. Byli brutalnymi, bezdusznymi najeźdźcami, ale nie głupcami, wypełnionymi nienawiścią i pogardą nawet do samych siebie!

Okupanci chcą urządzić tournee po Mariupolu dla zagranicznych dziennikarzy

Rosyjscy okupanci próbują zorganizować w Mariupolu tournee prasowe dla zagranicznych dziennikarzy; przestrzegam przed udziałem w tego rodzaju...

zobacz więcej

Dziś bezpowrotnie zdewastowana, ale swój współczesny kształt zawdzięczała charkowska jednostka naukowa decyzji u zarania wolnego państwa ukraińskiego, kiedy to w 1992 roku Ukraińska Akademia Nauk Rolniczych powołała program „Zasoby Genetyczne Roślin”. To współpraca badawcza, bank danych i bank nasion 28 wiodących instytucji hodowlanych i badawczych z całego kraju. Można zapytać, dlaczego banku nie ewakuowano w obliczu wojny – aczkolwiek logistycznie to bardzo trudne ze względu na odległości i niezbędne warunki przechowywania tych nasion. To nie jest „Hołd Pruski” z płonącego Zamku Królewskiego. Tego się nie dało wziąć na furmankę w stanie wyjętym z ramy i zwiniętym w rulon, a następnie zakopać u jakiegoś chłopa pod stodołą w oczekiwaniu na lepsze czasy.

Można też zapytać, kiedy świat cywilizowany, borykający się z kolejną małą apokalipsą, wreszcie znajdzie decyzyjność i środki, aby doszło do pełnego fenotypowania i genotypowania obiektów umieszczonych w tego typu bankach, co dawałoby nadzieję na możliwe odtworzenie bezcennych odmian roślin czy gatunków zwierząt na przyszłość. Przyszłość, którą jak widać jeden brutalny głupek z drugim zdolny jest odebrać całemu światu bez mrugnięcia okiem. „Jak wy możecie tak dobrze żyć?” napisali pijani żołdacy na jednym ze zniszczonych budynków w ukraińskim miasteczku, którego nazwy nie pamiętam. Ten bank zasobów genomowych to była właśnie część tego „dobrego życia” dla nas wszystkich. Którą z rozmysłem spalono.

Zełenski: Informacje o użyciu broni laserowej przez Rosję wskazują na niepowodzenie inwazji

W swym cyklicznym wystąpieniu w mediach społecznościowych w środę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski porównał informacje Kremla...

zobacz więcej

Wśród zniszczonych próbek są takie, których już nie ma w Europie i na świecie. Instytuty naukowe to nie tylko budynki, które da się odbudować. Nie tylko aparatura, którą da się kupić, jeśli planowany przez USA „nowy plan Marschala” zaistnieje. Wydaje się, że najtrudniej zastąpić ludzi – i jest faktem, jak już pisałam, że cały świat podejmuje dziś choć minimalne środku, by ukraiński personel naukowy utrzymać przy życiu i stole laboratoryjnym. 

Jednak i uczonych nowych da się wykształcić. To, co bezpowrotnie ginie w czasie klęsk żywiołowych czy wojen, jak ta obecna, to kolekcje unikatowych eksponatów. Czy to będzie starodruk, nasiona niewystępującej już dziś w naturze odmiany roślin czy szczep bakterii wyizolowanej podczas rzadkiej epidemii, strata dla ludzkości jest zasadniczo taka sama. Tego już nie będzie i nie da się odtworzyć. Zatem część informacji zawarta w tym obiekcie jest bezpowrotnie stracona.

Bioróżnorodność to nie żadne „ekologiczne blablabla”, jak twierdzą publicznie czasami różni prominentni ludzie, którym widać Pan Bóg poskąpił rozumu dokładnie tak samo, jak rosyjskim orkom. To zapewnienie żywności, bezpieczeństwa ekonomicznego, środowiskowego, społecznego i rozwoju dla całej ludzkości.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej