
Mimo potężnej krytyki Gerhard Schroeder nie zrzekł się posad w rosyjskich koncernach gazowych, nie wycofał się też z biznesowo-politycznych interesów z Władimirem Putinem. Najwyraźniej miarka się przebrała, bowiem niemiecki rząd mówi „dość”. Były kanclerz ma stracić przysługujące mu przywileje, które rocznie kosztują budżet państwa blisko 420 tys. euro.
Sprzeciw Olafa Scholza wobec embarga na rosyjskie surowce energetyczne i dostaw broni ciężkiej sprawia, że na Kremlu jest on wciąż postrzegany jako...
zobacz więcej
Były kanclerz nie odczuwa skruchy z powodu robienia interesów – zarówno w imieniu Niemiec jak i swoim – z Putinem, który wywołał wojnę na Ukrainie. – Stwierdzenie „mea culpa” nie jest w moim stylu – oznajmił niedawno, cytowany przez Deutsche Welle.
Do rezygnacji ze stanowisk w rosyjskich firmach wzywał go niedawno nawet urzędujący kanclerz Olaf Scholz, nie kryjąc rozczarowania postawą Gerharda Schroedera.