
Bułgarski premier Kirił Petkow, który składa wizytę USA, poinformował w środę, że jego kraj od czerwca br. będzie otrzymywać skroplony gaz zza oceanu. Amerykański surowiec ma być tańszy od tego, który Bułgaria kupowała w Rosji.
Bułgaria nie będzie negocjować z Gazpromem nowej długoterminowej umowy na dostawy gazu, która miałaby obowiązywać po wygaśnięciu z końcem 2022 r....
zobacz więcej
Petkow ujawnił informację o przyszłych dostawach po rozmowie z wiceprezydent USA Kamalą Harris i sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Premier nie podał jednak szczegółów dotyczących wolumenu dostaw ani ceny.
27 kwietnia Gazprom wstrzymał dostawy gazu dla Bułgarii, po tym jak kraj ten odmówił rozliczenia dostaw w rublach. Premier Petkow określił żądanie Rosji o rozliczanie się w rublach szantażem.
Bułgaria była całkowicie uzależniona od rosyjskiego gazu, bowiem 90 proc. paliwa niezbędnego dla funkcjonowania jej gospodarki, czyli 3,5 mld m. szesc. surowca rocznie pochodziło właśnie z Rosji. Po wstrzymaniu rosyjskich dostaw Bułgaria otrzymuje gaz od pośredników handlowych, m.in. od firmy MET, związanej z Rosją. Zdaniem opozycji, to ten sam rosyjski surowiec, który jednak jest o 10 proc. droższy od otrzymywanego na podstawie umowy z Gazpromem.
Część dostaw napływa z greckiej państwowej spółki DEPA oraz greckiego terminala LNG w Revitussie, znajdującego się na północ od Aten. Gaz od DEPA również jest rosyjski.