Wszystko, co daje się zrobić dla ofiar, to tymczasowo odwieść je od śmierci. Jadłowstręt, gdy spojrzymy na niego tak prosto, to sprzeczny z instynktem samozachowawczym zestaw zachowań mogących prowadzić do zagłodzenia organizmu. Rzeczy jednak, zwłaszcza gdy są zachowaniami, a zatem w swej istocie zaczynają się w mózgu, nigdy nie są proste. Im więcej ofiar, zwłaszcza młodocianych, u progu dorosłego życia pochłania ta choroba – a jest najbardziej śmiertelna spośród wszystkich znanych nam zaburzeń psychicznych – tym bardziej uczeni widzą konieczność rozszyfrowania jej tajemnic. Nie wystarczy bowiem, kogoś nakarmić, by jadł. Nie wystarczy pięknie nakryć stół i ustawić na nim przysmaki. Nie wystarczy nawet podłączyć do życiodajnych, czy raczej życie dozujących i podtrzymujących kroplówek.<b> Jeśli w mózgu włączył się program „śmierci na raty”, ciężko to będzie odwrócić. </b>Chyba, że da się poznać ów program i jego włącznik w mózgu. Temu poświęcili się uczeni z houstońskiego Baylor College of Medicine i kilku innych instytucji naukowych z tego największego centrum medycznego na świecie oraz z sąsiedniej Luizjany pod kierunkiem Yanlin He i Yong Xu. Opowiedzieli oni o swym najnowszym odkryciu na łamach „Nature Neuroscience”. <br /><br /> Co na modelowych gryzoniach zauważyli teksańscy badacze? Odkryto, że <b>u podstaw anoreksji leży nieprawidłowa aktywność określonego obwodu neuronów w mózgu.</b> Genetycznie i farmakologicznie przywrócenie normalnej aktywności tego obwodu mózgowego poprawiło stan zwierząt – mówiąc prosto, same podjęły jedzenie. To otwiera możliwość <b>opracowania strategii leczenia</b> osób dotkniętych tą chorobą. <br /><br /> Choć zaburzenie to wydaje się wielu z nas „nowoczesne” czy nawet o zgrozo „nowomodne”, <b>po raz pierwszy opisał je brytyjski lekarz Richard Morton już w XVII wieku.</b> W Polsce jeszcze w latach 80. XX wieku jednak, nawet w dużych ośrodkach miejskich, nie było na oddziałach gastroenterologicznych czy endokrynologicznych, do których trafiały zagłodzone niemal na śmierć pacjentki, specjalistów w zakresie anoreksji wśród psychologów klinicznych czy psychiatrów.Przy klinicznym kryterium anoreksji, gdzie BMI (tzw. Indeks masy ciała) wynosi mniej niż 17,5, <b>dla jadłowstrętu psychicznego wykazano zapadalność na poziomie 8–13 przypadków na 100 tys. osób rocznie. </b>Zaburzenie występuje od 6 do 12 razy częściej u kobiet niż u mężczyzn. W 75 proc. przypadków rozpoczyna się przed 25. rokiem życia. Anoreksja jest zaburzeniem odżywiania. Osoby dotknięte chorobą są bardzo zaniepokojone przybieraniem na wadze i zwykle poważnie ograniczają ilość spożywanego jedzenia i nadmiernie ćwiczą, co prowadzi do poważnej utraty wagi. Brak jest lekarstwa, brak jasnego zrozumienia etiologii tej choroby, a wszystko, co daje się zrobić dla ofiar, to czasowo odwieść je od śmierci. Choroba bowiem częstokroć nawraca. <br /><br /> Badania nad żywieniem są dziś jednak przedmiotem dociekań nie tylko klinicystów w zakresie działania układu pokarmowego czy psychiatrów, ale także biologów molekularnych, biologów komórki i neurobiologów. Trzeba znaleźć zmiany w mózgu charakterystyczne dla tego psychosomatycznego schorzenia. Wcześniejsze prace w laboratorium prof. Xu i prowadzone przez inne grupy wykazały, że dysfunkcja neuronów produkujących dopaminę (związana z uzależnieniami) i serotoninę („hormon szczęścia”), które r<b>egulują odżywianie, jest powiązana z anoreksją. </b>Nie było jednak jasne, w jaki sposób te dwie populacje neuronów w mózgu przyczyniają się do tego stanu. <br /><br /> Po pierwsze odkryto zatem, że w normalnych warunkach neurony dopaminy komunikują się z neuronami serotoniny i należało zbadać tę interakcję, aby określić, w jaki sposób reguluje ona odżywianie. Rzecz okazała się pozornie prosta – to siła sygnału (czyli częstość pobudzenia nerwowego) przesyłanego przez obwód mózgu dopamina-serotonina determinuje, ile zjedzą zwierzęta.Autorzy badania opisują to tak dla służb prasowych Baylor: „Kiedy neurony dopaminy wystrzeliły sygnał o niższej częstotliwości, na przykład między 2 a 10 Hz, rezultatem było zahamowanie neuronów serotoninowych i przejadanie się. Z drugiej strony, gdy neurony dopaminy wystrzeliwały z wyższą częstotliwością, między 10 a 30 Hz, neurony serotoniny zostały aktywowane, co doprowadziło do braku łaknienia”. Zwracam uwagę, że oznacza to również <b>pewien rodzaj neurologicznego związku pomiędzy anoreksja i otyłością.</b> Zresztą związku obserwowanego klinicznie u niektórych chorych. <br /><br /> Wspomniany obwód nerwowy w mózgu jest superaktywowany w modelu zwierzęcym anoreksji, co wyjaśnia brak apetytu zwierząt i nadmierną aktywność fizyczną. Ponadto zespół badawczy z Teksasu i Luizjany zidentyfikował receptor dopaminy zwany DRD1<b> jako kluczowego pośrednika nadaktywności tego obwodu nerwowego. </b>Wyeliminowanie genu DRD1 częściowo przywróciło zwierzętom normalne zachowania związane z jedzeniem i ćwiczeniami. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Oznacza to, że farmakologiczne hamowanie receptora DRD1 może również pomóc w zmniejszeniu nadaktywności obwodu. <b>Uczonym udało się znaleźć lek, który zakłóca aktywność </b>receptora DRD1 in vitro, być może zatem w przyszłości skutecznie zapobiegać anoreksji i utracie wagi w modelu zwierzęcym. Potem zaś, o ile okaże się bezpieczny i skuteczny, wejść w badania kliniczne.Badacze mają też kolejny pomysł. Skoro anoreksja występuje częściej u kobiet niż u mężczyzn, a przyczyna tej różnicy nie jest jasna – wszystkiego na kulturę i wygląd gwiazd Hollywood zwalić się tu nie da –<a href="https://www.tvp.info/59433109/bol-ma-plec" target="_blank"> warto poszukać w tych rejonach mózgu czy tych jego aktywnościach, które różnią kobiety i mężczyzn</a>. <br /><br /> Zaburzenia odżywiania są liczne, trudne do precyzyjnej diagnozy, <b>niemal niemożliwe do leczenia</b>. W wielu z nich obserwuje się efekt jojo i choroba powraca, czasem nawet z wzmocnionymi objawami. Zapętlenie się czynników genetycznych czy biologicznych, środowiskowych, poważniejszych czasem, niż potrzeba naśladowania wspomnianych wyżej hollywoodzkich gwiazdek czy modelek-szkieletów, <b>obserwowane przez uczonych zaburzenia autopercepcji u osób cierpiących np. na anoreksję, </b>ślady psychiczne i fizyczne, które ta choroba pozostawia nawet u „wyleczonych” to labirynt, przez który uczeni różnych specjalności muszą się przedrzeć. Próbują to zrobić od XVII wieku.