
Liverpool pokonał na wyjeździe Villarreal 3:2 (0:2) w rewanżowym meczu półfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów i awansował do finału. Pierwsze spotkanie angielski zespół wygrał u siebie 2:0. W środę Real Madryt podejmie Manchester City, któremu uległ tydzień temu 3:4.
Piłkarze Realu Madryt wygrywając w sobotę na własnym stadionie z Espanyolem Barcelona 4:0 na cztery kolejki przed końcem sezonu zapewnili sobie...
zobacz więcej
Trener Liverpoolu Juergen Klopp, mimo solidnej zaliczki z pierwszego spotkania, przestrzegał przed lekceważeniem rywala zajmującego dopiero siódme miejsce w hiszpańskiej ekstraklasie. Podkreślał, że „nic się jeszcze nie wydarzyło” i trzeba być w rewanżu „absolutnie czujnym”. Doskonale pamiętał, jak świetnie Villarreal spisał się w poprzednich rundach, eliminując Juventus Turyn i Bayern Monachium.
Piłkarze „The Reds” w pierwszej połowie nie zrealizowali jednak zaleceń niemieckiego trenera, tracąc wówczas cały zapas z pierwszego spotkania – przegrywali 0:2. Już w trzeciej minucie gola dla „Żółtej Łodzi Podwodnej” strzelił reprezentant Senegalu Boulaye Dia. W 41. prowadzenie gospodarzy podwyższył uderzeniem głową Francuz Francis Coquelin – przy obu golach asystował jego rodak Etienne Capoue.
W przerwie w szatni gości musiało być chyba gorąco. W drugiej połowie podopieczni Kloppa wzięli się bowiem mocno do pracy i w ciągu zaledwie 12 minut – dzięki trafieniom trzech piłkarzy z krajów spoza Europy – załatwili sprawę awansu.
W 62. minucie kontaktową bramkę zdobył Brazylijczyk Fabinho. – Kiedy otrzymałem piłkę od Mo Salaha, moją pierwszą myślą było podanie jej, ale myślałem, że Sadio (Mane – przyp. red.) jest na spalonym. Dlatego zdecydowałem się strzelić. I myślę, że to było najlepsze rozwiązanie – przyznał później Fabinho.
Choć mówią, że „na Zachodzie sobie poradzili”, raz na jakiś czas - zwłaszcza z Anglii - pojawiają się sygnały świadczące o tym, że z temperamentem...
zobacz więcej