Istnieje wiele regionalnych tradycji świątecznych, o których zapomnieliśmy. Wielkanoc to czas, kiedy świętujemy zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Na przestrzeni lat, w różnych rejonach Polski, powstały zwyczaje, które są kultywowane do tej pory. Nie brakuje jednak też zapomnianych tradycji, które jeszcze nie tak dawno były hucznie obchodzone przez lokalne społeczności, a dziś mało kto o nich pamięta. <h2>Podkarpacie wiesza Judasza</h2><br> Jednym z najpopularniejszych zwyczajów na Podkarpaciu było wieszanie Judasza. Tradycja ta mocno nawiązywała do topienia Marzanny, co miało symbolizować pożegnanie zimy i powitanie przyjścia wiosny. Judasz, podobnie jak Marzanna to kukła wypchana słomą, odziana w łachmany. Gdy tradycja rodziła się, Judsz był wieszany na szczycie wieży kościelnej, a z upływem lat kukłę zaczęto przytwierdzać do słupa lub wysokiego drzewa. Następnie kukła Judasza była okładana kijami przez mieszkańców aby finalnie zostać spaloną lub utopioną w rzece. Tradycja ta miała w symboliczny sposób wymierzać sprawiedliwość zdrajcy Jezusa. <br><br> <h2>Kujawy świętują koniec postu</h2><br> Jedną z najciekawszych tradycji wielkanocnych jest pogrzeb żuru. Ten zwyczaj w dalszym ciągu jest kultywowany na Kujawach. Pogrzeb żuru jest swego rodzaju symbolicznym pożegnaniem postu w trakcie którego mieszkańcy Kujaw najczęściej jedzą chudy, postny żur. W Wielki Piątek, gdy kończy się wielki post gospodarz aranżuje symboliczny pogrzeb, podczas którego wśród żałobnych pieśni wynosi z domu gar postnego żuru i zakopuje go w ziemi lub wylewa.<h2>Od noszenia ziemi w rękach do krakowskiej tradycji</h2><br> Do Krakowa na „Rękawkę” zjeżdzali niemal wszyscy mieszkańcy okolicznych miejscowości. Tradycja ta wzięła się od kopca Kraka, który podobno został wzniesiony ziemią noszoną w rękach. Polegała ona na toczeniu z jego szczytu jabłek, jajek, wypieków i innych smakołyków, które trafiały wprost do rąk biedniejszej ludności. W późniejszych latach, zabawa została przeniesiona na górę św. Benedykta i połączono ją z odpustem koło kościoła na Krzemionkach.<br><br> <h2>Śmingus-Dyngus to nie tylko lanie wodą</h2><br> Wielkanocny poniedziałek w większości kojarzy się z jednym - polewaniem wodą, ale ta tradycja skrywa pewną, zapomnianą historię. To co teraz znamy jako Śmingus-Dyngus, kiedyś było dwoma odrębnymi zwyczajami. Śmingus to tradycyjne polewanie wodą panien oraz smaganie ich po łydkach gałązkami. Co ciekawe panna, która podczas Śmingusa była najbardziej sucha miała powody do zmartwień, ponieważ litry wylanej na pannę wody, świadczyły o tym, jakim zainteresowaniem cieszy się wśród kawalerów.<br><br> Dyngus natomiast polegał na wykupieniu się od oblewania wodą i smagania gałązką. Jeżeli jakaś panna nie miała ochoty zmoczyć swojej sukni, mogła podarować kawalerowi pisankę lub przysmak ze świątecznego stołu, co gwarantowało jej nietykalność, suche ubranie oraz łydki bez śladów po gałązkach.