
– Dostawy broni z Francji do Rosji były sprzeczne z zasadami przyjętymi przez UE; odpowiedzialnymi za kontynuowanie dostaw w czasie trwania embarga były rządy i premierzy za czasów prezydentów Francois Hollande'a i Emmanuela Macrona – uważa autorka śledztwa dziennikarskiego na temat tych dostaw z portalu i NGO Disclose Ariane Lavrilleux.
Po inwazji Rosji na Ukrainę setki firm opuściło rosyjski rynek. Jak tłumaczą, nie chcą przykładać ręki do finansowania armii mordującej kobiety i...
zobacz więcej
– Pracujemy nadal nad tematem dostaw broni z Francji do Rosji, ale rząd Francji nie ujawnia żadnych informacji – mówi Lavrilleux.
– Ministerstwo sił zbrojnych i prezydent Emmanuel Macron przyznali, że takie dostawy broni były realizowane. Odbieramy to jako sukces naszego śledztwa. Decyzje w kwestii sprzedaży broni są podejmowane za zamkniętymi drzwiami, nie jest o nich informowana ani opinia publiczna, ani deputowani. Nasze publikacje sprawiły, że mamy do czynienia z początkiem demokratycznej debaty na ten temat – uważa Lavrilleux.
Zobacz także: Ukraińcy oburzeni. Francja: Firmy nie mają obowiązku wycofania się z Rosji
– Deputowani wprawdzie mają dostęp do corocznych raportów, w których są informacje, że Francja dostarczała broń do Rosji w latach 2014-20, ale w raportach nie wymienia się, o jaki typ broni chodzi. Ani deputowani, ani francuskie media nie zadawały rządowi pytań w tej kwestii – podkreśla dziennikarka.
Disclose kwestionuje legalność dostaw broni z Francji do objętej embargiem Rosji nawet tych podpisanych przed sierpniem 2014 r., na co powołują się francuskie władze, broniąc się przed zarzutami o łamaniu prawa. Disclose wskazuje jednak, że Unia Europejska w 2008 r. zdecydowała, aby nie dostarczać broni do krajów, w których może dochodzić do zaostrzenia lub przedłużania konfliktów militarnych.
Zobacz także: Ukraiński dziennikarz: Może Macron lubi słuchać schizofrenicznych urojeń Putina
– W 2014 r. w Ukrainie był już konflikt zbrojny. Zatem dostawy broni były sprzeczne z zasadami przyjętymi przez UE – podkreśla Lavrilleux.
Francuski dziennik „Le Figaro” alarmuje o planach przekazania 20 proc. udziałów w firmie produkującej turbiny atomowe. Udziały miałby przejąć...
zobacz więcej
– To była końcówka prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego, następnie kadencja prezydenta Francois Hollande'a oraz Emmanuela Macrona. Firmy, które chcą eksportować broń, potrzebują zgody międzyresortowej ministrów gospodarki, sił zbrojnych i spraw zagranicznych. Ostatnią instancją podejmująca decyzje jest zawsze premier – tłumaczy Lavrilleux.
– Czołgi T-72, T-90, śmigłowce Ka-52 są używane w wojnie na Ukrainie. Część z nich jest wyposażona w broń i osprzęt francuski. Oczywiście nie wiemy, które. Ustaliliśmy, że rosyjski czołg używany w 2014 r. w Donbasie miał w środku sprzęt firmy Thales. Zatem mieliśmy dostawy przed 2014 r. i mamy dostawy broni po 2015 r. – podkreśla dziennikarka.
Zobacz także: 10 państw UE sprzedawało Rosji broń mimo embarga. Na czele Niemcy i Francja
– Koncern Safran poinformował nas, że po inwazji na Ukrainę zawieszono wszystkie kontrakty z Rosją – podaje Lavrilleux.
Zapytana o lobbing i infiltrację rosyjską we Francji, Lavrilleux stwierdziła, że: „Rosja wywiera wpływ na polityków francuskich i francuskie firmy”.
– Możemy mówić o takich wpływach. Wymienię byłego premiera Francoisa Fillona, który pracował dla rosyjskich koncernów, czy dawnego szefa koncernu EDF, który miał związki z Rosatomem. Rosja współfinansuje też partie skrajnie prawicowe we Francji – zauważa Lavrilleux.