Patrząc na zatłoczone ulice Mombasy, można odnieść wrażenie, że koronawirus tu nie dotarł. Pandemia koronawirusa powoli odpuszcza, ale są kraje, które przynajmniej według statystyk, od samego początku radzą sobie z nią doskonale. Jednym z przykładów jest Kenia – państwo położone we wschodniej Afryce o powierzchni dwukrotnie większej od Polski. Jest to także kraj, który licznie odwiedzają Polacy. Postanowiłam sprawdzić, jak walka z pandemią wygląda w tym egzotycznym zakątku świata. Kenia wita turystów z otwartymi ramionami. Foldery biur podróży kuszą promocjami, pełnym przygód safari, rajskimi plażami, a w Internecie nie brakuje relacji podróżników zachwalających walory tego afrykańskiego kraju. Żeby dostać się do Kenii trzeba jednak przebrnąć przez morze formalności, które przyprawiają o zawrót głowy. Samo wypełnienie wizy może być już wyzwaniem – mnie to zajęło prawie dwie godziny.<br><br> Co ważne, na terytorium kraju są wpuszczane wyłącznie osoby w pełni zaszczepione przeciwko COVID–19 i ozdrowieńcy. Co prawda możliwy jest także wjazd osób, których stan zdrowia nie pozwala na przyjęcie szczepionki, ale muszą mieć zaświadczenie potwierdzające powód. Niezbędny jest także negatywny wynik testu PCR wykonany nie wcześniej niż 72 godziny przed wylotem. <strong> Wynik testu, certyfikat szczepień lub certyfikat ozdrowienia muszą być sporządzone w języku angielskim.</strong> <br><br> Z obowiązku wykonania testu i szczepienia zwolnione są dzieci do 5. roku życia. Osoby w wieku 5-18 lat muszą pokazać negatywny wynik testu PCR. To jeszcze nie koniec. Kenia wymaga od podróżnych wypełnienia także formularza sanitarnego. Po odpowiedzi na pytania na końcu otrzymujemy kod QR – który sprawdzany jest po przylocie. Należy wypełnić również formularz lokalizacyjny. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Na lotnisku w Mombasie za brak maseczki można dostać wysoki mandat, choć przyznam, że trudno się w niej oddycha przy braku klimatyzacji i tak wysokich temperaturach...<h2> Choroba „białych” </h2> <br> Według oficjalnych statystyk od początku pandemii w Kenii koronawirusem zakaziło się ponad 320 tys. osób, z czego zmarło ponad 5,5 tysiąca. Wielu ekspertów jednak podważa te liczby, bo w krajach trzeciego świata trudno o dostęp do testów, lekarzy i powszechnej opieki zdrowotnej. Do tej pory w pełni zaszczepionych jest około 8 milionów obywateli - przy liczbie ludności przekraczającej 48 milionów.<br><br> Patrząc na zatłoczone ulice Mombasy można odnieść wrażenie, że koronawirus tu nie dotarł. Miejscowi nie noszą maseczek – choć nadal jest wymóg zakładania ich w przestrzeni publicznej – nie zachowują dystansu, nie dezynfekują rąk. Zresztą trudno jest wyegzekwować noszenie maseczek przy tak wysokich temperaturach. Spoglądam na prognozę pogody, dziś słupki rtęci pokazują 35 stopni Celsjusza przy wilgotności 70 procent. Czuję się jak w saunie parowej.<br><br> – Podczas pierwszej fali pandemii Kenijczycy obawiali się, że będzie to choroba porównywalna z ebolą. <strong>Eboli Afryka boi się najbardziej.</strong> Jak się okazało, te statystyki nie wyglądają tak źle, ludzie podeszli do koronawirusa z większym dystansem. Dziś uważa się, że to choroba głównie białych, choć kenijski rząd wprowadził restrykcje. Są one jednak średnio przestrzegane, co widać na ulicach – mówi nam Halina, jedna z polskich pilotek w Kenii.<br><br> Kenia – podobnie jak wiele państw afrykańskich - nękana jest przez różne epidemie. Władze mają od lat wypracowaną strategię. Gdy okazało się, że COVID-19 dotarł do Afryki, restrykcje zostały wprowadzone natychmiast, co także mogło mieć wpływ na ograniczenie transmisji wirusa. Przez krótki czas obowiązywał nawet częściowy lockdown.<h2> Hakuna matata </h2> <br> Maseczki obowiązkowe są w publicznych środkach transportu, ale Kenijczycy ich nie zakładają. Miejscowe kolorowe busy nazywane „matatu”, które pędzą przez miasto, są przepełnione. Na ulicach jest dość gwarnie i tłoczno. W wąskich uliczkach czy na bazarach trudno zachować dystans społeczny. W samej Mombasie mieszka ponad 1 milion ludzi - to drugie pod względem wielkości miasto w kraju.<br><br> – Ostatnio jechałem z grupą turystów, nikt z nas nie miał maseczek. Wiadomo, wszyscy zaszczepieni i z negatywnym wynikiem testu. Ale policjant zatrzymał nasz bus i zapytał, dlaczego nie mamy maseczek. Odpowiedziałem, że my wszyscy jesteśmy rodziną. Policjant wybuchnął śmiechem, przybił żółwika i puścił nas dalej – śmieje się jeden z polskich rezydentów w Mombasie. <br><br> Wchodzimy bez pokazania paszportów covidowych do słynnego Fortu Jesus, położonego nieopodal Starego Miasta. W środku maseczek nie noszą ani turyści, ani obsługa. Fort Jesus to wyjątkowy budynek w Mombasie. W 2011 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W 1593 roku zbudowali go Portugalczycy, ale w kolejnych wiekach podbili go Arabowie, a następnie Brytyjczycy. <br><br> Po zwiedzaniu fortu nasz przewodnik Alferd zaprasza nas do małej przytulnej kawiarni w samym sercu mombaskiej starówki, w której serwują pyszną kawę z dodatkiem przypraw. Tutaj także można wejść bez problemu. <strong> - Hakuna matata - nie ma się czym martwić, to często powtarzane słowa w Kenii. </strong> <br><br> <strong> Parki narodowe, hotele, bary i restauracje, miejsca publiczne dostępne są - wg informacji kenijskiego rządu - tylko dla osób w pełni zaszczepionych. W praktyce nikt tego nie sprawdza… </strong> W trakcie mojego pobytu w Kenii ani raz nie poproszono mnie o pokazanie certyfikatu szczepienia. Może Kenijczycy wyszli z założenia, że skoro przyjechali turyści, to już wcześniej musieli spełnić wymogi sanitarne. Z drugiej strony wiedząc, z jakimi problemami społecznymi i chorobami na co dzień musi zmierzyć się Kenia, to koronawirus faktycznie nie zajmuje wiele miejsca w świadomości Kenijczyków.<h2> Turystyka motorem gospodarki </h2> <br> Zupełnie inne podejście jest kurortach. Tu zachowywane są pozory. Turysta musi czuć się bezpiecznie. Obsługa na recepcji, sprzedawcy w sklepikach i kelnerzy w restauracjach mają założone maseczki i o to samo proszą turystów. Przy wejściu do hoteli i restauracji można dodatkowo zdezynfekować dłonie. Znajdują się także informacje, jakich zasad sanitarnych należy przestrzegać. Brak maseczek dozwolony jest przy basenach i na plaży.<br><br> Turystyka stanowi większość sektora usług, który odpowiada za ponad połowę kenijskiego PKB. Choć Kenia jest otwarta dla turystów, to obłożenie w hotelach wynosi zaledwie 30 procent. Brak gości z zagranicy oznacza jeszcze większą biedę. <br><br> Branża turystyczna boryka się z koronakryzysem. Dwa lata pandemii mocno wpłynęły na światową gospodarkę, a kraje afrykańskie odczuwają to jeszcze bardziej. W 2021 r. PKB Kenii wzrósł o 8 procent, co jest jednym z lepszych wyników w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Z komunikatu Banku Centralnego Kenii wynika, że gospodarka silnie odbiła się po złagodzeniu ograniczeń związanych z COVID-19 i interwencji rządu. W trzecim kwartale 2021 roku PKB Kenii wzrósł o prawie 10 procent licząc rok do roku, a w drugim kwartale wzrost przekroczył 10 procent w ujęciu rocznym. <br><br> <a href="/twoje-info"><img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" alt="Twoje INFO - kontakt z TVP INFO" title="Twoje INFO - kontakt z TVP INFO" width="100%" /></a> <br> Mimo to – jak wynika z danych African Development Bank Group - od początku pandemii prawie 2 miliony ludzi popadło w ubóstwo, a prawie milion osób straciło pracę. Kenijskie Biuro Statystyczne podało, że w trzecim kwartale 2020 roku sektor zakwaterowania i gastronomii, który obejmuje także turystykę, skurczył się o prawie 63,5 procent. Rok później odnotował wzrost o jedną piątą. To jednak za mało, żeby poprawę życia odczuli zwykli ludzie. Choć wg oficjalnych danych bezrobocie w kraju wynosi 6 procent, to rzeczywista liczba bezrobotnych Kenijczyków jest znacznie wyższa i trudna do oszacowania.– W Kenii nie ma pracy. Wielu ludzi emigruje do Republiki Południowej Afryki, Botswany czy Namibii. Część także do Egiptu i Maroka – mówi mi Alfred Kazungu, lokalny przewodnik turystyczny. <br><br> W 2021 roku do Kenii przyjechało blisko 900 tys. turystów. Rząd spodziewa się, że sektor turystyczny odbije się w tym roku. Z danych kenijskiego Instytutu Badań Turystyki wynika, że najwięcej turystów przyjeżdża ze Stanów Zjednoczonych, Ugandy, Tanzanii, Wielkiej Brytanii i Indii. Tyle oficjalne dane. Ale lokalne agencje turystyczne i przewodnicy wiedzą swoje. <br><br> - Gdzie się nie rozejrzysz, to wszędzie są Polacy. Mamy większość turystów z Polski. Wielu przewodników uczy się języka polskiego. W hotelach też obecnie są głównie Polacy. Można spotkać Amerykanów, Niemców czy Hindusów. Jednak to Polacy stanowią większość. Jesteście odważnym narodem. Nie boicie się pandemii i podróżujecie - przekonuje Sami Ndegwah, lokalny przewodnik turystyczny i organizator wycieczek. <br><br> I trudno mi się z nim nie zgodzić. Podczas mojego pobytu w Kenii w hotelach i tzw. lodge na safari większość gości hotelowych pochodziła z Polski. Hakuna matata!