Mistrzowie Niemiec mieli zaskakująco dużo problemów. Miał być „spacerek”, była trudna, wymagająca przeprawa. W starciu pierwszej z ostatnią drużyną Bundesligi wygrał lider tabeli, ale nie bez problemów. Bayern przegrywał do przerwy 0:1, losy meczu odwracając dopiero w drugich 45 minutach. Głównie za sprawą niezawodnego Roberta Lewandowskiego. Dla klubu takiego jak Bayern, dwa mecze bez wygranej to już spory kłopot. Trzeci rozpocząłby pewnie dyskusje o kryzysie… <br><br>Przed tygodniem monachijczycy przegrali na wyjeździe z VfL Bochum (2:4). Kilka dni później w ostatnich minutach wyrwali w Salzburgu remis (1:1) w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po 45 minutach starcia na Allianz Arenie przegrywali z ostatnim w tabeli Greuter Fuerth 0:1… <br><br>Wtedy jednak kolejny raz dał o sobie znać <strong>Robert Lewandowski</strong>. Kapitan reprezentacji Polski strzelił gola na 1:1, trafił też na 3:1, swoje dołożył Choupo-Moting, a Bayern wygrał 4:1. To nie były piękne trafienia, „Lewy” tym razem nie zerwał pajęczyn w bramkach, ale dublet — zwłaszcza, gdy drużynie się nie wiedzie, a akcje nie kleją się jak wcześniej — warto docenić. <br><br>Dzięki wygranej, monachijczycy umocnili się na pozycji lidera Bundesligi. Z 55 punktami na koncie, o 9 „oczek” wyprzedzają drugą Borussię. Ich niedzielni rywale coraz poważniej muszą natomiast myśleć o powrocie do drugiej klasy rozgrywkowej…