
„To polski dziennikarz, Marcin Wyrwal. Nie przepraszam, że może błędnie napisałem jego nazwisko. To dlatego, że mało mnie obchodzi zdanie kogoś, kto wykonał niejeden materiał na rosyjskie zamówienie” – takie zarzuty wobec pracownika Onetu czytamy na proukraińskim blogu z Doniecka fashikdonetsk.com. Autor podaje kilka przykładów co najmniej dwuznacznych działań medialnych mężczyzny. Wyrwał jak dotąd nie odniósł się do tej publikacji.
„To jest odhumanizowanie ludzi” – tak o ujawnieniu przez szefów MON i MSWiA informacji m.in. o domniemanych powiązaniach nielegalnych migrantów z...
zobacz więcej
Jak ocenia bloger, wpuszczenie Wyrwała na Ukrainę jest podobnie niedopuszczalne, jak byłoby wpuszczenie do kraju Olgi Skabiejewej uznawanej za jedną z głównych figur putinowskiej propagandy. Autor odnosi się do informacji podanej przez samego Wyrwała, który poinformował, że dotarł z „ekipą Onetu” do ukraińskiej stolicy, by „nadawać z Ukrainy obrazki z przygotowań do tego, co mamy nadzieję, że nie nadejdzie”.
W tekście na temat pracownika Onetu przypomniano skandaliczny wywiad, jaki Wyrwał i Tomasz Maciejczuk przeprowadzili z proputinowskim politykiem Denisem Puszylinem. To były już premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Wywiad zdjęto ze strony onet.pl po 20 godzinach (co w Rosji stało się przyczynkiem do komentowania „ braku wolności słowa” w Polsce). Dla Maciejczuka był to dziennikarski debiut w polskich mediach. Wypowiadał się on za to już wcześniej – przedstawiany jako „polski dziennikarz” – w mediach rosyjskich. Więcej na jego temat możesz przeczytać tutaj.
Obu panów określono słowem „GRU-sznik”, (od rosyjskiego GRU – Główny Zarząd Wywiadowczy) które stosuje się w odniesieniu do agentów lub kolaborantów Kremla.
„A teraz Marcin chodzi swobodnie po Kijowie. I w Kijowie nikt nie ma o to do obywatela Polski pretensji. Chłopcy i dziewczęta, nie pomyliło się wam coś? To może warto oficjalnie zaprosić samego (Dmitrija) Kisielowa (czołowy propagandysta zwany „ustami Putina” – red.) No a co? Niech pokaże Rosjanom, jak to w Kijowie hajlują na każdym rogu” – kpi ukraiński internauta.