Nie trzeba zakładać winnicy, by napić się wina. Nie trzeba zakładać winnicy, by napić się wina. W Czarnej Stodole pod Ślężą nie uwierzyli i założyli. Wznosząca się u podnóży Ślęży, za Przełęczą Tąpadła, czarna stodoła wraz z winnicą, została założona w 2018 r. <b>Wśród szczepów winnicy znajdziemy Chardonnay, Johannitera, Regenta, Solarisa i Muscarisa. </b><br /><br /> – Jesteśmy winiarzami, bo możemy nimi być. Mogliśmy tutaj zamieszkać, postawić dom i zasadzić winnice i robimy wino teraz – opowiada właścicielka winnicy w Czarnej Stodole Julia Ciechowicz. <br /><br /><b> Horyzont czasowy zwrotu inwestycji jest zasadniczo odległy. <br /></b><br /> – Jeden hektar winnicy kosztuje milion złotych. Byłem zdziwiony, bo sadzonki, ogrodzenia kosztowały ok. 100-150 tys. zł wiec, gdzie jest ta reszta? Okazuje się, że to są tanki, to jest rozlewarka i dziesiątki innych urządzeń; do tego dochodzi traktor, opryskiwacze i sprzęt rolniczy – mówi właściciel winnicy Jakub Górski. <br /><br /> – A koniec koców okazuje się, że to jest jeszcze nic, bo trzeba gdzieś to jeszcze zrobić. Sama budowlanka, koszt budowy pomieszczeń, gdzie przechować i wyprodukować wino: to nie jest tanie – stwierdza Górski.