
50 tys. koron (9 tys. zł) wysłała pewna 55-latka z Czech poznanemu w sieci mężczyźnie. Pieniądze miały być przeznaczone na wspólne wakacje. Para spotykała się już na żywo. Kobieta, zanim przekazała pieniądze, upewniła się, czy wybranek nie jest oszustem. Zrobiła to w bardzo prosty sposób: zapytała go o to. Urlop nie wypalił, a 55-latka nie zobaczyła już ani pieniędzy, ani ukochanego.
Aplikacje bankowe w telefonie są wygodne, ale nie zawsze bezpieczne, za to złodzieje grasujący w sieci są bezwzględni. Na własnej skórze odczuła to...
zobacz więcej
O sprawie informują policjanci z Loun w północno-zachodnich Czechach. Kobieta, która zgłosiła się do nich, poinformowała, że wiosną ubiegłego roku poznała w sieci mężczyznę, z którym korespondowała przez około miesiąc przez portal społecznościowy i aplikację mobilną.
Później para dwukrotnie spotkała się bezpośrednio. Podczas tych spotkań mężczyzna i kobieta uzgodnili, że wyjadą wspólnie na wakacje nad morze. Wówczas zapytała wybranka, czy nie jest oszustem. Mężczyznę to pytanie tak poruszyło, że 55-latka doszła do wniosku, że nie jest – i przelała na jego konto blisko 50 tys. koron.
Przeczytaj także: Cyberoszust podszył się pod hiszpańską skarbówkę i pocztę, wyłudzając dane 4 tys. kart bankowych
Od tego momentu już się nie spotkali. Po pewnym czasie okazało się, że kobieta z powodów zdrowotnych nie może wyjechać na wakacje. Poznany w sieci znajomy zapewnił ją, że w takiej sytuacji odwoła rezerwację i zwróci przekazaną mu kwotę. Nigdy jednak tego nie zrobił, a co więcej, urwał się z nim wszelki kontakt.